Mecz tenisowy Mińsk Mazowiecki – Siedlce

Tradycją stają się mecze mińskich i siedleckich tenisistów. Kolejny odbył się 28 maja na miejskich kortach przy ul. Wyszyńskiego. Pięć singlów i dwa deble rozegrane w wielkim skwarze dało się we znaki zawodnikom

Co słychać w Siedlcach?

Pierwszy pojedynek Wiesław Cudny przegrał ze Sławomirem Myrchą 6:3, 6:7, 2:10 i to był jedyny punkt gościnnie oddany siedlczanom. Ale gdyby Cudny się sprężył w decydującym momencie, wygrałby, mając dwa meczbole. Na drugim korcie Adam Komorowski grał równo i wypunktował Andrzeja Oknińskiego 6:4, 6:2. Krzysztof Marcinkowski w pierwszym secie szybko uporał się z młodszym z Oknińskich – Michałem 6:2, ale drugiego skończył dopiero w teabreaku 7:6. Dariusz Kalinowski i Waldemar Kossowski toczyli równy pojedynek zakończony zwycięstwem mińszczanina 6:4, 6:3. Grzegorz Przybysz nie oddał gema w pierwszym secie, za to w drugim sytuacja zmieniała się co chwila i dopiero w końcówce Eugeniusz Tomaszuk spasował po zaciętej grze. Punktacja pojedynku – 6:0, 7:6 dla Przybysza.
Nasz reprezentacyjny debel Marcinkowski/Komorowski nie miał kłopotów z parą Myrcha/Anrdzej Okniński, wygrywając 6:2, 6:1. Wynik nie odzwierciedla zaciętości w grze, ale nasz duet sprawował się jak dobrze dotarta maszyna – w polu królował „Marcinez”, a przy siatce akcje wykończał Adam. Na drugim korcie Kalinowski i Przybysz oddali pierwszego seta 3:6, a w drugim niezły siedlecki debel Tomaszuk i młody Okniński miał sporo kłopotów, by wygrać dopiero w teabreaku 7:6. Towarzyski mecz prowadzony w piekielnych warunkach zakończył się porażką gości 2:5, którzy mińskich tenisistów zaprosili na mecz rewanżowy w Siedlcach. Oferta została przyjęta z radością, bo obydwa środowiska znają się doskonale, a zawodnicy są ze sobą zaprzyjaźnieni. W towarzyskiej rozmowie siedlczanie przyznali, że chętnie widzieliby tygodnik „Co słychać?” w kioskach w swoim mieście, a redaktor naczelny obiecał, że ich pragnienie wkrótce się spełni, fundując na razie obu drużynom puchary i prezenty.
Widok zawodników umordowanych walką na rozgrzanym korcie nasuwa od razu myśl o zadaszeniu tenisowego boiska. Kryty kort chroniłby nie tylko przed upalnym słońcem, ale i deszczem. Łatwiejszy byłby do utrzymania i przedłużyłby sezon treningów i startów na cały rok. Wówczas pewnie doczekalibyśmy się tenisa bardziej wyczynowego, bo poza rekreacyjną reprezentacją szykuje się grono ambitnej młodzieży – co najmniej trzydziestka młodych rakieciarzy atakuje pozycje tenisowych repów w turniejach challange. Tę uwagę kierujemy do działaczy sportowych i władz miasta.

Numer: 2005 23   Autor: Józef Lipiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *