Powiat sesyjny

Wszystko wydaje się ważne, ale gdy na arenę wchodzi ochrona zdrowia, inne problemy powiatu marnieją w oczach, jak ciało zaatakowane przez nowotwór. Radni powiatowi przerabiali ten temat wielokrotnie, ale gdy zobaczyli na sesji dyrektora Sobolewskiego, pytań i oskarżeń nie było końca. Szef ZOZ-u nie pozostawał im dłużny...

Szpital zniewolony

Powiat sesyjny / Szpital zniewolony

Już na początku sesji radni opozycyjni chcieli koniecznie wiedzieć, co się dzieje na oddziale wewnętrznym. Wkrótce jeden z nich (nazwisko okryjmy wstydliwą zasłoną milczenia - jak mawia znany prezes) zaatakował bezpośrednio starostę o tajne spotkania w sprawie metropolii warszawskiej, o uprawianie na nich polityki PSL i nieobecność na odwiedzanych przez radnego imprezach, by np. w tym czasie uczestniczyć w... nagradzaniu laureatów Festiwalu Chleba, który w radnym budzi wątpliwości. Nie miał ich starosta Tarczyński, tłumacząc bezradnemu opozycjoniście, że w ramach obszaru metropolitarnego PSL nie ujawnia żadnej polityki, a stanowisko gmin jest jednoznaczne - wszystkie za włączeniem. Natomiast konferencję zorganizował urząd marszałkowski, i to jego biuro prasowe rozsyłało zaproszenia. Gdy zaś jednego dnia o tej samej porze jest kilka uroczystości, siłą rzeczy dotarcie na każdą z nich jest niemożliwe. Na chwilę się uspokoiło i już bez emocji starosta oświadczył radnemu Ciszkowskiemu, że powiatowa rada sportu to nie problem, a w sprawie SKM-ki powiat wystąpił do warszawskiego zarządu transportu i czeka na odpowiedź. Na razie więc niczego nie wiemy, ale upominanie się o szybką kolej to gra warta świeczki. Także tej wyborczej, bo przecież nikt rozumny nie zbagatelizuje szansy dojazdu do centrum stolicy w pół godziny. Chyba że Warszawa postawi zaporę cenową, której nie zdzierżą mińskie samorządy.
Nadzieje transportowe, a później poprawki budżetowe i wzrost stawek diet radnych, które powiatowi elektorzy uchwalili jednogłośnie, to jednak nie zdrowie, o które dyskutanci postanowili bić się do upadłego.
- Trzeba wypracować sposoby porozumiewania między SP ZOZ a organem założycielskim - rozpoczął tajemniczo dyrektor Sobolewski, zamierzając przeczytać własną odpowiedź na pytanie radnego Górasa z... czerwca 2007 roku. Wtedy właśnie wyszło na jaw, że szpital spóźnił się ze złożeniem wniosku do tzw. funduszu norweskiego na kanalizację. Winą obarczono firmę wykonującą projekt i adresatów, którzy go nie przyjęli. Teraz dyrektor Sobolewski twierdzi, że do dnia złożenia wniosku, czyli 30 listopada 2005 powiat nie dostarczył wykonawcy źródeł finansowania, bez których propozycja zostałaby odrzucona już na wstępie.
– To powiat zawinił? – dziwił się wicestarosta Michalik takim oskarżeniom. I tłumaczył, że problem tkwił w określeniu zakresu inwestycji, by wiedzieć, o jakie pieniądze się ubiegać. To szpital starał się o dotację, a poza tym od 13.00 do 16.00 są całe trzy godziny, więc można było projekt zawieźć, a nie wysyłać pocztą. - Ile szpital na tym stracił? - dopytywał radny Góras, prosząc o szacunek dla rady powiatu. - Mnie tylko chodziło o sprecyzowanie pytania na piśmie. Gdy je otrzymałem, odpowiedziałem w ustalonym terminie - oponował Sobolewski. - To nas nauczy, by ograniczyć zaufanie - nie dawał za wygraną Góras, a radny Legat zachowanie dyrektora potraktował jako lekceważenie radnych.
I wtedy przelała się czara goryczy szefa SP ZOZ, który bez owijania w bawełnę oskarżył radę za norweską wpadkę. Dlaczego? Bo zbyt późno podjęła uchwałę o źródłach finansowania projektu kanalizacji szpitala. Tego było już za wiele nawet dla spokojnego radnego Śliwy, który wnioskował, by sprawę zbadała komisja rewizyjna. A radny Płochocki dołożył do rewizji norweskiej zbadanie stanu osobowego szpitala (szczególnie lekarzy), zabezpieczenia budowy oddziału ratunkowego i wyposażenia go w środki medyczne oraz kontrolę sanitarną wszystkich oddziałów włącznie z przychodnią przy ul. Kościuszki.
A gdy do tego dodajmy ewentualne ocieplenia wspomnianej przychodni za pół miliona złotych (w tym 300 tysięcy z kredytu) – to nie sposób zaprzeczyć, że publiczna służba zdrowia jest oczkiem w głowie całej rady powiatu. Tylko dlaczego przy takiej mizerii finansowej i rosnących długach tak bardzo podwyższyli sobie diety? By mieć się za co leczyć w prywatnych gabinetach?
PS. O nowych dietach radnych już za tydzień.

Numer: 2007 40   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *