Dożynki w Siennicy

Przez 14 godzin można było świętować podczas tegorocznych dożynek w Siennicy, które drugi raz z rzędu miały trzy rangi - gminną, powiatową i diecezjalną. Ale tegoroczne święto plonów miało też swój właściwy wymiar - duchowy i zabawowy, choć wśród vipów nie brakło znanych polityków jak posłowie Czesław Mroczek, Marian Piłka czy marszałek Adam Struzik

Ziarna bez plew

Dożynki w Siennicy / Ziarna bez plew

Od dziesiątej scenę opanowali doradcy rolników, by ogłosić wyniki powiatowego konkursu na najpiękniejszą zagrodę. Spośród 31 laureatów konkursów gminnych komisja nie bez kłopotów wytypowała te najurodziwsze - Mieczysława Michalczyka z Niedziałki Drugiej, Urszuli Gajowniczek z Wężyczyna w gminie Latowicz oraz Małgorzaty i Andrzeja Gańków z Cyganki w gminie Dębe Wielkie. Zagrodowych estetów pokażemy wkrótce na większym planie, bo na to zasługują. A w czasie dożynkowej mszy na uwagę zasłużyła homilia abpa Leszka Sławoja Głódzia. Oprócz politycznej już religii na świadectwach szkolnych, ordynariusz gros kazania poświęcił wsi i rolnikom. Nawiązał do serialu „Ranczo” w konteście patologii przysklepowej i dowcipkował z PSL, że nie wyposażyła elektoratu w kombinezony. A kobietom radził, by wreszcie zaczęło im się opłacać cokolwiek uprawiać i hodować, bo praca wyszczupla i nie trzeba wydawać pieniędzy na masaże. Pochwalił się też z „wyżęcia” swoich 8 ha pszenżyta i owsa kombajnem bez klimatyzacji, by poczuć zapach zboża, ziół i kurzu. Zresztą nie tylko abp Głódź pochodzi ze wsi, gdzie - jak pisał Adam Bień, działacz chłopski i premier II RP - ludzie się nie tylko rodzą, ale też się stają, będąc w dorosłym życiu ostoją tradycji i wiary.
Po takich homiliach rodzą się nie tylko oklaski, ale i duch w narodzie, który wzmaga aktywność wsi. Nie zabrakło jej twórcom 50 dożynkowych wieńców, które zostały uroczyście poświęcone i ocenione przez komisję złożoną z siennickich urzędników i nauczycielek plastyki na czele z sekretarz UG Wiesławą Pieńkowską. Największe uznanie jury i 1100 zł za wkład pracy, pomysłowość i przesłanie artystyczne zdobył wieniec z Józefowa w gminie Nieporęt z ukrytą w kłosach Matką Boską. Ale tuż za nim i do tego z pucharem biskupa Głódzia był wykonany z kłosów i siedzący na osiołku z siana Jezus, który pozdrawiał wszystkich wiernych. To dzieło Marii Osicy z siennickiej parafii, której pomagali mieszkańcy Pogorzeli.
Również drugie miejsce i 700 zł zdobył wieniec z Zabrodzin w parafii Niegów, a trzecie miejsce honorowane pół tysiącem złotych przypadło wieńcowi z Dłużewa i wymownemu konfesjonałowi, który wraz z mieszkańcami Anielinka z parafii Mistów uplotła Cecylia Szymańska, bliźniaczka Marii Osicy, która jest równie utalentowaną artystką.
Komisja nagrodziła jeszcze 10 wieńców, którym przyznano 200-złotowe wyróżnienia. Zasłużyły na nie dzieła z Iwowego, Lalin, Nowego Starogrodu, Dębego Wielkiego Wielkiego, Gołebiówki, Kątów, Woli Sufczyńskiej, Jadowa, Marianki i wołomińskiego Rozczepu. W sumie nagrody za wieńce kosztowały samorząd Siennicy i powiatu 5,5 tysiąca złotych, co i tak było niewielkim wydatkiem wobec chociażby apanaży Trubadurów.
Zanim jednak folkujący bigbitowcy przypomnieli nam, że znamy się tylko z widzenia i pytali, cóż wiemy o miłości, trzeba było skończyć oficjalną część święta plonów.
Już na początku eucharystii wszystkich gości powitał starosta Antoni J. Tarczyński, a na jej koniec przemawiali posłowie, marszałek i gminny gospodarz dożynek. Poseł Czesław Mroczek cieszył się z zakończenia parlamentarnych waśni oraz nadchodzących wyborów, które wróżą lepsze czasy, a poseł Marian Piłka apelował o umiłowanie ziemi i głęboki katolicyzm. Konkretniej, a szczególnie o sprawiedliwym dzieleniu pieniędzy (także 200 mln zł z UE) między 314 gmin województwa mazowieckiego mówił marszałek Adam Struzik. Jeszcze wyraziściej wystąpił wójt Grzegorz Zieliński, obdarowując abpa Głódzia kopią obrazu W. Podkowińskiego, który w 1891 roku namalował siennicką ulicę. Biskup pochwalił talenty organizatorskie i plastyczne wójta, zachęcając zebranych do słuchania Radia Maryja, które jest panaceum dla samotnych oraz czytania wydawanego w DWP tygodnika „Idziemy”, w którym siłą władzy on, czyli ordynariusz jest pokazywany i opisywany we właściwy sposób.
Każda władza lubi swoją medialną tubę, ale jej promocja podczas dożynek nie była smaczna. Bardziej podobały się publiczności gospodynie z obu Pogorzeli, które oprócz wspaniałego wieńca, przygotowały gros programu artystycznego ze słynnym już skeczem o wizycie baby u lekarza. Po nich wystąpiły kapele dwóch Stasiów - Woźnicy i Ptasińskiego, wywołując u części publiki chęć tańca na trawie. Po Trubadurach, którzy przyznali się do obecności 40 lat na scenie, widownia odmłodniała, a starsi mogli wreszcie zwiedzić stoiska handlowe z ludowym rękodziełem, jak i artykułami spożywczymi. Najsłodziej było przy namiocie piekarni z Wielgolasu, a najweselej - w strażackiej remizie, gdzie goszczono dożynkowych gości. I tak do północy, kiedy Siennicę zalały sztuczne ognie na znak, że za rok dożynki tutaj powrócą. Czy znowu diecezjalne?

Numer: 2007 34   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *