Od 27 sierpnia br. w radzie powiatu mińskiego zasiada 10 nauczycieli, ale nie problemy oświaty, a dostęp do usług medycznych zdeterminowały radnych do zadania dyrektorowi Sobolewskiemu trudnych pytań

Szkoła zdrowia

Są dwie szkoły socjotechniki lub - jak kto woli - wychowania. Zwolennicy jednej najpierw krytykują, a potem chwalą, inni odwrotnie, bo radość z nagrody pozwala znieść najcięższe razy. Jest jeszcze metoda kija i marchewki stosowana z premedytacją tam, gdzie ekonomia kłóci się normalnością.

Połowa rady złożona z nauczycieli to motywacja dla starostwa, by problemy oświaty traktować z należytym szacunkiem. Dlatego też Czesław Mroczek dość obszernie przedstawił radnym wszystkie szkolne problemy i osiągnięcia. W ubiegłym roku szkolnym 595 nauczycieli uczyło 5860 uczniów szkół powiatowych i 1600 słuchaczy CKU. Starostwo obliczyło, że wszystkie godziny ponadwymiarowe nauczycieli to 144 etaty, które z powodzeniem mogliby objąć bezrobotni pedagodzy. Karta nauczyciela pozwala jednak mieć nadliczbówki do połowy wymiaru etatu (9 godzin), więc teoretycznie nie powinny one wzbudzać wątpliwości. Mimo tego starosta poprosił dyrektorów, by w ich szkołach godziny ponadwymiarowe nie przekraczały 15% ogólnej liczby lekcji, co bezpośrednio wiąże się z koniecznością zatrudnienia nowych nauczycieli szczególnie specjalistów. Wnet prośba starosty stała się ciałem, bo oto - jak się dowiedzieliśmy - zespoły szkół przy Budowlanej i Sosnkowskiego zatrudniły 24 osoby, przeważnie świeżo upieczonych absolwentów wyższych uczelni. Dołączą oni do rad pedagogicznych, które są już w znacznej mierze uzawodowione. W ostatnim roku aż 23 nauczycieli zdobyło kontrakt, 18 zostało mianowanych i aż 28 może się szczycić tytułem nauczyciela dyplomowanego. Najwięcej nowych awansów zanotował ZS im. Kazimierza Wielkiego (14) i Macierzanka (8). Powołano również nowych wicedyrektorów. W ZS-1 zastępcą został Tadeusz Urbanowicz, w Mechaniku - Tomasz Płochocki, w Janowie - Anna Niwińska, a w Macierzance, po rezygnacji Grzegorza Gańko gimnazjum zarządza Anna Bujalska.
Jeszcze nie wiadomo, jak ograniczenie w liczbie godzin ponadwymiarowych przełożą się na pracę nauczycieli i szkół, ale teoretycznie powinno to skutkować wyższym poziomem nauczania. Może zwiększy się liczba uczniów zdających maturę, bo w ubiegłym roku przez próbę dojrzałości przebrnęło ich tylko 85% (egzamin pisemny). Po ustnym było jeszcze gorzej i w sumie z 1492 abiturientów maturę zdało 1129 osób tj. 75,6%. A jak z maturą było w poszczególnych szkołach? Sytuację przedstawia wykres. Brakuje na nim Liceum Salezjańskiego oraz Mrozów i Sulejówka, ale te szkoły zarządzane są przez księży i lokalne samorządy, więc nie znalazły się w wykazie starostwa. Niewielkim zainteresowaniem rady cieszyła się Dorota Boruta, nowa szefowa sanepidu. Wszakże radni (Kojro i Wyszogrodzki) pytali o jakość wody w Karolinie i Mińsku, ale odpowiedzi pani dyrektor nie mogły ich zadowolić. Okazało się, że woda w nowym wodociągu mińskiej gminy przechodzi właśnie szczegółowe badania, a w sieci miejskiej nie ma „dziwnego” szczepu bakterii, bo sanepid nic o nich nie wie. Więcej kłopotów miał dyrektor Janusz Sobolewski, któremu zarzucano dość ogólne sporządzenie sprawozdania z działalności SP ZOZ. Nie chodziło radnym o wyniki finansowe, bo te akurat są dobre, a o dostępność do usług, szczególnie w gabinetach specjalistycznych. Maria Albrechcińska-Oleksiuk zapytała wprost, co oznacza przyjmowanie „na bieżąco”. Wedle zapewnień dyrektora Sobolewskiego w większości poradni pacjenci są przyjmowani w dniu zgłoszenia, więc kolejki chorych uznał za sztuczne robienie tłoku, a już w ogóle niezrozumiałe jest ustawianie się przed przychodnią o 4-5 nad ranem. Radni jednak nie dawali za wygraną, upatrując przyczynę długiego oczekiwania na przyjęcie w złej organizacji pracy i braku zapisów wzorem przychodni prywatnych. Trudno im było też uwierzyć, że poradnia zdrowia psychicznego jest w stanie przyjąć codziennie 40 pacjentów i że do kardiologa (dr Mironiuk) trzeba czekać aż... 5 miesięcy. - Wszystkie poradnie wykonały w ubiegłym roku plan z nadmiarem. Można oczywiście wszystkich pacjentów przyjąć w ciągu miesiąca, albo rozłożyć wizyty na cały rok - tłumaczył dyrektor Sobolewski. Dalej określił SP ZOZ jako przedsiębiorstwo, które musi wypracować środki na swe utrzymanie. Nie jest źle, mają nawet 1839 zł zysku, ale musieli wypłacić prawie 4 mln. swoim pracownikom, a do tego są w ciągłym sporze z siedleckim oddziałem NFZ, który jest im winien już w bieżącym roku 700 tysięcy zł, w tym 200 tysięcy za usługi specjalistyczne.
Na razie nie ma zwolnień, ale zanosi się na pełnienie nocnych dyżurów bez dodatkowego wynagrodzenia. Słowem - wszystkiemu winne limity NFZ i póki one będą, pacjenci mogą być niezadowoleni. Na szczęście przestanie straszyć mińska interna, bo już w połowie września chorzy przeprowadzą się do świeżo wyremontowanego oddziału po zakaźnym.

Numer: 2003 37   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *