Z jednej strony dobrodziejstwem jest możliwość legalnej pracy, godziwych zarobków i doświadczanie życzliwości Anglików, którzy wprawdzie będąc w potrzebie, ale z otwartymi ramionami i portfelami przyjmują polskich robotników, fachowców, rzemieślników. Z drugiej jednak strony, nasi wykorzystując te możliwości, nie szanują ich, ignorując obyczaje, zasady, ogólnie mówiąc po prostu kulturę obcego kraju. Taka postawa powoli psuje najlepsze stosunki, a co gorsze, wyrabia nam, naszemu narodowi opinię prostaków. Przecież nie jesteśmy wszyscy tak prymitywni
Najazd Hunów

Anglia jest szczególnie konserwatywna. Broni się przed euro, szanuje własne tradycje, język. Bywało, że Anglicy uchodzili za megalomanów, oczekując, że to cała Europa będzie posługiwać się ich językiem. Ale i tę postawę należy uszanować, skoro chce się korzystać z pracy zarobkowej na dobrym poziomie. Dlatego należy uczyć się ich języka, zapoznać się w miarę możliwości z podstawowymi przepisami prawa, a przede wszystkim z obyczajami. Kiedy się już je pozna - to bez dyskusji stosować się do nich. Nie wolno obrażać ani ranić ludzi, z których dobroci korzystamy. Oczywiście dajemy swoją pracę, ale nie wolno się szarogęsić jak na własnym podwórku. To podwórko nie przestaje być angielskie, mimo że to my teraz tam sprzątamy!
Wyobraźmy sobie, że do Polski wjeżdża nagle kilka milionów cudzoziemców, ludzi o innej kulturze, którzy wprowadzają swoje obyczaje, kpią z naszych, zachowują się bezczelnie i prostacko - a my kryjemy się przed ich nachalnym towarzystwem, równocześnie dając im dach nad głową i pracę. Taka sytuacja szybko sfrustruje każdą nację.
Tymczasem Polacy w Anglii szybciutko stosują polski obyczaj umiejętności obchodzenia przepisów prawnych, bo jak to się mówi: prawo jest po to, aby je łamać! A więc oszukują, krętaczą, znajdują luki i popisują się nie tyle inteligencją, co sprytem i cwaniactwem. W czym naiwni może Anglicy po pewnym czasie orientują się - i zdumienie ich nie ma miary, ponieważ dla Anglika prawo jest warunkiem nie tylko potęgi, ale istnienia narodu! Wyspiarze rodzą się legalistami!
Anglicy kochają pomaganie słabszym. Są wrażliwi na cierpienia innych narodów. Zawsze tacy byli. W zamian nie oczekują wiele - jedynie słowa „dziękuję”. Łatwo nauczyć się tego jednego słowa, ale my nawet po polsku rzadko się nim posługujemy. Wzajemne współżycie Anglia pojmuje jako proces „przyjmuję coś, ale i daję, co mogę”. Tymczasem nasi rodacy biorą, a w zamian depczą, niszczą, kpią i wyjeżdżają.
Pewna angielska rodzina postanowiła pomóc się urządzić parze młodych Polaków, i to pochodzących z naszego Mińska. Załatwiali dla nich wszelkie sprawy formalne, papierkowe, znaleźli tanie mieszkanie, stałą, dobrze płatną pracę, przyjaźń i zaufanie (dali klucz do własnego domu) oraz naukę języka w szkole wieczorowej. Poświęcali im dużo czasu, no i pieniędzy, widząc ich potrzeby. A kiedy młodzi poczuli się pewniej, towarzystwo starszych opiekunów dziwnie im zaciążyło, nie okazywali im już nawet uprzejmości, bo o wyrazach podzięki nawet nie było mowy, aż zniecierpliwieni nadopiekuńczością - przy jakiejś okazji wyrzucili z siebie „wy jesteście dla nas zerem, nikim, nie liczycie się!”. Najwyraźniej młodzi ambitni Polacy mierzyli wyżej - kto wie... Może w sfery arystokracji? Po prostu para starszych ludzi już nie była im potrzebna!
I tak powoli Anglicy odsuwają się od naszych Hunów. A Polacy tworzą sobie polskie getta! Anglicy demonstracyjnie opuszczają puby zaanektowane przez Polaków, którzy jak chleją piwo, to na umór! Idea integracji europejskiej oddala się. Smutne, ale już mają naszych za dzikusów! Co dziwniejsze, ci dzicy to często absolwenci politechniki! Widocznie za małą wagę przykładamy do nauki dobrych obyczajów. A to jest kultura właśnie!
My możemy nauczyć Anglików solidnej pracy, a oni nas czegoś równie ważnego - wrażliwości na drugiego człowieka, nawet bardzo się od nas różniącego. Niechęć do poznawania i uszanowania obcej nam kultury jest podstawowym brakiem tejże! Daleko bez tej umiejętności nie zajedziemy. I co z tego, że dorobimy się w Anglii porządnego mieszkania, będziemy rozpierać się w eleganckim samochodzie i mieć supermodnie ubraną rodzinę, nie mówiąc już o zabezpieczonej starości! Co z tego, gdy w tych autach będzie woziło się zwykłe, smutne, polskie chamstwo! I tak będziemy postrzegani, jeżeli nie zmienimy naszej mentalności. Exodus na zachód szybko się nie skończy. Może w szkołach języków obcych trzeba uczyć również wiedzy o kulturze obcego kraju? A może na lekcjach wychowawczych już w podstawówce? Bo nie ulega wątpliwości, że coś z tym problemem trzeba zrobić!
A na razie - Good luck to all off us. Thank you.
Numer: 2007 28 Autor: Angielka (nazwisko znane tylko redakcji)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ