W Mińsku

Od 1 maja Mińsk Mazowiecki został bez wysypiska. Śmieciową górę zamknięto i teraz czeka ją rekultywacja. Nie znaczy to jednak, że grozi nam klęska śmieciowa. Mińskie śmieci wyjeżdżają do Płońska. Na razie...

Kontra Ryniewicza

W Mińsku / Kontra Ryniewicza

Do końca miesiąca obowiązuje umowa podpisana przez poprzedniego prezesa PGK z podobnym zakładem w Płońsku. Dziennie 20-25 ton wywożonych jest do Dalanówka, wysypiska należącego do płońskiego PGK. Obecnie są problemy związane z przedłużeniem umowy, gdyż płońszczanie zażądali stuprocentowej podwyżki na dostarczane odpady. To będzie skutkować drastyczną podwyżką cen za wywóz śmieci od mieszkańców. Już w sierpniu płońszczanie podnieśli cenę o 30%, co wpłynęło na 90-tysięczną stratę dla działalności w zakresie gospodarki odpadami. Pozostaje w obwodzie Radom, Mława i Siedlce.
- O wyborze kierunku zadecydują koszty - mówi prezes mińskiego PGK Jan Ryniewicz – Wcale nie znaczy, że im dalej od miasta, tym drożej – kontynuuje. Jako przykład podaje tu podsiedleckie Suchożebry. Mimo ich bliskości, cena za tonę jest tu najwyższa. Na dzisiaj najlepsza jest Mława, która się rozwija, ale nie wiadomo, co będzie na koniec roku.
Prezes Ryniewicz nie kryje też faktu utracenia strategicznego klienta, jakim była spółdzielnia „Przełom”. Ale to wynikało z utraty konkurencyjności. Wpływ na to miała m. in. uchwała rady miasta w sprawie opłat za śmieci. Mińska Mazowieckiego rada ustaliła maksymalne stawki, co postawiło PGK na straconej pozycji przetargowej w Mińsku.
- Dzisiaj klienta trzeba obsłużyć, także wizualnie, a naszej spółki nie stać na ekspansywną reklamę - mówi prezes. – Ale staramy się zmieniać wrażenie o PGK. Nasz sprzęt i pracownicy prezentują się nie gorzej od konkurencji i o to chodzi. Od 1 października chcemy też ruszyć z selektywną zbiórką odpadów. To powinno wpłynąć na obniżkę cen za wywóz śmieci. Teraz za 120-litrowy worek odpadów zmieszanych płacimy ok. 13 złotych. Za posegregowane cena będzie niższa o prawie pięć złotych. Podjęliśmy też szereg działań zmniejszających koszty. Udało się je ściąć o prawie 20 tysięcy – kończy prezes Ryniewicz.
Obserwując działania miejskich samorządowców należy stwierdzić, że szereg problemów PGK wynika z barier administracyjnych. Chociażby ustalenie maksymalnych stawek na wywóz śmieci czy też brak jasnej polityki ekologicznej. Uchwalenie planu ochrony środowiska i programu gospodarki odpadami to nie wszystko. Tu potrzeba jeszcze czegoś, co można nazwać działaniami pozytywistycznymi. Brak świadomości ekologicznej widać na każdym kroku, a tzw. śmieciowe „podrzutki” to niemal miński standard. Nie widać też współpracy samorządu Mińska Mazowieckiego i gmin w sprawie wspólnej budowy sortowni. Obszar powiatu i wzrastająca liczba jego mieszkańców jest gwarancją nie tylko szybkiego uzyskania pełnej „mocy produkcyjnej”, ale także utrzymania w długim okresie optymalnej opłaty za odpady segregowane i zmieszane. Na tych pierwszych można nieźle zarobić, a te drugie można przerabiać na ekologiczny kompost lub wykorzystać jako ekologiczne paliwo dla spalarni. No i pozostaje jeszcze sprawa nowych miejsc pracy. A na wspólne działania proekologiczne pieniądze (i to duże) zawsze się znajdą. Ten zarobek akurat nie śmierdzi, a jeżeli nawet, to jest to zapach dużych pieniędzy. Tylko trzeba się po nie schylić.

Numer: 2007 37   Autor: Jacek Lichomski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *