DRODZY CZYTELNICY

Dziś remanenty i... donosy. Muszą być, bo po pierwsze - za tydzień wkroczymy w gorący już okres wyborczy, a po drugie - po co czekać? Są potrawy prasowe identyczne ze świeżymi bułeczkami - gdy ich nie zjesz od razu, stracą smak i zapach. Jak debata między Kaczyńskim i Kwaśniewskim, którą przegraliśmy wszyscy. Na razie, bo 10 milionów telewidzów już chyba wie, kogo wybierać 21 października

Szkła kompaktowe

DRODZY CZYTELNICY / Szkła kompaktowe

Właśnie kompaktowe, a nie kontaktowe, jak to wymyślili Sianecki i Miecugow w TVN-24. Nie bierzmy z nich przykładu z kilku powodów, choć pan Tomek to przecież prawie miński ziomal. Nie, oni w swojej bardzo inteligentnej szopce, polityczno-obyczajowej, nie używają aż takich słowwotwórczych wulgaryzmów, ale celnością skrótów myślowych dorównują najlepszym kabareciarzom. Szkło kontaktowe jest więc kompaktowe jak wszystko, co nam się zdarzy zobaczyć w TV, posłuchać w radiu i przeczytać w gazecie.
Debata premierowsko-prezydencka również pachniała kompaktem o konstystencji brzydko pachnącej papki stereotypów i gówniarskich uszczypliwości. Aż przykro było patrzeć, a jeszcze przykrzej słuchać dwóch wypalonych używkami i władzą gości, którzy dorwawszy się do koryta, wywrócili je do góry dnem i nie bardzo wiedzą, co dalej robić. Opowiadają więc banialuki, targując się, kim kto jest i jak (z uśmiechem na ustach) dokopać przeciwnikowi.
- Nie miałem czasu, by napisać krócej - rzekł kiedyś jeden z kandydatów na prezydenta, w kraju totalnego dobrobytu i bezwględnej władzy mediów. Bo polityka jest jak poezja - nie znosi słowotoków nudziarzy, ceniąc dwuznaczne porównania, celne metafory i miażdżące puenty.
Elipsy znaczeniowe też są do wzięcia, ale można przeholować. Jak w artykule „Szlaban na śmieci”, z poprzedniego numeru. Chodzi o akapit stwierdzający, że Andrzej Kuć znowu pytał o basen. Wprawdzie dalej jest wyjaśnione, że tak naprawdę chodziło o stan przygotowań do rozprawy z Holmą, ale widocznie elipsa była zbyt długa i mogła czytelników wprowadzić w bład. A szczególnie zaszkodzić radnemu Kuciowi, którego wcześniej zachęcaliśmy do działania. Przepraszam więc radnego za ewentualne kąśliwe pytania wyborców, ale tak naprawdę powinien to uczynić burmistrz Grzesiak, karmiący radnych nieświeżymi i niepełnymi informacjami.
List ZNP nie przypomina kompaktu, choć również nie zgadza się z moim akapitem w artykule „Nie płacz, Niedziałko”, gdzie cytowałem wójta Dąbrowskiego, który zarzucił związkowi, że jego przedstawiciel uczestniczył w komisji konkursowej w niezgodzie z prawem. Dalej są liczne paragrafy i wyjaśnienia, a najważniejsze z nich to fakt, że ZNP jest organizacją jednolitą, co oznacza, że 58 jej członków w mińskiej gminie (w tym 17 w nowo utworzonym zespole szkół w Niedziałce) wystarczyło do uczestnictwa w konkursie na dyrektora szkoły. Wiedziała o tym zarówno Bożena Książek (już od lutego 2007 r.) i wójt Dąbrowski, który wydał zarządzenia powołujące 11 członków komisji włącznie z przedstawicielem ZNP.
- Konkursy w Niedziałce i Janowie odbyły się więc zgodnie z procedurami, a stanowisko przewodniczącego komisji narusza dobre imię ZNP i utrudnia nam statutowe działania - podsumowuje sprawę prezes Roman Jaguścik.
Racja, ale to nie zmiania sytuacji, że w sumie wygrał wójt Dąbrowski, a wywody ZNP mogą mieć znaczenie jedynie z kontekście przyszłych konkursów. A, że przy okazji powstał nowy kompakt skojarzeniowy (ZNP broni pokrzywdzonego, ale nie swego człowieka), to już inna płyta... kompaktowa.
I na koniec - Wiśniew, a właściwie rozsiani wokół parafialnego kościoła mariawici. Przezywani przez lata „kozłami” od nazwiska swojej świętej Mateczki, nie zwątpili i nie poddali się presji rzymskokatolickiej większości. To prawda, że nowe (a mariawityzm poznałem przed 15 laty) zawsze budzi ciekawość, nawet podziw, a w mniejszych grupach trudniej o złego człowieka. Jednak trzeba przyznać - odrzucając stereotypy – że mariawici to normalni ludzie, tyle tylko że bardziej zwarci i gorliwi w swej wierze. I nie powinniśmy się na te fakty obrażać, a – jeśli chcemy – brać przykład.
Nigdy nie wiadomo, czego może nas nauczyć i jak doświadczyć odmienny od nas człowiek. Zresztą odmienność przyciąga, nawet tak kompaktowe osobowości jak Kaczyński i Kwaśniewski. Dlatego premier nie chce rozmawiać z jednoznacznie prorynkowym Donaldem Tuskiem. Przed wyborami, bo po elekcji pewnie będzie musiał.

Numer: 2007 40   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *