Zabawy mińszczan

Na nowych osiedlach często zapomina się o placach zabaw dla dzieci. Czyżby chodziło o skończenie z subkulturą blockersów? Czy też zwyczajnie firmy budujące w ferworze zdobywania pieniędzy, sprzedając przestrzeń mieszkalną, nie przewidziały takich atrakcji? A może po prostu planiści zapomnieli o podstawowych potrzebach młodych rodzin?

Miasto bez blockersów

Zabawy mińszczan / Miasto bez blockersów

Przyjrzyjmy się blokom zbudowanym przed 2000 rokiem. Gdzie okiem nie sięgnąć, w środku osiedla możemy z dziećmi pobawić się przy huśtawkach, w piaskownicy czy też zjechać na zjeżdżalni. Pełno tutaj młodych mam. I nie są to tylko mamy mieszkające w pobliskich budynkach. Przychodzą ze swoimi pociechami, ponieważ - jak twierdzą - w parku nie czują się bezpiecznie, nawet przy placu zabaw. - W roku szkolnym jest najgorzej. Młodzież zamiast iść na zajęcia, idzie do parku. A spróbowałby ktoś im zwrócić uwagę, że to plac dla małych dzieci. Można usłyszeć takie wyzwiska, że chyba by mi to przez gardło nie przeszło – mówi opiekunka małego Kuby.
Natomiast nowe bloki, choć bezpiecznie ogrodzone, często nie oferują placów zabaw lub proponują wersję minimum (piaskownica, huśtawka). Tymczasem w miejscach, gdzie można by je ustawić, stoją np. śmietniki do segregacji odpadów lub przedziwne konstrukcje budowlane, jak np. przy ul. (nomen omen) Budowlanej.
Dlaczego tak się dzieje? Mieszkańcy nie kryją wzburzenia: - Tyle tu młodych małżeństw, a o dzieciach nie pomyślano! Za tę sytuację odpowiadają zarządy wspólnot! Cóż, być może jest to prawda, ale przyglądając się przestrzeni wokół nowych budynków, nie widać zbytnio miejsc, które spełniałyby kryteria przepisów budowlanych w kwestii konstruowania placów zabaw (jak choćby odległość placu zabaw od okien mieszkań). Po prostu nie ma tu takiego miejsca. A gdy budynki już stoją, ciężko jest je znaleźć.
Być może urzędy, wydając warunki zabudowy i pozwolenia na budowę, mogłyby już na początku inwestycji zadbać o interesy przyszłych nabywców, potencjalnych mieszkańców naszego miasta. Prorodzinna polityka chyba również zobowiązuje do odpowiednich działań. Gdyby postawić obligatoryjny wymóg placu zabaw na nowych osiedlach, z pewnością nie byłoby kłopotu z późniejszą ich realizacją.
Pozostaje nam doszukać się zalet obecnej sytuacji. Nie ma miejsc do zabaw przy blokach, nie będzie blockersów, bo młodzież nie będzie miała zwyczaju spędzania czasu przy budynkach. Chciałoby się powiedzieć - doskonale! Niestety, jest to logika na poziomie: nie ma śmietników, nie ma śmieci... Ale to już inna historia.

Numer: 2007 29   Autor: Przemysław Ogonowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *