Sokół tygodnia

Niejeden z nas pamięta, jak w szkole podstawowej padało z ust pani pytanie: – Jak wyobrażasz sobie świat w XXI wieku? Temat ten mógł być prowadzony w formie dyskusji bądź na zasadzie plastycznego ujęcia naszej wizji. Dziś – żyjąc w XXI wieku – możemy określić zaistniałe przez ostatnie dziesięciolecia różnice. Czy możemy przewidzieć, do czego doprowadzi nas rozwój technologiczny? Nie możemy przecież przewidzieć, co zostanie w przyszłości wymyślone, które wynalazki się sprawdzą, a które odejdą w zapomnienie. Jedynie w niektórych kwestiach możemy w przybliżeniu wywnioskować ogólny kierunek zmian niektórych wynalazków

Wizje przyszłości

Sokół tygodnia / Wizje przyszłości

Wielkie - małe
Komputery były znane już w czasie II wojny światowej. Jednym z nich była potężna maszyna deszyfrująca – Ultra, która nadal działa. Różni się jedynie gabarytami od współczesnego komputera, bo zajmuje tyle, co... naczepa dużej ciężarówki, a przeniesienie w inne miejsce wiąże się z jej rozczłonkowaniem na czynniki pierwsze. Obecnie komputer – jeszcze 10 lat temu uważany za rzecz luksusową – jest niemalże w każdym domu, tyle że unowocześniony: większa pamięć, mniejsza objętość. Do tego dochodzi Internet: informacyjna studnia bez dna. Podobnie jest z telefonami komórkowymi. Pierwsze z nich to tzw. cegły, wielkie i ciężkie – dziś lekkie i malutkie, które można ukryć w dłoni.

Przyszłościowe nanofabryki
Dziś nanotechnologia ma ogromny wpływ na medycynę oraz sposób walki z różnego rodzaju chorobami. Jest to zauważalne w takich dziedzinach medycyny, jak obrazowanie oraz precyzyjne i kierunkowe dostarczanie leków do chorych komórek. Obecna technologia pozwala na konstrukcję pseudokomórkowych urządzeń – nanofabryk, które wewnątrz żywego organizmu produkowałyby substancje lecznicze z dostępnych w otoczeniu składników. Celem, jaki ustanowili sobie badacze, jest kompletny układ naprawczy, pełniący rolę nanofabryki produkującej na potrzeby chorej tkanki niezbędne substancje chemiczne z dostępnych w otoczeniu składników. Owo urządzenie w działaniu i architekturze przypominałoby prymitywną sztuczną komórkę, a podobieństwo jest niezbędne nie tylko ze względu na sentyment do doskonałości natury, ale też wynika z faktu konieczności zapewnienia absolutnej kompatybilności nanoukładu z systemem obrony organizmów żywych, czyli układem odpornościowym (immunologicznym).
Naukowcy uważają, że już dziś dostępne są opracowane nanotechnologie, które można z powodzeniem zastosować przy realizacji celu, jakim jest nanofabrtyka, czyli platforma dla medycyny XXI wieku. Ona to, będąca bardzo uniwersalnym nanourządzeniem, może w przyszłości zrewolucjonizować nie tylko medycynę.

Klony wśród nas Niezwykle kontrowersyjnym i aktualnym tematem jest klonowanie, czyli tworzenie genetycznie identycznej kopii jednostki ludzkiej lub hodowanie wybranych tkanek ludzkich z pojedynczych komórek somatycznych. Klonowanie odnosi się w tym kontekście tylko do sztucznego powielania ludzi. Z technicznego punktu widzenia już naturalnie urodzone bliźnieta jednojajowe są klonami. Można więc powiedzieć, że obecnie ludzkość w ok. 1,5 do 3% składa się z klonów.

Zalety klonowania
Powodów, dla których aktualnie prowadzi się badania nad klonowaniem ludzi, jest wiele. Zdecydowana większość z nich przemawia przede wszystkim za leczeniem wielu poważnych schorzeń. Klonowanie to nadzieja na otrzymanie naturalnych implantów (np. skóry) i organów do przeszczepu, które dzięki temu, że będą identyczne genetycznie z tkankami chorego, nie będą odrzucane przez system immunologiczny. To również szansa na prowadzenie badań nad biochemicznym mechanizmem starzenia i możliwościami cofania lub zatrzymywania tego procesu. Klonowanie daje możliwość rozwoju technik sztucznego zapłodnienia, umożliwiającego urodzenie dziecka, które posiada geny przynajmniej jednego z rodziców i wreszcie klonowanie jest możliwością ponownego urodzenia noworodków, które są zdrowe genetycznie, ale zostały nieodwracalnie uszkodzone na skutek ciężkiego przebiegu ciąży lub porodu.

Kwestie sporne
Genetyczne klonowanie ludzi jest często opacznie rozumiane jako kopiowanie identycznych pod każdym względem ludzi. Badania naukowe (choć jest to wciąż kwestia kontrowersyjna) wskazują na to, że identyczność genetyczna nie jest równoważna całkowitej identyczności ludzi. Najlepszym przykładem są pary bliźniaków jednojajowych, które mimo posiadania identycznego genotypu, posiadają często bardzo różne osobowości. Większość badaczy uważa, że osobowość klonów (o ile ktoś je w końcu wyhoduje) będzie różnić się tak jak osobowości bliźniaków wychowywanych oddzielnie. Będą one miały to samo DNA, ale będą się wychowywały w różnych środowiskach i będą posiadały różne doświadczenia życiowe, które w różny sposób ukształtują ich osobowości. W zasadzie, odpowiedź na pytanie na ile osobowości klonów będą do siebie podobne, wynika wprost z zagadnienia w jakim stopniu cechy psychiczne ludzi są determinowane genetycznie, a w jakim środowiskowo. Aktualnie zagadnienie to stanowi pole ciągłych dyskusji i badań.

Skrajne klonowanie
Społeczeństwo boi się klonowania i nic dziwnego. W końcu nie wiadomo, czy będziemy w stanie zachować umiar w eksperymentach. Skrajnymi, lecz potencjalnie wykonalnymi celami technik klonowania ludzi jest masowa produkcja klonów w celu np. tworzenia z nich zastępów tanich żołnierzy albo niewolników; produkcja klonów pozbawionych mózgu, w celu używania ich jako „zapasowych ciał” (w razie np. nieuleczalnej choroby albo śmierci na skutek urazu istniałaby możliwość wszczepienia mózgu do organizmu „pustego” klona i dalsze życie) czy produkcja klonów jako forma świadomego sterowania cechami potomstwa (np. zamiast rodzić „niepewnie genetycznie” dzieci, można by mieć dziecko-klona – identycznego z sobą samym lub innym członkiem rodziny lub „zamówić” sobie dziecko-klona osoby obdarzonej szczególnymi talentami).

Nic nie robić...
- Co prawda niedokładnie, ale pamiętam, jak w podstawówce poruszany był temat przyszłości – jak ją sobie wyobrażamy za kilkadziesiąt lat – wspomina 23-letni Piotr. – Rysowałem wtedy jakieś roboty... Generalnie rzecz biorąc cały rysunek był „naszpikowany” nowoczesną technologią. Nie pamiętam szczegółów, co dokładnie narysowałem, jednakże utkwiło mi w pamięci jedno: człowiek w przyszłości nie będzie robił nic, bo wszystko zań będą wykonywać maszyny.

Słodkie lenistwo
- Pamiętam dobrze, jak w szkole podstawowej, na plastyce, mieliśmy zilustrować świat w XXI wieku. Z wielkim przejęciem rysowaliśmy wtedy te ilustracje – mówi 30-letnia Marta. Ja narysowałam fragment ruchomego chodnika, który miał wygląd dwóch taśmociągów poruszających się w przeciwne sobie strony (tak jak schody ruchome w centrach handlowych). Dziś wiem, że byłoby to możliwe technicznie, ale jakże szpetne. Człowiek chciałby słodko leniuchować, a ruch jest najlepszym lekarstwem – dużo skuteczniejszym niż sztuczne pigułki.

Życzenie śmiertelnego
- Tyle mówi się o tym, jak dobrze by to było, gdyby istniała tabletka na długowieczność, a nawet nieśmiertelność. Kiedyś to nawet myślałam, że byłoby cudownie – komentuje 75-letnia Maria. - Dziś wiem, że to upiorne marzenia. Jeśli wynaleziono by taki lek, nie pomieścilibyśmy się na ziemi. Nawet, gdybyśmy pozyskali inne planety do zagospodarowania, to one kiedyś też zapełniłyby się. Druga kwestia to pieniądze – kto wreszcie utrzymałby tych wszystkich starców, którzy umrzeć nie zamierzają? Taka jest kolej rzeczy i trzeba się z tym pogodzić. Mamy określony czas na Ziemi – korzystajmy z każdej chwili i nie liczmy na cudowne pigułki!

Czy trafimy na planety?
- Astronautyka rozwija się w zaskakującym tempie. Jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku mało kto wierzył, że człowiek dotknie księżyca. Dziś już szereg astronautów odwiedziło naturalnego satelitę Ziemi, a podróże kosmiczne wchodzą w sferę nawet płatnej, oczywiście bardzo drogiej, turystyki. Jednak chyba nie szybko natrafimy na planety, nawet najbardziej nam bliskiego układu słonecznego – sądzi pan Franciszek. - Przy współczesnej technice osiągnięcie takich zamiarów jest mało realne. Poza tym w rachubę wchodzi stagnacja biologiczna człowieka i krótki okres naszej egzystencji. Tylko że postęp nauki jest olbrzymi i być może, że najśmielsze marzenia człowieka mogą przemienić się w realia.

Całkiem zwyczajna przyszłość
Jacka poznałem, gdy miał pięć lat. Był synem mojego sąsiada. Zwróciłem na niego uwagę, gdy dzieci z bloku bawiły się w piaskownicy, a on obok wiercił w korze jakimś scyzorykiem łódkę. Okazało się, że jego zainteresowanie to łodzie, statki, okręty. Później dowiedziałem się, że wybrał sobie technikum budowy okrętów w Szczecinie. Ponieważ nie wywodził się z zasobnej rodziny, musiał pracować po ukończeniu średniej szkoły. Oczywiście trafił do Stoczni Szczecińskiej. Po kilku latach pracy przy budowie okrętów postanowił wypłynąć na szerokie wody. Najpierw przy połowach morskich, a następnie na trawlerach towarowych. Na morzu przepracował około 20 lat. Dziś mój bohater ma blisko 60 lat. Jest sprawny i zadowolony ze swojego powołania. Twierdzi, że jak się chce, to można wszystko pokonać i osiągnąć tkwiące w człowieku zamiary, że praca jest dana człowiekowi jako wielkie dobrodziejstwo.

Numer: 2007 47





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *