Widok mknącej na sygnale karetki pogotowia kojarzy się z potrzebą udzielenia natychmiastowej pomocy lekarskiej ofiarom wypadków lub ciężko chorym. Do tej pory nie przyzwyczailiśmy się, aby z szybką interwencją lekarską śpieszyć do zwierząt. Od 4 kwietnia w stolicy mińskiego powiatu działa ambulans weterynaryjny, który można wezwać o każdej porze do naszych czworonożnych pociech

Z ambulansem

Pomysł szybkiej pomocy weterynaryjnej realizują dwie młode lekarki, Agata Andraka-Kozieł i Agnieszka Miłkowska. Na co dzień prowadzą one niedawno otwartą lecznicę dla zwierząt i punkt konsultacyjny. Oprócz tego korzystając z samochodów terenowych Land Rover i Suzuki Wagon są w stanie nieść natychmiastową pomoc na każde telefoniczne wezwanie. Agnieszka Miłkowska z czteroletnią praktyką opiekuje się małymi i dużymi zwierzętami, przede wszystkim końmi. Odbyła ostatnio ośmiomiesięczną praktykę w szpitalu dla koni w Naperville koło Chicago w amerykańskim stanie Illinois. Agata Andraka-Kozieł ma za sobą 10-letnią praktykę, a przez 4 ostatnie lata pracowała w warszawskim pogotowiu dla zwierząt. Obydwie łączy jedna cecha - do weterynarii trafiły nie z wyrachowania, ale z miłości do zwierząt. Dwie urocze panie są bardzo energiczne i przedsiębiorcze, a o swoich podopiecznych mają ogromną wiedzę i potrafią o nich i ich przypadłościach mówić godzinami. Snują plany rozwoju przedsięwzięcia. Chcą urządzić szpitalik dla zwierząt, wspierać działania organizacji opiekuńczych. Widzą też potrzebę stworzenia miejskiego schroniska dla bezdomnych stworzeń i kompleksu usługowego z cmentarzyskiem zwierzęcym.
Choć zauważalny jest wzrost kultury obcowania ludzi ze zwierzętami domowymi, to jeszcze często w profilaktyce zdrowotnej czworonogów pomocna jest... próżność ludzka, kiedy to sąsiad sąsiadowi zazdrości komfortu jakim otacza zwierzęta. A profilaktyka, to szczepienia ochronne i zabezpieczenie przed kleszczami, które ostatnio stały się nosicielami wielu chorób. Trudniejszą sprawą jest kontrola pogłowia zwierząt, którą dla dobra środowiska można regulować przez kastrację i sterylizację.
W trakcie rozmowy w punkcie konsultacyjnym pojawiła się pierwsza pacjentka. Roczna suczka Kora rasy labrador miała kłopot z uszami. Okazało się, że wszędobylska psina często kąpie się w przypadkowych zbiornikach wodnych. Skażona bakteriami i grzybami woda, dostając się do przewodów słuchowych, wywołała stan zapalny. Po ich oczyszczeniu Kora będzie przyjmować specjalne krople i w ciągu tygodnia dolegliwość zniknie.
Był to jeden z kosmetycznych zabiegów leczniczych. Nasze panie mogą jednak wykonywać zabiegi najcięższe z operacjami włącznie i to nie ograniczając się tylko do czworonogów. W razie konieczności mają możność natychmiastowej konsultacji z najwybitniejszymi specjalistami stołecznymi. A co z gadami i ptakami? Nasze lekarki są w stanie nieść pomoc wszystkim zwierzętom, nawet najbardziej egzotycznym.

Numer: 2005 15   Autor: (jot)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *