- Minione dwa lata ciągłych wojen wszystkich ze wszystkimi i o wszystko spowodowały, że podjąłem decyzję o ubieganiu się o mandat poselski. Chcę mieć realny wpływ na to, aby w życiu publicznym, codziennym zapanowała normalność – tak jednoznacznie Antoni Jan Tarczyński uzasadnia motywy ubiegania się o miejsce w Sejmie RP. Już raz je zajął w latach 1994-97, będąc wójtem gminy mińskiej, teraz ma szansę zostać posłem jako miński starosta
Dziś starosta – jutro poseł

Antoni Jan Tarczyński kandyduje z listy nr 10 Polskiego Stronnictwa Ludowego, którego jest członkiem od chwili jego reaktywowania w 1989 roku. – PSL od wielu lat w swojej ofercie politycznej proponuje normalność, spokój, zdrowy rozsądek. Tak jest i obecnie. Porozumienia zamiast niezgody, wojen oraz merytoryczna dyskusja i rozwiązywanie ludzkich spraw to podstawy sprawnie funkcjonującego, demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego – ocenia swoją partię starosta Tarczyński.
– Czy to są jedyne powody wystawienia swojej osoby pod osąd elektoratu?
– Kandyduję również dlatego, że mieszkańcy powiatu mińskiego zasługują na silną reprezentację w parlamencie po to, aby wreszcie rozwiązać kilka problemów, które ogromnie utrudniają ludziom życie, a które były już na pierwszym planie w kilku poprzednich kampaniach wyborczych, tak parlamentarnych jak i samorządowych. To na przykład budowa obwodnicy Mińska. Bez właściwego lobbingu parlamentarnego nie uda się tego zadania szybko zrealizować, choć prace przygotowawcze trwają. Budowa obwodnicy to także czynnik sprzyjający rozwojowi powiatu.
Innym takim czynnikiem jest z pewnością uruchomienie cywilnego portu lotniczego na bazie lotniska w Janowie. Tu starania burmistrza miasta Zbigniewa Grzesiaka i wójta mińskiej gminy Sylwestra Dąbrowskiego przynoszą już efekty, ale mocne wsparcie silnej reprezentacji parlamentarnej powiatu mińskiego też by się przydało. Dużego wsparcia zewnętrznego potrzebuje mińska służba zdrowia oraz nauczyciele. Jest więc dużo do zrobienia.
– Ale przecież przed dwoma laty wybraliśmy już posła Ziemi Mińskiej...
– O tym mówiłem już wielokrotnie. Powiat miński stać nie na jednego, lecz kilku parlamentarzystów. Potrzeba tylko koncentracji głosów, nie rozpraszaniu. Potrzeba też konsekwencji wyborców. Otóż w powiecie mińskim jest ok. 106 tys. mieszkańców uprawnionych do głosowania. Zakładając 50% frekwencję (a wierzę, że będzie większa) to ważnie oddanych głosów mamy ok. 50 tys. Przy ich koncentracji na kandydatów z powiatu mińskiego wystarczy na 2, 3 a może nawet 4 mandaty. Oczywiście to rozważania teoretyczne, ale nie pozbawione sensu. Warto się nad tym zastanowić i być konsekwentnym przy urnie. Szczególnie przed decyzją w niedzielę 21 października 2007 r.
– Ale jak o tych szansach przekonać mieszkańców powiatu, skoro kampania wyborcza PSL a pańska w szczególności, jest bardzo spokojna...
– Bo my, PSL–owcy, tacy jesteśmy. Spokojni, rzetelni, a przy tym pracowici. A to nie jest jak wiadomo widowiskowe. W tej kampani staramy się docierać do ludzi, tych zwykłych i niezwykłych zarazem. Rozmawiamy z nimi o ich problemach, proponujemy rozwiązania. Spotykamy się z dużą życzliwością i to napawa nas optymizmem, co do dalszej naszej działalności jako stronnictwa.
W żadne wojny (w tym plakatowe) się nie wdajemy. Nie wielkością czy liczbą plakatów i banerów wyborczych przekonuje się ludzi do poparcia, lecz merytoryczną dyskusją, której w tej kampanii, jak w żadnej innej, wyraźnie brakuje.
– Jak więc chce pan przekonać niezdecydowanych do mądrego wyboru?
– Przede wszystkim apeluję do Państwa o udział w wyborach. To bardzo ważny instrument w funkcjonowaniu demokratycznego państwa. Jeżeli uznacie, że jestem godny zaufania, to oddajcie swój głos na listę PSL z numerem 10, na której znajdziecie mnie pod numerem 5. Zaręczam, że ANTONI JAN TARCZYŃSKI to dobry wybór.
– Znają tę prawdę tysiące mieszkańców naszej ziemi. Życzę, by nie zawiedli ci, na których pan liczy, a mile zaskoczył każdy, kto ceni rzetelność, spokój i nieskrępowany rozwój; słowem – normalność.
Numer: 2007 42 Autor: Rozmawiał J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ