Weterynaria w powiecie

Paweł Meyer od ponad miesiąca pełni stanowisko powiatowego lekarza weterynarii. Pracował na wszystkich szczeblach administracji weterynaryjnej od urzędowego lekarza po specjalistę w Głównym Inspektoracie Weterynarii. Powiatowym lekarzem został po konkursie ogłoszonym na to stanowisko. Jest zatem doświadczonym specjalistą w administracji weterynaryjnej

Zwierzęta Meyera

Weterynaria w powiecie / Zwierzęta Meyera

– Panie doktorze, wiele kontrowersji wzbudziła pana decyzja o zamknięciu zwierzęcego targu w Stanisławowie.
– Cóż, rozgłos medialny, jaki zyskała ta sprawa, wywołał szereg domysłów. Już od 2006 roku toczy się postępowanie. Moja poprzedniczka określiła jakie działania musi podjąć urząd gminy, aby targowisko dalej funkcjonowało. Wyczerpała ona wszystkie procedury administracyjne, jakie były możliwe w tej sprawie i w związku z brakiem realizacji tych zaleceń została wydana decyzja zamykająca targowisko. Pragnę zauważyć, że od tej decyzji gmina się nie odwołała, co świadczy, że zgadzała się z naszymi uwagami.

– Zamknięcie targowiska to jedno, a fakt znęcania się na zwierzętami to drugie.
– Chcę od razu sprostować: przez cały czas od kiedy funkcjonowało targowisko, były stwierdzone trzy przypadki znęcania nad zwierzętami. Sprawy zostały skierowane od razu do organów ścigania. Poza tymi przypadkami nie było żadnych sygnałów świadczących o aktach przemocy wobec zwierząt. Targowisko było pod stałym nadzorem weterynaryjnym i w tym zakresie nie stwierdzono żadnych poważnych uchybień.

– Czyli żadnej przemocy w Stanisławowie nie było?
– Za wyjątkiem tych trzech przypadków, to nie. Targowisko zostało zamknięte ze względu na niewykonanie zaleceń inspektoratu. Ten stan rzeczy potwierdza ostatnia uchwała rady gminy.

– Skoro jesteśmy przy faktach medialnych. Głośna była sprawa zakażenia włośniem mięsa z jednego z zakładów na Pomorzu Zachodnim. Jak pod tym kątem wygląda sprawa na naszym terenie?
– Muszę stwierdzić, że nadzór nad zakładami produkującymi środki spożywcze pochodzenia zwierzęcego jest na wysokim poziomie. Jeżeli zaś chodzi o kwestię włośnicy, to na terenie powiatu jest tylko jedna rzeźnia mięsa czerwonego tzn. dokonująca m. in. uboju trzody chlewnej. W zakładzie zlokalizowana jest pracownia wytrawiania, w której urzędowi lekarze weterynarii przeprowadzają badania laboratoryjne zgodnie z obowiązującymi przepisami w odniesieniu do włośni w mięsie. Należy podkreślić, że jest to bardzo czuła metoda, gwarantująca bezpieczeństwo produkowanej w zakładzie żywności.

– Panie doktorze, chciałem jeszcze poruszyć sprawę, która mocno poirytowała jedną z naszych czytelniczek. Chodzi o postępowanie wobec zwierząt mińskiego rakarza, a konkretnie o rzekome zadawanie im bólu.
– Tą sprawę należy rozpatrzyć pod szerszym kątem. Przede wszystkim ochrony zwierzęcia, ale także osoby, która je wyłapuje. Kilka razy uczestniczył w takiej akcji inspektor ds. zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych naszego inspektoratu i nie stwierdził łamania przepisów dotyczących ochrony zdrowia zwierząt. W takich akcjach stosowana jest pętla, która nie zadaje zwierzęciu ran ani nie powoduje duszenia. Spełnia ona podobną rolę jak obroża i nie mówię tu o „kolczatce” często stosowanej przez właścicieli „dużych” ras psów. Musi spełniać także inną rolę. Nie tylko pomóc w schwytaniu, ale także szybkim umieszczeniu zwierzęcia w klatce. To ogranicza przede wszystkim jego stres.

– Czyli wszystko jest prawidłowo?
– Oczywiście. Zresztą gdyby każdy posiadacz psa (bo ich ten problem głównie dotyczy) dobrze przemyślał decyzję o wzięciu czworonoga, to nie mielibyśmy tylu wałęsających się bezpańskich zwierząt. Muszę przy tej okazji zwrócić jeszcze uwagę na bardzo ważny, a nawet najważniejszy problem dotyczący zdrowia i bezpieczeństwa ludzi. I tak należy na te zagadnienia patrzeć. Pozostaje jeszcze sprawa tzw. paszportu oraz czipowania. Ale ten temat wymaga szerszego omówienia.

– Możemy więc liczyć na kolejną szczerą rozmowę?
– Oczywiście. Uważam, że jest szereg spraw, które wymagają wyjaśnienia lub omówienia. Na tym między innymi polega nasza rola. Oczywiście stosujemy też kary, ale to ostateczny środek. Uważam, że lepiej profilaktycznie wyjaśnić, wytłumaczyć lub zwrócić uwagę na pewne problemy niż od razu karać. A prasa jest najlepszym do tego środkiem.

Numer: 2007 30   Autor: Jacek Lichomski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *