W Mińsku

Jest ich w Polsce kilka tysięcy, a wśród nich 28 młodych mińszczan. W większości są łucznikami, ale mają też dwóch lekkozbrojnych, kilka dam dworu i jednego zakutego od stóp do głów. To członkowie Bractwa Rycerskiego Miecza i Łuku Ziemi Mińskiej, którzy swoje zainteresowania średniowieczem zamienili w pasję

Srebrni rycerze

W Mińsku / Srebrni rycerze

Niewinne, dziecięce zabawy przenoszą się często w dorosłe życie. Jeśli nie w formie profesji, to przynajmniej hobby. Nieraz bardzo kosztowne i zajmujące większość wolnego czasu, ale realizacja młodzieńczych marzeń jest ponad te wyrzeczenia. - Od wielu lat dorastała we mnie myśl zajęcia się fechtunkiem mieczem długim, ale dopiero z początkiem 2006 roku zacząłem to marzenie wcielać w życie - przyznaje Arkadiusz Nowak, dowódca i członek Rady Starszych Bractwa Rycerskiego Miecza i Łuku Ziemi Mińskiej. Nazwał się Kopernikiem, bo z grodem wielkiego astronoma połączyły go studia. Już miał się wciągnąć do jakiegoś bractwa w Warszawie, gdy okazało się, że w Mińsku Mazowieckim nie tylko on interesuje się odtwarzaniem kultury średniowiecza. Najpierw na forum www.minskmaz.pl spotkał Biorga zafascynowanego Słowianami i Wikingami. To on wprowadził Nowaka - Kopernika w realia rycerstwa i namawiał do... łucznictwa, mimo iż ten chciał walczyć tylko na miecze. Ale wnet pokochał także łuk, bo okazało się, że celnie trafia do tarczy i odnosi sukcesy na turniejach rycerskich. Tak wzmocniony rozpoczął poszukiwania fascynatów rycerstwa. Miał szczęście. Przypadkowo w „Złotym Kurczaku” natknął się na pana Mariusza - ojca Szymona Sokołowskiego. Okazało się, że Szymon interesuje się sztuką rycerską XV wieku i - co ważne - ma kontakty z ludźmi o podobnym hobby. Wnet się spotkali, by założyć mińskie bractwo. Decyzja nie była łatwa, gdyż nikt nie miał żadnego doświadczenia, ale zaryzykował. Nie mieli się gdzie podziać, więc status stowarzyszenia, kodeks postępowania, stopnie awansu i podział obowiązków ustalili w domu Marysi Roguskiej, która została kronikarzem. Przyszła wiosna, a wraz z nią treningi na tzw. Pompce położonej w lesie pół kilometra od stadionu Mazovii. Tam spotykają się regularnie co tydzień, by zwiększać sprawność fizyczną oraz doskonalić umiejętność fechtunku i strzelania z łuku. Treningi przyniosły sukcesy. Na czerwcowym turnieju w Piasecznie Arek zajął drugie, a Szymon trzecie miejsce. W Koronowie pod Bydgoszczą było jeszcze lepiej - Kopernik okazał się najlepszym łucznikiem rycersko-cysterskiego festynu. Powody wstąpienia do bractwa są podobne, ale każdy z członków przedstawiał je w różnej hierarchii. Jedno jest dla nich wspólne - zainteresowanie historią od zawsze - co podkreślają bez najmniejszego zażenowania. Szymon Sokołowski mówi więc o umiłowaniu historii średniowiecza, więc gdy spotkał pierwszego rycerza, wiedział że nim zostanie. Olga Dmowska (siostra młodsza) docenia wpływ historii na teraźniejszość, czego wyrazem jest przynależność ciekawych ludzi do rycerskich bractw. Maciej Dmowski (protektor, czyli opiekun nowicjuszy) lubi średniowieczne klimaty podobnie jak jego podopieczni - Adam Tyrala, Tomek Tran Thank i Patryk Jankowski, który stworzył i opiekuje się stroną internetową bractwa (www.bractworycerskie.go.pl). Bartek Struss z Sulejówka opowiada zaś o spotkaniu z mińskimi rycerzami na Pompce. Zastał ich w czasie treningu i nie mógł oderwać oczu od miecza Arka Nowaka. Poznał wtedy Szymona Sokołowskiego, Mateusza Żmudzina, Piotrka Ufnala, Piotrka Rogalę, Maćka Dmowskiego i Pawła Parola. Bartek marzy o założeniu wspaniałej zbroi, ale najpierw musi się uzbroić w cierpliwość, bo wie, że pieniądze na nią trzeba zbierać latami. Marysia Roguska została w bractwie kronikarzem. Pamięta młodzieńcze zabawy w rycerzy i księżniczki oraz bitwy na miecze - patyki. Teraz nabrały one wyraźnych kształtów, choć jest to nadal zabawa. Liczy się w niej męstwo, honor i przyjaźń. A kiedy wraca się do domu z turnieju pachnącego atmosferą sprzed pięciu - sześciu wieków, to trzeba doby, by wrócić na dobre do teraźniejszości. Plany rycerzy i dam dworu mińskiego bractwa są wręcz ascetyczne. Chcą przede wszystkim wypromować swoją organizację w Mińsku Mazowieckim i okolicach oraz integrować się z pobliskimi bractwami. Tylko w ten sposób można zdobyć pełną wiedzę i nowe doświadczenia. Nie chodzi tylko o technikę walki, ale także wygląd strojów historycznych czy morale. Chcą współpracować ze szkołami (sale na treningi) i Muzeum Ziemi Mińskiej, gdzie mogliby gromadzić stroje i sprzęt rycerski. No i koniecznie muszą się sformalizować, ale rejestracja stowarzyszenia trochę kosztuje. Czekają więc na patronów, darczyńców i ludzi dobrej woli. W zamian mają pokazy walk rycerskich i naukę fechtunku czy strzelania z łuku. Pokażą się na każdej imprezie (nie tylko historycznej), a na pewno na naszym Festiwalu Chleba 15-16 września.

Numer: 2007 33   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *