W mińskim prosektorium

W Polsce jest zaledwie 30 balsamistów, w tym trzy kobiety. Jednym z nich jest Piotr Bartczak - pracownik domów pogrzebowych Exitus - jedyny w powiecie mińskim. Propaguje on balsamację w miesięczniku funeralnym „Kultura Pogrzebu”, a od roku reprezentuje w Polsce jedną z dużych brytyjskich firm, wytwarzającą kosmetyki dla zmarłych

Balsam na śmierć

W mińskim prosektorium / Balsam na śmierć

– Przywykł pan do wykonywanych obowiązków? Trudno było się oswoić?
– Może wydać się to dziwne, ale nie miałem problemu z przezwyciężaniem lęku. Od zawsze interesowała mnie medycyna sądowa. Chciałem być lekarzem sądowym.
– Jaki jest staż pana pracy i gdzie nabywał pan praktykę?
– W branży pogrzebowej pracuję 6 lat, balsamistą jestem od 3. Ukończyłem specjalistyczny kurs balsamowania we Wrocławiu i Gorzowie. Przez pierwsze 1,5 roku kształciłem się na stażystę, później nabywałem praktyki, do której wymagane jest zrobienie 70 zabiegów bądź 2 lata stażu. Na zakończenie zdaje się egzamin dyplomowy przed francuskim instytutem tanatopraksji.
– Obcowanie z ciałem wymaga przecież siły. Czy ma pan pomocnika?
– Najtrudniejsze jest wyjmowanie zmarłego z chłodni oraz wkładanie do trumny. Czasami w tych czynnościach, bo nie zawsze, pomaga mi druga osoba. Poza tym wszystko wykonuję samodzielnie.
– Czy umarłym naprawdę rosną włosy i paznokcie?
– To tylko mit. Po śmierci wszystko ustaje...
– Czym różnią się kosmetyki typowe od tych, których używają żywi?
– Przede wszystkim przystosowane są do temperatury ciała poniżej 36 stopni Celsjusza. Ponadto są odporniejsze na wilgoć, bardzo trwałe i dobrze maskują. I niestety, są dużo droższe.
– Czy zdarzyło się panu, albo słyszał, aby osoba uważana za zmarłą ożyła?
– Nie spotkałem się, choć słyszałem takie opowieści, ale nie od kolegów po fachu. Sądzę, że właśnie z takich opowieści czerpią producenci tematy horrorów.
– Jakie miał pan nietypowe prośby rodzin zmarłych?
– Przygotowywałem raz do pogrzebu 80-letnią kobietę. Rodzina przyniosła jej zdjęcie sprzed dwudziestu lat, prosząc o jej odmłodzenie. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy i... udało się.
– Ile rodzin zmarłych decyduje się na balsamację swoich bliskich w powiecie mińskim?
– Około 25%. Wskaźnik ten wciąż rośnie, zważywszy na niewygórowaną cenę zabiegu w stosunku do jego efektów.
– Jeden z powodów balsamacji to ten związany z dezynfekcją. Czy zna pan przypadki zatruć żywych od ciała trupim jadem?
– Trupi jad to pojęcie potoczne. Bardziej chodzi tu o choroby zakaźne oraz bakterie gnilne – kadawerynę, dlatego bardzo ważne jest, jakich warunkach przygotowywane jest ciało.
– Jak dalece wydłuża się rozkład zwłok po balsamacji?
– Zabalsamowane ciało jest biologicznie bezpieczne nawet w ziemi. Nie rozkłada się, tylko mineralizuje (wysycha) przez wiele lat, po czym zamienia się w proch.
– Czy ciała niezabalsamowane również pan dezynfekuje?
– Tak. Jest to dezynfekcja zewnętrzna z użyciem preparatów o dużym stężeniu bakteriobójczym.
– Najtrudniejsze momenty w dotychczasowej pracy...
– To przede wszystkich przygotowywanie do pogrzebu ciał w rozkładzie, z żółtaczką HCV, różnymi typami gangren, po chemioterapii...
– Czy otrzymywane wynagrodzenie rekompensuje warunki pracy?
– Musi, bo to unikalna profesja...

Numer: 2007 44   Autor: Rozmawiała Justyna Olkowicz-Gut





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *