Sokół tygodnia

Polska, jak każdy naród, ma swoją historię – burzliwą, ciekawą, bolesną. Odległe dzieje poznajemy pośrednio – poprzez wnikliwe badania naukowe oraz całkiem bezpośrednio – z ust nauczycieli historii, którzy – jeśli mamy szczęście trafić na historyka z prawdziwego zdarzenia– potrafią zarazić nas swoją pasją. Dbałość o dobra historyczne to zadanie dla specjalnie do tego powołanych instytucji, których na terenie Mińska Mazowieckiego nie brakuje. Wreszcie to my tworzymy historię – tyle że współczesną sobie. Iluż jeszcze jest wśród nas żywych źródeł historii, którzy pamiętają ostatnią wojnę światową? Im wszystkim dedykujemy niniejszy Sokół, choć zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie wymienić wszystkich. Wielu bowiem jest wśród nas anonimowych bohaterów narodowych

Jak uczą historii?

Sokół tygodnia / Jak uczą historii?

Na miarę Europy
Muzeum Ziemi Mińskiej posiada ok. 2 tys. eksponatów. Współpracuje z nim TPMM, tutejsza Biblioteka Publiczna i miński MDK, ludzie z powiatu mińskiego, Warszawy. Do najcenniejszych zbiorów należą: kolekcja map kartograficznych podziałów ziemskich Mińska Mazowieckiego wykonanych na zlecenie hrabiego Dernałowicza oraz hrabiego Jezierskiego oraz kolekcja malarzy mińskich. Cenny jest również zestaw archiwalny poświęcony Solidarności.
Muzeum chce dorównać europejskim standardom. Dwa lata temu zakupiono program komputerowy MONA za ok. 4,5 tysiąca złotych, który jest używany m.in. w warszawskich muzeach. – Katalogowanie eksponatów to mrówcza praca. Informatyk komputerowy wprowadził dotąd ok. 500 sztuk – mówi Leszek Celej, dyrektor mińskiego muzeum.
Muzeum Ziemi Mińskiej rocznie odwiedza ok. 2-3 tysięcy osób (większość to wycieczki zorganizowane, nawet z Warszawy), najlepszy w tym względzie okazał się zeszły rok. W dniach 12-23 listopada br. odbędzie się prezentacja okolicznościowej wystawy medali.

Miński piewca
Towarzystwo Przyjaciół Mińska Mazowieckiego jest jednym z najstarszych stowarzyszeń społeczno-kulturalnych na wschodnim Mazowszu. Powstało 6 maja 1962 r. Utworzyli go miejscowi intelektualiści - nauczyciele i urzędnicy.
Zajmuje się gromadzeniem pamiątek, dokumentów, fotografii, księgozbioru, organizuje sesje popularnonaukowe o dziejach najnowszych, ochronie zabytków kultury i dziedzictwa narodowego. Było współorganizatorem wielu działań, m.in. zorganizowało, wraz z Mazowieckim Ośrodkiem Badań Naukowych, pierwszą sesję historyczną na temat dziejów miasta. Efektem tego była pierwsza, jedyna do dziś monografia Dzieje Mińska Mazowieckiego 1421-1971.
W 1991 r., po kryzysie w szeregach Towarzystwa, reaktywował je burmistrz Zbigniew Grzesiak, wpłynęło też materialne wsparcie od samorządu. W 30-lecie działalności, w 1992 r. rozpoczęto wydawanie Rocznika Mińsko-Mazowieckiego. Do 2003 r. pojawiło się 10 zeszytów.

Wsparcie i działanie
TPMM wsparło i wydało publikacje znanego literata Tadeusza Chróścielewskiego oraz miejscowego poetę Krzysztofa Szczypiorskiego. W 2000 r. wydano pierwszy album o mieście na dawnej pocztówce.
Swoje wydawnictwa rozsyła do krajowych bibliotek, w tym Narodowej i Jagiellońskiej.
TPMM organizuje wystawy okolicznościowe, szczególnie podczas Dni Mińska, w okolicach 29 maja każdego roku z racji nadania praw miejskich w 1421 r.
Ostatnimi czasy zorganizowało także dwie sesje popularnonaukowe z okazji 80. rocznicy Bitwy Warszawskiej (wraz z Mazowieckim Towarzystwem Kultury i Mazowieckim Ośrodkiem Badań Naukowych) oraz sesję na temat AK wspólnie ze Światowym Związkiem Żołnierzy AK. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi, kombatantami, młodzieżą, funduje tablice pamiątkowe, współdziała podczas konkursów historycznych, współpracuje z Mazowieckim Towarzystwem Kultury.
Wzrósł zbiór biblioteczny TPMM – liczy on ok. 2000 woluminów, podobnie coraz więcej jest zbiorów archiwalnych.

Niepopularni ułani
Muzeum 7. Pułku Ułanów Lubelskich powstało z pasji do historii, a szczególnie kawalerii polskiej Krzysztofa Szczypiorskiego. Swoją pracę zaczynało w drewnianym budynku przy ul. Warszawskiej. Teraz zajmuje mocno już zniszczony budynek willi dr Huberta przy ul. Sosnkowskiego 4. Zbiory zajmują cztery sale, z czego większość to eksponaty twórcy ekspozycji. Część dokupiła mińska rada miejska.
Kto ogląda zbiory upamiętniające chwałę polskich ułanów stacjonujących przed prawie wiekiem w naszym mieście? - To głównie szkoły - przyznaje Szczypiorski. Czasem przyjeżdżają też wycieczki PTTK – dodaje. Rocznie muzeum odwiedza zaledwie ok. tysiąc osób. Co możemy zobaczyć? Obrazy olejne, oryginalne dokumenty, fotografie, broń strzelecką i białą, siodła kawaleryjskie, części umundurowania i odznaczenia.

Przegrywają fanatycy
Leszek Celej – wcześniej nauczyciel historii w ZS-2, teraz dyrektor Muzeum Ziemi Mińskiej, na pytanie, jak uczyć historii, żeby nauczyć - odpowiada przewrotnie, że nie można nastawiać się na... nauczenie. – Najgorsze, co może być, to fanatycy, którzy poza swoim przedmiotem nie widzą niczego, a zamierzony program realizują za wszelką cenę. Spalony jest też ten nauczyciel, który robi błędy na tablicy czy ten, który nie potrafi podejść do ucznia podmiotowo. Trzeba znaleźć w uczniu coś, co robi dobrze i nie szczędzić pochwał, choćby nie umiał nic, a ładnie pisał – przekonuje Celej. W Mechaniku jest miło wspominany. Jedna z osób dobrze znających Leszka Celeja stwierdziła: – Z jego ust nawet program telewizyjny brzmi pięknie.

Nie przekreśla ucznia
Innym historykiem zasługującym na uwagę jest Grzegorz Trochim – również nauczyciel ZS-2. Ta nietuzinkowa osoba jest uważana w szkole za wspaniałego partnera do rozmów, ponadto nigdy nie przekreśla ucznia i zawsze – przy odrobinie dobrej woli – można znaleźć z nim consensus. Grzegorz Trochim jest dużym autorytetem – nie tylko dla uczniów – gdyż jest na finiszu ukończenia pracy doktorskiej, a specjalistów w Mińsku brakuje. – Miałem zajęcia z panem Celejem i panem Trochimem. Uważam, że to specjaliści w swojej dziedzinie. – Nic więc dziwnego, że się rozwijają – komentuje inny absolwent.

Szczerość popłaca
- Z sympatią wspominam zajęcia z Małgorzatą Kuligowską. Prowadziła lekcje bez zbytniego fanatyzmu, a z zainteresowaniem. Ponadto zawsze była bardzo naturalna. Nawet, gdy się denerwowała, nie było nam straszno. Ceniła ludzi szczerych, bo sama taka była wobec uczniów – mówi absolwentka Zespołu Szkół Ekonomicznych w Mińsku Mazowieckim.

Ciekawie mówi
- Bardzo lubiłem historię prowadzoną przez Jacka Trojanowskiego – nauczyciela mińskiego CKU – przyznaje absolwent tej szkoły. – Fakt, denerwował się bardzo, gdy ktoś przesadzał z żartami, ale to naturalne – w końcu co za dużo, to nie zdrowo. Pan Trojanowski jawił się mi jako człowiek posiadający dużą wiedzę, którą umiał przekazywać.

Żywe źródła
Trudno zaprzeczyć, że my sami tworzymy historię. Dzisiejsze pokolenie dwudziestolatków nie pamięta co prawda czasów Solidarności, ale owi młodzi ludzie mają dziadków, którzy pamiętają czasy największego uciemiężenia kraju – II wojnę światową, a to obecnie żywe perły. W tym miejscu nie sposób wspomnieć kombatantów z naszego rejonu. Michał Wasilewski – przewodniczący Krajowej Rady Kombatantów radzi dzisiejszej młodzieży, aby uczyła się, bo walczyć już nie musi. Przewodniczący wie, co to głód, strach, poniewierka, podobnie jak inni, aktywni żołnierze Armii Krajowej, należący do grona kombatanckiego: Tadeusz Sztorc, który twierdzi, że historia minionej wojny będzie tak długo żywa, jak żywa jest nasza pamięć o poległych; członkowie Światowego Związku Żołnierzy AK: Henryk Witek (przewodniczący), Henryk Nowosielski, Marian Kroszczyński czy Stanisław Chojnowski. Ostatni z nich na tegorocznej uroczystości w Dąbrówce, dotyczącej powstania Polskiego Państwa Podziemnego, wyraził wielką radość, że jego wnuczka może się uczyć w dużo lepszych warunkach niż on sam.

Ksiądz też bohater
Również ks. płk Jan Sikora z parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Wołominie – honorowy obywatel Mińska - należy do żywych świadków bolesnej historii naszego kraju. Działał aktywnie w Szarych Szeregach, gdzie m.in. z narażeniem życia roznosił meldunki.

Świadectwa historii
Cmentarz to miejsce wydzielone do pochówku zmarłych. Na jego kształt i położenie maja wpływ tradycje religijne, względy sanitarne, położenie geograficzne, skład lokalnej społeczności. W Polsce, na chrześcijańskich cmentarzach rozpowszechniony jest zwyczaj, że przez 20 lat grób pozostaje nietknięty. Kolejne lata trzeba opłacić. Co się dzieje, kiedy o tym zapomnimy? Może być różnie, może się nawet okazać, że grób został przekopany bez naszej wiedzy i że w tym miejscu spoczywa już ktoś inny. Takiego ryzyka nie ma tylko na cmentarzach uznanych za zabytkowe. Dwa lata temu otwarto polski wojenny cmentarz w Katyniu, gdzie modlili się duchowni różnych wyznań - katolicki, prawosławny, ewangelicko-augsburski, żydowski i muzułmański.
W Łodzi jest największa nekropolia żydowska w Europie. Na cmentarzu pochowanych jest ok. 160 tysięcy osób, w tym ponad 43 tys. ofiar getta łódzkiego. W 1980 r. cmentarz wpisano do rejestru zabytków.
Miejscem świętym nazywany był cmentarz Orląt Lwowskich, gdyż spośród pochowanych tam prawie 3000 żołnierzy, większość to młodzi chłopcy, Orlęta lwowskie.
Polacy nie zapominają też o cmentarzach żołnierzy niemieckich. W Polsce znajduje się trzynaście niemieckich cmentarzy wojennych, gdzie trafiają szczątki żołnierzy, ekshumowane z różnych miejsc pochówku.

Numer: 2007 45





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *