Z Polesia do Mrozów

Tak kochają Polskę, że najchętniej by się tutaj sprowadzili. Jak nie na Mazowsze do Mrozów, to przynajmniej na Podlasie, które z białoruskim Polesiem dzieli tylko granica. A najlepiej, gdyby do Brześcia i Kobrynia wróciła Polska. A jeśli ona jest niemożliwa, to wolność, by zawsze mogli posmakować prawdziwej ojczyzny

Smaki polskości

Z Polesia do Mrozów / Smaki polskości

Goszcząca przez 10 lipcowych dni grupa 28 dzieci z Brześcia i Kobrynia spotkała w Mrozach nie tylko opiekę życzliwych ludzi. Przede wszystkim dzieci mogły uszlachetniać swą polszczyznę, której piękny zaśpiew jest nie do podrobienia. Język językiem, a przecież oczy i ręce też nie mogą być bezczynne. Już nazajutrz po przyjeździe pokazali artystycznie mroziańskim opiekunom i kolegom swoje miejscowości, rewanżując się gospodarzom za garść patriotyzmu, historii i walorów turystycznych gminy, które spięła klamrą Małgorzata Slązek. A potem już na przemian - raz dalsza wycieczka, a po niej zajęcia edukacyjno-artystyczne na terenie gminy.
Już trzeciego dnia pobytu poznali możliwości szerokopasmowego internetu (oni wciąż oglądają świat w szybkości do 128 kb) pod czujnym i wyrozumiałym okiem Wiesława Grabarczyka. Tego dnia nie brakowało też sportu, a zajęcia zorganizowała Renata Malka z pomocą Rafała Kielaka. Organizatorzy nie zapomnieli o miejscowych artystach. U Tadeusza Głuszczaka, znanego wszędzie jako Mojżesz, poznawali tajemnice rzeźbienia, u Moniki Uścińskiej zajęli się modelarstwem, a Stanisław Zwoliński uczył ich trudnej sztuki lepienia cudów z gliny.
No i wycieczki - zarówno te po zakątkach gminy (Rudka, leśniczówka państwa Kulików), jak i eskapady do Węgrowa, Liwu, Suchej czy Warszawy i Żelazowej Woli zakończonej pluskaniem w józefowskim basenie.
- To był wspaniały pokarm dla naszych polskich dusz - sumuje pobyt w Polsce Marysia Rusanow, wnuczka Marii Sulimy, która w Brześciu kieruje Polską Macierzą Szkolną, a do tego jest wyśmienitą poetką, piszącą polszczyzną wieszczów. Recytowała je mrozianom wielokrotnie, a na zakończenie kolonii przypomniała je jeszcze raz w interpretacji swojej wnuczki Marii Rusanow i śpiewie Krystyny Giedzik.
Piękne, a nade wszystko polskie było to pożegnalne popołudnie 18 lipca, na które dyrektor Renata Bakuła zaprosiła wszystkich uczestników programu „Wypoczywamy i poznajemy historię, tradycję i kulturę narodów” oraz media, z których obecny był tylko nasz tygodnik. Szkoda, bo program młodych Polaków z Brześcia i Kobrynia nadawał się nie tylko do smakowania. Ballady Krysi, wiersze dwóch Maryś, ludowe piosnki Artema z Kobrynia śpiewającego w towarzystwie utalentowanych dziewcząt i na koniec wspólna „Szła dzieweczka” - tego repertuaru nie można było potraktować mdłymi oklaskami. Wójt Dariusz Jaszczuk powie później, przy wręczaniu prezentów, że powinniśmy uczyć się od Zabużan polszczyzny i patriotyzmu. Miał rację – w każdym występie, w każdej nucie i słowie widać było kunszt artystyczny poprzedzony pracą i... serce do polskości. Oni się jej nie wstydzą i potrafią swe uczucia wyrazić publicznie. To odruch bezwarunkowy i już tak mało spotykany wśród Polaków mieszkających w wolnej ojczyźnie. To nie patos, a tylko zobaczone i usłyszane fakty. Do nich trzeba dołączyć także wzajemne prezenty (nie zabrakło darów od naczelnego „Cs”) i obietnicę na kontynuowanie odwiedzin. O ile fundatorzy - Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności oraz Fundacja Edukacji dla Demokracji - nie poskąpią pieniędzy.
To jeszcze nie koniec, bo dzięki mroziańskim kontaktom jest szansa na współpracę kulturalną i literacką. Maria Sulima z ochotą przyjedzie do nas na wieczór poetycki i podobny zorganizuje również w Brześciu. Poza tym jej artyści z Polesia wystąpią jesienią w Mińsku Mazowieckim w programie patriotycznym. Niech więc uczą nas bycia Polakami ci, którym kraj wciąż pachnie miłością bez względu na politykę.

Numer: 2007 30   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *