Prezydent w Mińsku

Stres był wielki i trwał bez przerwy od środy do poniedziałku. Oto biuro prasowe prezydenta RP oznajmiło władzom Mińska, że Lech Kaczyński odwiedzi nasze miasto w poniedziałkowe przedpołudnie 15 października. A jeszcze kilka dni wcześniej (w czasie konwencji PiS) mówiono, że odwiedzi nas premier Kaczyński z minister Jakubiak. Oprócz terminu, wszystko się sprawdziło, a szczególnie promocja patriotyzmu, PiS-u i... Mińska, który znowu znalazł się na ustach krajowych mediów

Krzyże na zapleczu

Prezydent w Mińsku / Krzyże na zapleczu

Wcześniejsza akredytacja, dokładna kontrola i prawie godzinne oczekiwanie na prezydenta to trud fotoreporterów, którym jednak oszczędzono witania gościa na lotnisku w Janowie. Tę przyjemność mieli tylko starosta Tarczyński, burmistrz Grzesiak i wójt Dąbrowski, jako gospodarze mińskiej ziemi.
Na teren budowy basenu wjechali z oszałamiającą prędkością i budzącym trwogę jazgotem alarmowych kogutów. Na zwiedzenie lodowiska i basenu wystarczyło 5 minut. Szli szybko, za szybko, by głos burmistrza przedostał się przez kurz i obstawę. Przed wieżą aquaparku na chwilę się zatrzymali, ale gratkę dla fotoreporterów znowu przerwali ochroniarze. Byli wszędzie, a w gaziku dodatkowo uzbrojeni po zęby i w kominiarkach funkcjonariusze CBŚ. Jak na pierwszej linii frontu... Wizytacja leżącej odłogiem budowy miała - jak się później okazało - słuszny cel. Burmistrz Grzesiak przemówił w sali teatralnej MDK, witał prezydenta kwiatami, medalionem z okazji 575. rocznicy nadania praw miejskich i albumem z fotograficznymi zabytkami miasta. W kontekście bogatej historii miasta, znaczonej krwią powstańców i patriotyzmem mińszczan, mówił też o dzisiejszej współpracy z wojskiem i ambicjach.
- Marzy nam się, by do czasu Euro 2012 stać się hotelowo-treningowym zapleczem stolicy - mówił burmistrz, wspominając odwiedzoną wcześniej budowę aquaparku. Rzecz jasna, że nie czas było rozprawiać o bazie hotelowej, salonach odnowy czy halach widowiskowych, gdy miasto ma problem z jednym basenem, a prezydent niewiele czasu i pieniędzy na wsparcie zagrożonej inwestycji. Ale minister sportu Elżbieta Jakubiak na pewno zapamięta pobyt nad Srebrną, choć prezydent jedynie wspomniał, że z nim przyjechała i należy do najaktywniejszych dam rządu jego brata. Ani słowa o kandydowaniu do Sejmu, co zgromadzeni (nie tylko działacze PiS) przyjęli z aprobatą.
Główną częścią uroczystości było odznaczanie osób zasłużonych dla niepodległości i rozwoju Rzeczypospolitej. Krzyże oficerskie przyznano Stanisławowi Chojnowskiemu, Zofii Danielewicz, Władysławowi Kurowskiemu, Waldemarowi Pistolinowi, Stanisławowi Żukowskiemu i Zygmuntowi Niemiałtowskiemu, a kawalerskie - Tadeuszowi Gruszczyńskiemu, Eligiuszowi Malesie, Władysławowi Milewskiemu, Jadwidze Sowie, Bogusławowi Walewskiemu oraz Czesławowi Grzywaczowi. - Oni są wielcy, bo wiedzieli, jak być walecznymi i odważnymi - mówił o odznaczonych prezydent. Nawiązał też do Mińska, zaznaczając jego piękno i bogactwo. To dzięki władzom i obywatelom, którym nikt nie zabrania się bogacić - byleby uczciwie. Ale są profesje wciąż niedoceniane ekonomicznie. To lekarze, sędziowie i nauczyciele, którym trzeba stworzyć nowy status prawny. Tak uczyniono z oświatą w Irlandii i dzisiaj jest ona dla Polski wyzwaniem godnym naśladowania. Oczywiście bez przesady powielania wszystkiego jak leci, co głoszą liderzy innych partii. - Wbrew pozorom - udowadniał Lech Kaczyński - lżej jest teraz także biznesmenom, bo nie muszą się opłacać. Dlatego też surowe działania przeciw korupcji nie ustaną.
- Czy dokonaliśmy rzeczy tak wielkich, jak te odznaczenia? - pytał z kolei Stanisław Chojnowski w imieniu 12 oficerów i kawalerów Orderu Odrodzenia Polski. Jego zdaniem wystarczyło dobrze spełnić swój obowiązek wobec ojczyzny wtedy, gdy innym brakowało woli i odwagi.
Prezydencką wizytę nad Srebrną osłodził 20-minutowy występ ludowej Dąbrówki i błyskawiczny poczęstunek w sali lustrzanej. Piętro niżej, na pustych krzesłach, pozostały tylko biało-czerwone szturmówki. Ze starannie dobranej publiki nikt nie odważył się na próbę manifestacji swego patriotyzmu. Może ze strachu przed ochroną, która każdy niespodziewany gest traktowała, jak próbę zamachu na głowę państwa. Fakt, nie musiał wcale do Mińska Mazowieckiego przyjeżdżać Arab, by stało się nieszczęście.

Numer: 2007 42   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *