Mińskie historie

To już sześćdziesiąt pięć lat mija od zagłady w Mińsku Mazowieckim naszych starszych braci w wierze. Niczego nie da się odwrócić, niczemu przeciwstawić, ale można wspomnieć. Niech ta opowieść będzie jak rzucone na nieistniejące mogiły grudki ziemi

Srebrna patera

Mińskie historie / Srebrna patera

Niemcy likwidują getto! To stąd ta kanonada z broni maszynowej, a po chwili niebo nad wschodnią stroną miasta zagorzało złowieszczym czerwonym blaskiem. Ludzie powtarzali te tragiczne w swojej wymowie słowa. Staliśmy przed domami, niektórzy wyszli na ulicę, a jeszcze inni wiedzeni nie tylko zwyczajną ciekawością, ale i prostacką chciwością pobiegli jak sępy w nadziei, że na tej ludzkiej tragedii znajdą dla siebie jakiś żer. Widziałem potem u sąsiadów baby oglądające tałesy, chusty modlitewne z białego jedwabiu lub wełny z czarnymi pasami na brzegach, z których szyły koszule i bluzki. Przynosili także świeczniki siedmioramienne, liturgiczne ryngrafy i ołtarzyki. Ze stron wyrwanych ze świętych ksiąg Gula, Dąbrowski, a także mój ojciec robili skręty, chwaląc zalety papieru najlepszego do tego celu. Zresztą, może źle oceniam i pozwalam sobie na niesprawiedliwy osąd rodaków. Być może zbierali jak z pobojowiska rzeczy niczyje, a w czasach doskwierającej biedy nadzieja na znalezienie czegoś wartościowego usprawiedliwia choćby w części obecność na miejscu tragedii.
Wiem ponad wszelką wątpliwość, że byli także inni. A powiedział mi to młody człowiek, który wrócił z Kanady, gdzie słuchał wykładów profesorki na tamtejszym uniwersytecie i która, gdy dowiedziała się, że ów młodzian jest Polakiem, opowiedziała mu historię swojego życia. Opowiadała o naszym mieście! O ludziach dobrej woli i odwadze śpieszących z pomocą Żydom. O zagładzie w gettcie, o ludziach, którzy schwycili ją, gdy matka chcąc ratować dziecko, przerzuciła ją przez parkan tuż przed podpaleniem szkoły, w której oprawcy zgromadzili Żydów. On opowiadał o mojej sympatii Gieni Jaszczuk! Była przystojną, postawną dziewczyną, uprawiającą lekkoatletykę. Do dziś pamiętam taniec z Gienią w „Bachusie”, podczas którego opowiadałem jej różne trele morele - dziś powiedziałbym, że wstawiałem jej bajer - coś o dwóch sercach bijących do siebie itd. Potem Gienia, Danka i Basia Bergerówny znikły z oczu. Ktoś powiedział, że postanowiły szukać korzeni. Czy Gienia znalazła owe korzenie w Kanadzie? Czy raczej meandry polityki nakazały tym dziewczynom i wielu innym w latach 70., nie zawsze z własnej inicjatywy, odebrać paszport w jedną stronę? Nam, młodym nie przychodziło do głowy szukać jakiejś różnicy między nami. Kogo to obchodziło? Dziewczyny były jak inne: ładne i brzydkie! Chętne do randek i takie, co to trzymały ręce w małdrzyk i buzię w ciup! Nie zostało już z tamtych lat nic poza pamięcią i… moją tacą!
Ileż to razy patrzyłem na tę srebrną tacę i zawsze wpatrując się w piękną, enigmatyczną linię ryzalitu, przedstawiającą drzewo genealogiczne z imionami członków rodu, jawiły mi się obrazy z tamtych okrutnych dni. Znów widziałem Elego idącego naszą ulicą z grupą innych Żydów na śmierć. Ciszkowską, którą prowadził żandarm, trzymając jednocześnie niebieski rower. Przypominają mi się idący do roboty z łopatami na ramionach, pod strażą żandarmów, Żydzi, którzy śpiewali: - Jak rządził Śmigły Rydz - nie robiliśmy nic! Gdy przyszedł Hitler złoty - nauczył nas roboty! Ta tragiczno-komiczna śpiewka tkwi w mojej pamięci i nasuwa różnej barwy refleksje o ludzkiej doli i niedoli. U góry, w części środkowej tacy inskrypcja, a na dole data: 13 VI 1911 r. Tylko ta data jest zrozumiała, bowiem reszta napisów jest w jidysz.
Cała taca bogato jest rzeźbiona, a treść, którą przywołuję, najwyraźniej świadczy, że była robiona na zamówienie i dotyczy ważnych, rodzinnych okoliczności. Ja znam jej ostatniego właściciela... A dokładniej znałem i pamiętam tego szczupłego mężczyznę, który przychodził z własnym garnkiem do nas i gotował sobie to samo, co mama gotowała dla nas, a był to najczęściej postny barszcz czerwony. Częstowany naszym jedzeniem, uprzejmie dziękował, ale nie wziął do ust, chociaż na pewno był głodny. Mama wyjaśniała mi, że to zasady religijne. Nasze jedzenie nie jest koszerne. Jedzenie - dobrze, ale dlaczego garnki? Garnki też nie są koszerne – usłyszałem, ale nie zrozumiałem. Potem wieczorem, gdy połatał moje i ojca ubrania, niósł ten garnek pod kapotą do domu. Pewnego dnia przyniósł tę tacę i mówił, że to ostatnia rzecz, niezwykle dla nich cenna, która mu została. Jego ojciec kazał tę tacę zrobić na srebrne wesele. Stać go było! Miał duży zakład krawiecki, właściwie manufakturę, w której zatrudniał wielu ludzi, Polaków też. Mówił, że jutro idzie do getta i żeby ta taca zosta ła u dobrych ludzi.
Patrzę na tę tacę i widzę zgliszcza Dąbrówki, które powoli zarastało zielsko, a upływający czas pokrywał mgłą niepamięci tamte odległe lata. Nie wiem, czy zasługujemy na opinię dobrych ludzi, którym powierzył ten człowiek swoją relikwię, ale fakt, że do dziś w rodzinie - najpierw u rodziców, a teraz u mnie - ta taca jest! Psuje mi tylko stan satysfakcji wynikający z tej dobroci, którą dostrzegł w nas ofiarodawca, głęboka rysa na odwrotnej stronie owej tacy. Mimo upływu czasu rysę tę widać dobrze! Stałem przy ojcu ciekaw, co robi. Gdy on swoim szewskim nożem przejechał po tacy, jęknąłem z bólu, a gdy w rowku pokazał się ciemnożółty kolor, ojciec stracił zainteresowanie przedmiotem. Powiedział też coś brzydkiego i stwierdził: Mosiądz! Pozostaje mieć nadzieję, że to jedyna rysa na naszym rozumieniu współistnienia różnych ludzi pod jednym słońcem. Nie! Jest jeszcze jedna rysa – w szerszym, państwowym wymiarze. Ostra, zgrzytliwa, jakby ktoś przejechał rylcem po cmentarnej menorze, bardzo świeża, z ostatnich dni, którą zrobił nie pierwszy raz człowiek powołany do głoszenia nauk i cnót pojednania, i który winien nieść i krzewić szczytne przykazania właściwe dla ludzi kościoła. Smutne jest to, że zamiast infamii ludzie, którym powierzyliśmy i kraj, i naszą wiarę, sprawcę obdarzają estymą w imię mętnych, ale zimno kalkulowanych korzyści politycznych.

Numer: 2007 33   Autor: Rajmund Giersz





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *