U mariawitów w Wiśniewie

- Nie rzucim Dzieła, gdzie Bóg jest i szczęście nasze całe! Nasz duch męczeństwa przyjął chrzest; chce żyć na Bożą chwałę - tak od stu lat śpiewają starokatoliccy mariawici, a melodia „Roty” wzmaga ich wolę przetrwania. Tak również było w ubiegłą sobotę w Wiśniewie, gdzie parafianie cieszyli się ze stu lat istnienia swojej świątyni

Dziękczynna konfesja

U mariawitów w Wiśniewie / Dziękczynna konfesja

Gdy w 1893 roku Maria Franciszka Kozłowska doznała objawienia, by adorować Przenajświętszy Sakrament i wzywać pomocy Matki Boskiej dla odnowy moralnej Kościoła, nikt się nie spodziewał, że doprowadzi to do powstania kościelnej autonomii. Stolicy Apostolskiej nie podobała się misyjna działalność księży mariawitów, co w konsekwencji spowodowało ekskomunikowanie zarówno siostry Kozłowskiej, jak i księdza Kowalskiego za ich nieposłuszeństwo. Do mariawitów należał wówczas kapłan Wawrzyniec Roztworowski, hrabia z urodzenia, który nie tylko założył wiśniewską parafię, ale też doprowadził ją do rozkwitu. Za otrzymany po rodzicach spadek pokrył znaczną część budowy kościoła w Wiśniewie i Czerwonce oraz kupił działkę pod budowę świątyni w Mińsku.
Zaangażowanie mariawitów w owych czasach było imponujące - świątynię wybudowano w ciągu roku, a wyposażono ją w pierwsze w mariatywizmie organy i... system centralnego ogrzewania. Był to drugi (po cegłowskim) kościół mariawicki w regionie. Za kapłanem Roztworowskim poszła niemal cała parafia, a wkrótce zwolennicy nowego Kościoła zaczęli się ujawniać w Kałuszynie, Jakubowie, Wierzbnie, Grębkowie i Mińsku Mazowieckim, który na swoją świątynię czekał jeszcze cztery lata. Budowano jednak kaplice (w sumie 13), domy zakonne, szkoły, ochronki, warsztaty usługowe, a nawet biblioteki i małe szpitale. To doprowadziło do wzrostu ekonomicznego parafii i świadomości jej mieszkańców. Kryzys przyszedł w czasie okupacji, a tragedia - w sierpniu 1944 roku, kiedy Wiśniew znalazł się w ogniu cofających się Niemców i nacierających Rosjan. Ucierpiała parafia, a szczególnie jej kościół, który wewnątrz prawie doszczętnie spłonął. I znowu mariawici - mimo prześladowań przez władze i księży rzymskokatolickich - odbudowali świątynię, ale bez pięknego ołtarza, który wraz z baldachimem tworzy konfesję.
Teraz, w stulecie konsekracji kościoła, przyszedł czas na jej poświęcenie wzbogacone mszą dziękczynną z udziałem nie tylko parafian. Do Wiśniewa przyjechały delegacje 25-tysięcznej rzeszy mariawitów z kraju oraz zaproszeni goście z gminy Jakubów, powiatu, a nawet obecni i przyszli parlamentarzyści.
Po trwających 2,5 godziny uroczystościach (z pocztami sztandarowymi OSP) przemówił biskup naczelny SKM Marian Ludwik Jabłoński, dziękując kapłanowi Zbigniewowi Nawarze za przygotowanie rocznicy, a wiernym za liczne uczestnictwo i żarliwą modlitwę. Proboszcz porównał zaś 100 lat parafii do wygranego meczu, ciesząc się z doprowadzenia świątyni do stanu sprzed wojny. Prawie, bo oto przed parafią nowe wyzwanie - budowa czterech wież, które wówczas górowały nad okolicą. Dziękował również wszystkim, którzy w różny sposób przyczynili się do tak bogatych obchodów rocznicy, a wśród nich naszemu wydawnictwu za błyskawiczne wydrukowanie rocznicowego folderu.
Ale nowa konfesja to zasługa przede wszystkim parafian różnych, ale przydatnych profesji. Nawet dzieci, które rwały się do pomocy, a po adoracji prezentowały historię parafii przeplataną pieśniami o mariawitach na melodię znanych utworów patriotycznych.
Proboszcz udostępnił mikrofon także zacnym gościom. Starosta Antoni J. Tarczyński chwalił mariawitów za ich aktywność w ogóle, a szczególnie w OSP, za co strażacy zaintonowali mu „sto lat”. O atmosferze uroczystości i Wiśniewie jako perle Mazowsza mówił również poseł Czesław Mroczek i Krzysztof Borkowski. I znowu elokwencją popisał się wójt Stanisław Piotrowski twierdząc, że kiedy odnowa zewnętrzna dorównuje wewnętrznej, to będzie coraz lepiej. Była również puenta, że mariawici nie tylko lubią pracować, ale również świętować.
To prawda, bo wnet dom parafialny i jego okolice zamieniły się w olbrzymi stół biesiadny, który nakarmił i napoił wszystkich zaproszonych gości. Z wyjątkiem najbliższego – nowego proboszcza parafii rzymsko-katolickiej, który widocznie miał ważniejsze obowiązki. Szkoda, bo jego poprzednik – ks. Dariusz Cabaj w niczym nie przypominał ks. Śledziewskiego, który w latach 50. doprowadził do fermentu społecznego w gminie, za co - na prośbę władz lokalnych - biskup siedlecki odwołał go z Wiśniewa.
Aż żal było opuszczać gościnnych mariawitów, którym w czasie święta dopisali goście i pogoda. A wszystkich połączyło wspólne przeżywanie wiary i dobra - jak zaznaczył starosta Antoni J. Tarczyński, który wraz z innymi gośćmi otrzymał wiązanki kwiatów i zyczenia zwycięstwa. Nadchodzący czas może te powinszowania spełnić. A samym mariawitom z parafii Wiśniew życzymy, by się nie zmieniali. Jak to miło, gdy spotykamy na swej drodze porządnego człowieka i w większości przypadków okazuje się on właśnie mariawitą.

Numer: 2007 40   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *