Drodzy czytelnicy

Zbliża się 11 listopada, nasze konstytucyjne święto narodowe, ale coraz bardziej przegrywające z 3-majowym czczeniem konstytucji. Może to kwestia pory roku, a może rzeczywiście bardziej przeżywamy poświęcenie patriotów, próbujących ratować ojczyznę przed rozbiorami, niż radość z odzyskania niepodległości. Ale nawet ten problem staje się miałki, gdy zdamy sobie sprawę, że patriotyzm dla wielu to nie ofiarne umiłowanie kraju, a pytanie, ile on mi może dać tylko za to, że chce się nam tutaj być

Patria jak wiara

Drodzy czytelnicy / Patria jak wiara

Warto nie tylko słuchać, ale i rozumieć intencje mądrych ludzi. Władysław Bartoszewski nie tyle jest, co umie być inteligentny, bo - jak sam twierdzi - tak go wychowano. W słynnym już wykładzie na Uniwersytecie Warszawskim nie powiedział niczego odkrywczego, ale i tak wielu aż się nim zachłysnęło. Dlatego, że wiedział do kogo mówić i - co jeszcze ważniejsze - kiedy tj. w jakim momencie polityczno-historycznym.
A moment był ważny, bo wyborczy, więc refleksje 86-letniego świadka stulecia, który zastanawia się nad swoim życiem pełnym historii - też nie bez znaczenia. Tym bardziej, że profesor zaczął od cytatu „Z księgi ubogich” Jana Kasprowicza o ojczyźnie lekceważonej, kupczonej, zblichtrowanej i pohańbionej.
– Więc się nie dziwcie, ktoś może / choć milczkiem słuszność mi przyzna / że na mych wargach tak rzadko / jawi się wyraz: Ojczyzna - cytował profesor, kończąc swój wykład puentą, że nie wszystko co się opłaca, jest w życiu coś warte.
Warto więc żyć i działać bez spodziewanych korzyści? Nawet sam Bartoszewski twierdzi, że altruizm czy honorowa postawa to nie człowiecza codzienność. Może więc warto wiedzieć co można sprzedać, a co przehandlować, kiedy się targować, a kiedy pod żadnym pozorem nie kupczyć, z kim przystawać, a kogo unikać... Nigdy do końca nie poznamy odpowiedzi na tak postawione pytania, ale zawsze możemy pozostać ludźmi. Niekoniecznie z hasłami – Bóg, honor, ojczyzna – bo patos tu niepotrzebny i łatwo z nim przesadzić, narażając się na ironię tych, co to mają rzadko na ustach lub najdroższy dla nich wyraz - Ojczyzna.
Polski patriotyzm przepojony jest krwią i wiarą. To efekt obrony Jasnej Góry przed Szwedami i kultu Matki Boskiej, którą mamy za Królową Polski. Stąd dziś trudno sobie wyobrazić święta państwowe bez patriotycznej mszy i sztampy z wojskiem, kombatantami, sztandarami i wieńcami u stóp pomników.
Nikt się przeciwko takiej oprawie nie buntuje, ale przykro, gdy co roku na okrasę tej sztampy serwuje się ten sam lub podobny tzw. program artystyczny. Nie wszędzie obowiązuje tak wytrzebiona z uczuć tradycja. Festyny z gwiazdami to dzisiaj wręcz konieczność, a jeśli ośrodek kultury ma pomysł na konkurs piosenki żołnierskiej czy patriotycznej, to sukces murowany. A jeszcze większy, gdy na scenie pojawią się nie tylko młodzi artyści, którzy startują w Trampach, Palących świecach i innych konkursach poezji śpiewanej.
Patriotyzm jest więc jak wiara w wartość historii i przede wszystkim w człowieka. Patriotyzm to również uczucie wymagające ciągłej opieki, wręcz pielęgnacji. Gdy jej nie zapewnimy, nie dziwmy się, że przestaniemy reagować nie tylko na słowa, ale i dźwięki hymnu narodowego, a orzeł na mińskim pomniku niepodległości będzie dla wielu przykucniętym z lęku kurakiem.
W miniony poniedziałek nasi posłowie złożyli uroczyste ślubowanie. A potem musieli cierpliwie znosić podchody polityczne i plucia personalne. Szczególnie na posła Niesiołowskiego z PO, któremu większość parlamentarzystów nie dorasta do połowy inteligencji. Nikt nie lubi prawdy, ale czasami chama trzeba nazwać chamem, ćwoka - ćwokiem, a modliszkę - modliszką. To nie parlamentarne? Oczywiście, ale czy wszyscy muszą być karawaną, znoszącą cierpliwie ujadanie burków? Zresztą, najlepszym lekiem na pomroczność umysłu jest ironia. Im bardziej gorzka, tym lepiej pomaga. Jak wiara czyniąca cuda.

Numer: 2007 45   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *