- W miarę, jak wzrastać będzie średnia długość życia, a w konsekwencji także liczba ludzi starych, coraz bardziej konieczne będzie krzewienie kultury, która akceptuje i ceni starość, a nie spycha ją na margines społeczeństwa – czytamy w naukach Jana Pawła II. Mińszczanka Zofia Nowakowska przekonała się o tym sama podczas wernisażu wystawy własnych obrazów w galerii mińskiego pałacu
Róża trzeciego wieku

- To nie przypadek, że wystawę pani obrazów otwarto w dniu inauguracji roku akademickiego mińskiego UTW.
- Oczywiście, że nie. Od roku jestem słuchaczką tegoż uniwersytetu.
- Malowanie obrazów było w pani od zawsze...
– Tak, od zawsze miałam duszę artystyczną. Urodziłam się i mieszkałam wiele lat na wsi, w wyjątkowo malowniczym miejscu. Są tam wspaniałe łąki, lasy i rzeka, która płynęła tuż obok mojego rodzinnego domu. Stąd pewnie wzięła się moja wrażliwość. Ojciec zmarł i wychowywała nas tylko mama. Musiałam wybrać taką szkołę i zawód, abym w miarę szybko się usamodzielniła i zarabiała na swoje utrzymanie. Potem praca zawodowa, wychowywanie dzieci, sprzątanie, gotowanie... Na inne sprawy nie starczało już ani sił, ani czasu.
- Jednak siły i czas to nie wszystko...
– Po raz pierwszy wzięłam pędzel do ręki zaledwie trzy lata temu. Nie uczyłam się nigdy zasad kompozycji czy perspektywy. Po prostu przenoszę na płótno swoje wspomnienia z dzieciństwa. Dlatego najchętniej maluję krajobrazy i kwiaty. Czasami także obrazy o tematyce religijnej.
– Skąd pomysł na wystawę?
– Do swojego malowania podchodziłam i dalej podchodzę z ogromną tremą. Swoje obrazy pokazywałam wyłącznie osobom ze mną zaprzyjaźnionym i rzadko kiedy odważyłam się komuś swój obraz podarować. Dopiero kontakt z innymi ludźmi, w moim wieku, mnie ośmielił. Okazało się, że inni też realizują swoje pasje. Piszą wiersze czy także malują obrazy. Na zajęciach artystycznych, w których brałam udział w ubiegłym roku, ujawniło się wiele ukrytych talentów. Między innymi Zofia Zawieja, która przygotowała mi plakat i folder promujący wernisaż.
- Zaprzyjaźniliście się?
- Jeszcze nie wszyscy, więc z tego powodu marzy mi się miński klub malarzy amatorów. Korzystając z okazji, proszę wszystkich, mających podobne pasje, o kontakt za pośrednictwem mińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, działającego w MDK. Nie tylko emerytów.
– Już nie porzuci pani farb i pędzli...
– Nigdy w życiu. Wyjście na zewnątrz utwierdziło mnie w przekonaniu, że na emeryturze nie warto zamykać się w swoich czterech ścianach. Od osób zwiedzających wystawę moich prac usłyszałam wiele miłych i ciepłych słów. A najbardziej ucieszyło mnie to, że niektórzy chcieliby mieć moje obrazy. To dodało mi pewności siebie i zachęciło do dalszego malowania. Mam nadzieję, że moje kolejne prace będą lepsze warsztatowo. Zapisałam się na zajęcia z rysunku i malarstwa, oczywiście na UTW. Jednym słowem warto realizować swoją pasję, niezależnie od wieku i niezależnie od tego, co to jest.
Numer: 2007 42 Autor: Rozmawiał J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ