Owczarki w Mińsku

Ponad setka pięknych i wytresowanych owczarków, trochę więcej ich właścicieli, opiekunów i wystawców (tzw. handlerów) oraz niewielkie zainteresowanie mińszczan mimo wzorowej pogody to plusy i minusy jubileuszowej, krajowej wystawy owczarków niemieckich, której po raz piąty komisarzem był Waldemar Federak

Rasowy układ

Owczarki w Mińsku / Rasowy układ

Ta piąta, ciągle rozrastająca się wystawa łączy się z nieustannym rozwojem miasta Mińsk Mazowiecki leżącego u wschodnich wrót Warszawy, dobrze skomunikowanego z całym krajem i Europą - napisał do hodowców i gości burmistrz Zbigniew Grzesiak, dając im honorowo do dyspozycji stadion miejski przy ul. Budowlanej. Na szczęście trybuny (których tam nie ma) nie były potrzebne, a firmy oferujące psie akcesoria rozstawiły się wokół bieżni, gdzie również funkcjonowała smaczna kuchnia firmy Piotra Wieczorka z Warszawy. Już w piątek wszyscy poczuli jej walory podczas spotkania integracyjnego, a w sobotę była wręcz oblegana nie tylko w czasie przerw na wybiegach.
Burmistrz Grzesiak nie tylko pisał do hodowców, ale również wystawę otworzył i zakończył, wręczając zwycięzcom ufundowane przez siebie puchary.
Na podium stawały głównie owczarki spoza Mińska, ale nie bez akcentów lokalnych. Klasę młodzików wygrała suka z hodowli Henryka Kiełbasy - Xaris z Ludowej, córka Indusa MisMaz. Właśnie MisMaz to nazwa hodowli Waldemara Federaka, ale też imię suki Mirosława Zawiślaka, która zwyciężyła w klasie młodzieżowej. Natomiast w klasie otwartej psów (pow. 24 miesięcy) na trzecim miejscu uplasował się Uri Kabi Andrzeja Gołowicza, którego przed prezentacją zastaliśmy podczas zabawy z właścicielem. Mimo skromnych sukcesów miejscowych hodowców - a do zdobycia było 15 tytułów - wystawa zebrała pozytywne opinie ze względu na pogodę, gastronomię i sędziowanie. Szczególnie słowackiego arbitra Jurija Zavadilika, który ocenił 59 suk w ośmiu klasach, bo już jego kolega - Białorusin Andrei Kisliakow patrzył na wykolorowanie psów w ciemnych okularach.
Może właśnie z tego powodu uczestnicy doszli do wniosku, że suki prezentowały się lepiej od psów, ale i tak najczęściej na ringu pojawiała się Magdalena Barjak, prezentując owczarki jak na konkursie piękności.
W sezonie takich wystaw jest ponad pół setki, więc trud dla zwierząt jest niemały. Do tego dochodzi stres, bo jedną z prób jest reakcja na strzał. Pozycja „na stój” też nie jest łatwa. Podczas kilku minut znieruchomienia owczarek musi pozwolić się dotknąć, pokazać zęby i reagować na wszystkie polecenia ringowego wystawcy, którym zazwyczaj nie jest ani hodowca, ani jego właściciel. Oni pomagają swemu pupilowi inaczej. Zazwyczaj biegną po zewnętrznej stronie ringu, by zachęcić owczarka do efektywniejszego pokazu sylwetki (eksterieru) podczas ruchu. W ten sposób wykorzystuje się naturalną cechę owczarków do pilnowania i ochrony członków rodziny, którą on po rozproszeniu szuka i zagania (jak owce) w bezpieczne miejsce.
Na wystawie nie zabrakło przedstawicieli TOZ, ale bez większego zainteresowania datkami na rzecz porzuconych psów i kotów. Może dlatego, że przyszły czasy na oznakowanie tożsamości zwierząt przez chipowanie, a nie ekstrawagancję ich pozornych obrońców, którzy z pojedynczych przypadków zoologicznego chamstwa czynią problem etyczny. Na pewno psia elita nie potrzebuje ani tozowców, ani fałszywych obrońców, a właśnie wystaw, by pokazać najlepsze cechy użytkowe i urodę swoich czempionów. Za rok w Mińsku znowu dojdzie do psiej rywalizacji, bo inaczej nie można. Waldemar Federak zdaje sobie sprawę z tej prestiżowej dla siebie i Mińska odpowiedzialności i dziękuje wszystkim za pomoc w organizacji piątej wystawy owczarków.

Numer: 2007 35   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *