W Mińsku

Czego wstydzą się mińszczanie? Na forach internetowych - obok cuchnącej słownej padliny - są też głosy wyważonej krytyki, z którą powinna się liczyć każda władza. Radni również pytają, ale potem nagle milkną, jakby jakaś siła wiązała im usta i wolę dochodzenia prawdy lub - co najmniej - przyczyn wstydliwych dla miasta problemów

Wstyd niechcący

W Mińsku / Wstyd niechcący

Pisaliśmy w poprzednim numerze, że miasto Mińsk Mazowiecki, a dokładniej burmistrz Zbigniew Grzesiak doczekał się dwóch spraw w sądzie. Chodzi oczywiście o pieniądze mierzone grubymi milionami, które – gdy sąd nakaże – miasto musi zapłacić kosztem rozwoju. Hydrobudowa 6 wkurzyła się na Mińsk za niezapłacone roboty dodatkowe. Burmistrz twierdzi, że przez cały czas modernizacji oczyszczalni firma miała dostęp do wszystkich urządzeń oprócz non stop działającego fermentatora i osadnika. Skoro tak, to mogła przewidzieć zakres robót, a nie żądać zapłaty po oddaniu inwestycji do użytku. Może rzeczywiście wyjazdy do Lublina i opłaty odwoławcze będą niższe od kwoty żądanej przez Hydrobudowę, ale radnych to wcale nie uspokoiło.
Już wiadomo, że kolejna firma nie jest zadowolona ze współpracy z mińskimi władzami. To Holma, która weszła w prawo budowania basenu psim swędem tj. bez należytego i należnego takiej inwestycji przetargu. Już od początku było widać, że Holmie na tej budowie zależy jak na bękarcie. Bo jak tłumaczyć fakt, że umowę podpisano w połowie czerwca 2005 roku, a już pół roku później pierwszy do niej aneks. Tymczasem mieszkańcy podziwiali pusty plac budowy kolejne kilka miesięcy. Sprężenie nastąpiło przed jesiennymi wyborami w 2006 roku i burmistrz tuż przed elekcją mógł zapowiedzieć otwarcie niedokończonego lodowiska. Po tym wysiłku budowa znowu zaczęła się ślimaczyć, a termin otwarcia basenu wyznaczony na 31 marca 2007 roku uwieńczono kolejnym aneksem, przesuwając datę na 1 września 2007. Burmistrz wtedy tłumaczył radnym, że chce sprawę załatwić polubownie, bo nałożenie kar basenowi nie posłuży.
Miał rację – brak zdecydowania ośmielił wykonawcę do położenia na stół kolejnego aneksu, ale tym razem finansowego. Do 18 milionów Holma dorzuciła jeszcze dziesięć, zeszła z budowy i... podała miasto do sądu.
– Od 1 września będzie płaciła karne odsetki – podczas sierpniowej sesji oznajmił Grzesiak radnym, gdy ci chcieli koniecznie wiedzieć, co się dzieje z basenem.
Radna Wanda Rombel wręcz ubolewała, że wstydzi się przed znajomymi, gdy nie potrafi odpowiedzieć na zasadnicze pytania inwestycyjne. Wstydzą się również dyskutanci na forach internetowych. Budowę basenu, a raczej jej wstrzymanie nazywają skandalem, a burmistrzowi nakazują wstyd i przyznanie się do winy. Są też głosy, by rozpisać nowy przetarg lub sprzedać obiekt prywatnemu inwestorowi. – Już teraz aquapark kosztuje furę pieniędzy, a co będzie z jego należytym utrzymaniem? – pytają mińszczanie. – To przecież nasze pieniądze!
Wyjaśniają również o co naprawdę poszło, bo wzrost cen materiałów to nie wszystko. Chodzi o to, że przed przetargiem miasto przedstawiło ekspertyzy geologiczne, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Teren okazał się niezwykle trudny i praktycznie nieprzydatny do tego typu inwestycji, a jeśli już, to trzeba było zastosować kosztochłonną technologię.
Wszystko będzie jeszcze jaśniejsze, gdy spojrzymy na przedwojenny plan Mińska. Tam, gdzie dzisiaj buduje się basen, było jeziorko zasilane potężnymi źródłami wody. Kto wie, czy zasypane w okresie PRL–u nie utworzyło pod ziemią wodnej otchłani?
Co dalej, gdy burmistrz ogranicza się do zdawkowych odpowiedzi, a radnym to całkowicie wystarcza? A czy sprawy aquaparku nie powinna już badać komisja rewizyjna, a może również Najwyższa Izba Kontroli? Kto o to zadba, by z naszych podatków nie robiono sobie śmiechu i wstydu? Nawet niechcący.

Numer: 2007 36   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *