Powiat powyborczy

W powyborczym amoku albo z głupoty jedna z tzw. mińskich gazet doniosła, że w powiecie wygrał PiS i - mimo wysokiej frekwencji - mamy tylko jednego posła. To oczywiste kłamstwo, bo akurat wygrała u nas Platforma Obywatelska, a do Czesława Mroczka dołączyła Teresa Wargocka. Dwoje posłów to siła, ale czy wystarczająca na aspiracje 140-tysięcznego powiatu? A mogliśmy mieć troje lub nawet czworo parlamentarzystów...

Lupy elektoratu

Powiat powyborczy / Lupy elektoratu

Wyroki wyborcze są prawie tak niewiadome jak boskie. Wprawdzie sondaże (nasz również) podpowiadają lub sugerują wyniki, ale w zaciszu kabiny każdy może się zawahać lub z przekory postawić na inną partię, innego kandydata.
Wybrani na posłów i senatorów odliczają dni do 5 listopada, kiedy staną się pełnoprawnymi parlamentarzystami. Przyjrzyjmy się, jak ich wybieraliśmy i gdzie mieli największe poparcie.
Wśród ponad 60 tysięcy głosujących mieszkańców powiatu mińskiego Czesław Mroczek zdobył co trzeci głos, a Teresa Wargocka - co dziesiąty. Trzykrotna, a nawet większa przewaga posła PO utrzymała się w miastach, a w gminach malała do dwukrotnej lub - jak w Jakubowie i Dobrem - była minimalna. O ile Wargocka punktowała głównie w powiecie, zdobywając poza nim tylko tysiąc głosów, to Mroczek jako pierwszy na liście PO zdobył 3203 głosy w Siedlcach, 1772 w powiecie wyszkowskim, 1696 w garwolińskim i ponad tysiąc w siedleckim.
U nas też nie brakowało obcych macek. Elżbieta Jakubiak uzyskała w powiecie mińskim 6683 głosy (w samym Mińsku Mazowieckim 1269), a Krzysztof Tchórzewski odpowiednio 1960 i 456 głosów. Nieźle punktował też pierwszy na liście PSL Jarosław Kalinowski (2107 głosów), ale drugi Marek Sawicki miał już tylko niecałe półtysięczne poparcie.
Co szósty głos zdobyła u nas również garwolińska Stanisława Prządka z LiD-u (1955), ale brylujący przed dwoma laty Filipek z Samoobrony uzyskał już tylko 457 – punktowe poparcie.
Trudno ukryć, że marzyliśmy jeszcze o mandacie Antoniego Tarczyńskiego i Adama Ciszkowskiego. Obaj panowie nie mają się jednak czego wstydzić, bo ponad 4-tysięczne i 3,5-tysięczne poparcie to dobry zadatek na przyszłość dla Ciszkowskiego, a potwierdzenie uznania dla starosty Tarczyńskiego. Martwią zaś wyniki pozostałych 8 kandydatów, którzy z poparciem od 429 do 64 głosów pokazali naiwną odwagę. Ale trzeba też oddać im honor, że bez żadnej reklamy potrafili zdobyć poparcie nie tylko w swojej gminie (vide - tabela).
Preferencje personalne korelowały (siłą ordynacji wyborczej) z preferencjami partyjnymi. PiS miał największe poparcie (ponad 44%) w gminie Stanisławów, Dębe Wielkie i Kałuszyn, a zwycięska w powiecie Platforma brylowała w miastach - Mińsku, Sulejówku i Halinowie (ponad 47% głosów).
PSL miało w powiecie 13,2% uznania, ale już w Latowiczu, Jakubowie i Dobrem głosowało na zielonych ponad 25% elektoratu, a w Siennicy i mińskiej gminie - co piąty wyborca. Samoobrona nie miała szans nawet na wsi, bo ponad 3-procentowe poparcie w gminie Jakubów, Latowicz i Siennica to tylko dwustu zwolenników partii Leppera, która w całym powiecie zdobyła zaledwie 795 głosów.
I na koniec - frekwencja. Od 41% w gminie Latowicz po 63% w Mińsku Mazowieckim i 67% w Sulejówku. Ponad połowa zagłosowała jeszcze w gminie mińskiej i cegłowskiej.
Puenty będą dwie - pierwsza patetyczna i radosna, bo rzeczywiście dorośliśmy wreszcie do minimalnego poziomu demokracji. Druga puenta to czekająca nas i wybranych posłów rzeczywistość. Życzmy im, by rozmawiali ze sobą nie tylko z sejmowej trybuny, w czasie oficjalnych uroczystości czy na łamach prasy. Już widać, jak w Mińsku Mazowieckim potrzebny jest kanał lokalnej telewizji. Może pomogą - także dla własnego dobra.

Numer: 2007 44   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *