Nie tylko Częstochowę, Lubelszczyznę i Pomorze nawiedziły ostatnio atmosferyczne wiry o sile zdolnej wyrywać najgrubsze drzewa, zrywać dachy z budynków, a nawet porywać ludzi i zwierzęta. W minioną niedzielę trąba powietrzna zawieruszyła się pod Mińskiem, siejąc grozę od Dłużki po janowskie lotnisko
Pierwsza trąba

Zazwyczaj trąby powietrzne widzimy na zdjęciach filmowych i najczęściej nie z naszego obszaru klimatycznego. Mają przeważnie kształt lejka złączonego szerszym końcem z chmurą, a dolnym z podłożem. Przeciętna średnica trąby wynosi ok. 200 metrów, ale zdarzają się trąbiska nawet dwukilometrowe.
Od huraganu trąby odróżnia wewnętrzny wir powietrza, który osiąga ogromną prędkość przekraczającą 400 km/godz. i porusza się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
W Ameryce i Australii trąbę powietrzną nazywają tornadem, które zdarzają się tam średnio co drugi dzień w roku. Rekordowy był 19 luty 1894 roku, kiedy to jednego dnia w stanach Kansas i Indiana zaobserwowano aż 60 tornad. W Europie tak dynamiczne i niebezpieczne zjawiska atmosferyczne są bardzo rzadkie. A jeśli już trąby się pojawiają, to tylko w atmosferze, gdzie nikomu i niczemu nie mogą uczynić szkody oprócz oczywiście samolotów i innych powietrznych maszyn, które znajdą się na drodze powietrznego wiru.
Ostatnio, wskutek ocieplania się klimatu, trąby powietrzne dotarły do Polski. Mamy klimat przejściowy, a więc narażeni jesteśmy na starcie zimnych i gorących mas powietrza częściej niż nasi sąsiedzi ze wschodu i zachodu. Polskie trąby są mniejsze od amerykańskich, bo ich lej ma od kilku do kilkunastu metrów, ale siła wiru jest porównywalna, czyli 50, a nawet 100 m/sek. Nawet tak wąska trąba powietrzna potrafi być niebezpieczna dla ludzi, więc lepiej jej z bliska nie podziwiać, bo potrafi porwać nie tylko człowieka, ale i duże zwierzę. Nie oznacza to od razu kalectwa czy śmierci. Swego czasu w Chinach 13 porwanych dzieci łagodnie wylądowało kilkadziesiąt kilometrów dalej na wydmach pustyni.
Polscy meteorolodzy naliczyli dotychczas kilkanaście trąb powietrznych. Obecny rok dowodzi, że nie są one zjawiskiem tak rzadkim i nie zasługują na lekceważenie. Pod Częstochową trąba raniła 5 osób, zniszczyła kilkadziesiąt budynków i słupów energetycznych. Podobne skutki strażacy odnotowali na Lubelszczyźnie i Pomorzu.
W niedzielę po południu (ok. 15.00) trąba pojawiła się w lesie obok Dłużki i popędziła w stronę Osin, zatrzymując się na ok. 20 minut przed lotniskiem w Janowie. Widział ją mieszkający z rodziną przy ul. Olszowej w Osianach Nowych Sławomir Winiarek, ale nie mógł przypuszczać, że właśnie wybrała sobie jego zabudowania.
- To było straszne, nagle zrobiło się ciemno, a w środku tego leja coś cały czas wyło - wspomina pan Sławomir i ze łzami w oczach prosi o interwencję prasową.
Miał nieubezpieczone budynki, a wiatr porwał mu wielką połać dachu ze stodoły. Mimo że pracuje jako dozorca w mińskim ZDM i ma prawie 6 ha ziemi, nie stać go dzisiaj na wymianę zniszczonego eternitu.
- Może wójt obniży raty podatku, gdy przeczyta o tym nieszczęściu... - głośno myśli osinianin. I dodaje, że zboże też wytłukło, a w sąsiednim lasku powyrywało grube drzewa.
Nie wiedział, że jest możliwość zmiany eternitu za środki z powiatowego funduszu ochrony środowiska. Jest ku temu dobra okazja, ale przede wszystkim liczy na pomoc gminy. Ostatecznie to na jego budynkach pokazała swą moc pierwsza pod Mińskiem trąba powietrzna. Czy ostatnia tego lata na Ziemi Mińskiej? Znawcy trąb twierdzą, że musimy się bać aż do końca sierpnia.
Numer: 2007 30 Autor: J. Zbigniew Piątkowski, zdjęcia - FOTOP
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ