Spektakl w MDK

- Jako reżyser spektaklu decydowałam, kto ma grać tę rolę. Dostawali ją zazwyczaj młodzi ludzie, ale łatwo jest wydawać komuś polecenie: Graj!, a samemu patrzeć z boku. Postanowiłam więc spróbować osobiście. Miałam ogromną ochotę sprawdzenia się – mówi Grażyna Kaznowska-Chrapko, reżyser spektaklu ONA

Stara i Jara

Spektakl w MDK / Stara i Jara

Słuchacze mińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wielu rozpoczęli tydzień nietypowo, gdyż w miniony poniedziałek zaserwowano im wstrząsającą sztukę teatralną ONA, którą zagrała para: Grażyna Kaznowska Chrapko (reżyser) i Marianna Jara z Teatru Formy Parra z Ustrzyk Dolnych. W spektaklu przedstawiono dwie twarze, dwie dusze tej samej osoby. Jedna z nich to niespełniona, egzaltowana polska artystka, której marzenia rozminęły się z rzeczywistością. W starości dostaje pomieszania zmysłów, jest niezrównoważona. Na starość zostaje sama, w przytułku i – jak maniak – powtarza, że zawsze umieszczana jest w pokoju pięcioosobowym, gdzie po pewnym czasie współlokatorki umierają bądź zostają przeniesione do innych pokoi i tak toczy się to na okrągło. Druga twarz - alter ego pierwszej - jawi się widzowi jako młoda i uzdolniona ukraińska śpiewaczka, z niezwykłym głosem. Tu była okazja do posłuchania przepięknych karpackich śpiewów.
Ów spektakl to przede wszystkim wzruszająca opowieść o samotności, którą de facto wybieramy sami. Każdy człowiek ma bowiem wolną wolę i powinien aktywnie żyć wśród ludzi. Przez całe życie malujemy swój portret. Jaki on będzie - zależy tylko od nas. Aspekt ukraiński wziął się stąd, że Ukraińcy i Polacy żyli ze sobą od wieków, a według reżyser Kaznowskiej-Chrapko nasze dusze łączą się i zawsze jest tak, że odczuwamy sentyment do swego sąsiada. Sami słuchacze mińskiego UTW byli zachwyceni czystym i doniosłym głosem Marianny Jary – Ukrainki z pochodzenia, mieszkającej w Polsce od 16 lat. – Jestem instrumentem w rękach Pańskich – wyjaśniła Ukrainka. Studenci MUTW byli przedstawieniem wyraźnie poruszeni. Jedna z nich stwierdziła na zakończenie: - To było porażające! Sztuka nas zdołowała, ale wychodzimy stąd szczęśliwe.

Numer: 2007 45   Autor: (jog)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *