Drzewa w Mińsku
Kiedyś Mińsk Mazowiecki był bardziej zielony. Jednak w ostatnich latach drastycznie maleje liczba drzew. Każda modernizacja ulicy, każda budowa sprawia, że „topory idą w ruch”. Beton i kostka brukowa mają się w naszym mieście lepiej niż klony czy dęby. I nawet status pomnika przyrody nie jest zabezpieczeniem, o czym świadczy stary dąb przy pałacowym stawie
Mają przerąbane

W centrum zostały już tylko dwie ulice, gdzie drzewa dają przechodniom cień. To ulice Spółdzielcza i Kościuszki. Ale i tu idą zmiany. Na razie topór hasa u zbiegu ul. Kościuszki i Okrzei. Był tam teren nadający się na skwer. Ale ktoś zaplanował inaczej i wycięto drzewa. Jednak nie wszystkie. Zostawiono nawet dwa zupełnie uschłe. Może liczono na trąby powietrzne... Innym sposobem rozwiązania problemu drzew jest ścinanie całych koron („piękny” przykład stoi na targowisku przy starym kościele). Wygląda to tak, jakby ścinał tu olbrzym, który rzemiosła uczył się u pijanych ruskich drwali.
A z nasadzeniami krucho. Owszem, posadzono na ul. Okrzei trochę drzew pod linią elektryczną - chyba żeby energetycy się nie nudzili. Urokliwe tuje doniczkowe na ul. Piłsudskiego pominę, bo bardziej interesują mnie te posadzone w tunelu i pod dachem (ponoć w planach tunelu partycypował UM). Coś tu szwankuje z nawadnianiem, bo już niektóre drzewka schną.
A coraz więcej mieszkańców, szczególnie w upalny letni dzień, szuka ławeczki w cieniu drzewa. Dla wielu starszych mińszczan spacer do kościoła czy pójście do lekarza po rozpalonych chodnikach to istna tortura.
Drzewo ściąć - to chwila, ale aby odrosło, potrzeba dziesiątków lat - stara to prawda, ale w naszym grodzie nie wszyscy ją rozumieją… - u nas nadal rozwija się betonowa pustynia.
Numer: 2007 35 Autor: (at-bis)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ