W Cegłowie

Już się wydawało, że pierwszy w Cegłowie festyn ku czci sójki mazowieckiej nie wypali, bo i deszcz wisiał na włosku, i goście nie dopisali. W miarę upływu czasu złowieszcze prognozy niedowiarków wzięły w łeb, a podczas koncertów świeżo skoszona trawa na placu za urzędem gminy mogła się poczuć zmęczona

Sójki uczczone

W Cegłowie / Sójki uczczone

Wszyscy się postarali, by pierwsze w dziejach święto sójki mazowieckiej - pierogów z kapustą i grzybami mającymi już swoje miejsce w dziedzictwie kulinarnym Polski – było okazją do integracyjnej zabawy.
Jak to bywa na festynach, scena nie mogła świecić pustkami. Tym bardziej, że gminie, a może przede wszystkim stowarzyszeniu „Kulturalna Przystań” zabrakło pomysłu (lub czasu) na ozdobienie estrady co najmniej jedną sójką. Zamiast malowidła, upiększała ją prowadząca festyn Honorata Grudzień. Nie tylko, bo na poczekaniu wymyślała konkursy dla publiczności i - jak trzeba - zdobywała laureatom nagrody od koncertujących zespołów.
Na dobry początek wystąpiły połączone siły zespołów ludowych z cegłowskiej gminy wsparte Kantyleną i jakubowski „Wrzos”. To członkinie KGW utorowały drogę na scenę zwycięzcom tegorocznego konkursu na najpiękniejszą zagrodę, którego finał powiatowy rozegra się w Siennicy 19 sierpnia podczas dożynek o randze diecezjalnej.
Coraz więcej mieszkańców wsi dba o swoje otoczenie, więc i chętnych do nagród nie brakuje. W gminie Cegłów zgłosiło się 19 osób, z których najwyżej oceniono obejścia Iwony Padzik z Huty Kuflewskiej, Haliny Osińskiej z Cegłowa i... Zbigniewa Laskusa z Pełczanki.
Jeszcze więcej emocji dostarczyły konkursy na najlepszą potrawę regionalną i nalewkę. Jury ze starostą Tarczyńskim w roli głównego degustatora omal nie dało rady skosztować 57 potraw z trzech gmin. Aż 21 przygotowały cegłowianki, 9 - mienianki, po 7 - gospodynie z Kiczek i Podciernia, 6 - posiadalanki i po 3 Dobre z Jakubowem. Każdą potrawę i nalewkę nagrodzono tajemnym puzderkiem, a trzy najlepsze - kompletem ręczników.
Wygrały sójki mistrzyni Anny Kotuniak z Podciernia, ale smakowały również sójeczki z makiem i ryżem Zenobii Pisarczyk z Porąb Nowych i marchwią Henryki Starzyńskiej z Łazisk. Trudniejsza była ocena nalewek, bo każda wyróżniła się jak nie kolorem, to smakiem lub mocą. Ostatecznie zwyciężyła miętówka Agnieszki Zagórskiej z Kiczek i dwie wiśniówki - Małgorzaty Rydzewskiej z Rudy Pniewnika oraz Elżbiety Królak z Łazisk. Była też nagroda specjalna od patrona medialnego festynu - tygodnika Co słychać?, którą redaktor naczelny przyznał likworowi z bzu produkcji Elżbiety Gutowskiej z Cegłowa. Rozgrzani nalewkami, piwem i słońcem festynowicze wnet ruszyli do tańca, co nie było trudne przy brawurowo wykonywanych piosenkach Hetmańskich Sarmatów z Zamościa. To oni byli gwiazdami cegłowskiego święta sójki, dając trzy interesujące koncerty - od biesiadnego przez góralski po kresowy ansabl, czyli przeboje rosyjskiego chóru Aleksandrowa na zakończenie. Nawet finał z Wandą i jej muzyczną Bandą nie dostarczył tylu radości uczestnikom festynu, choć artystka z łatwością nawiązała bliski kontakt z publicznością, której frekwencję oceniono na dwa tysiące.
Święto mazowieckiej sójki może stać się rzeczywiście sztandarowym festynem gminy Cegłów, a być może i mińskiego powiatu. Może się stać, gdy organizatorom nie zabraknie inwencji i zapału. Dodatkowym bodźcem powinna być promocja sójki jako potrawy regionalnej z aspiracjami na unijny certyfikat lokalnej jakości. Sójka w randze oscypka czy bryndzy - czemu nie. A do tego miętówka o jakości unijnej śliwowicy. Tylko żyć, jeść i pić.

Numer: 2007 32   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *