Eko-Mińsk
W minionym systemie co roku w okresie żniw tematem naczelnym był problem sznurka do snopowiązałek. W Mińsku Mazowieckim co roku wraz z nadejściem wiosny budzi się problem śmieci. Nasz tygodnik od kilku lat informuje na bieżąco nie tylko o „wulkanicznym” zagrożeniu miejskiego wysypiska
Srebrna czy Śmiecianka
W liście do redakcji Piotr Stolarczyk zadał burmistrzowi Grzesiakowi pytanie, jak ma zamiar rozwiązać problem nie tylko selektywnej zbiórki odpadów, ale problem ich zbierania w ogóle. Obawiamy się, że to pytanie po raz kolejny pozostanie bez odpowiedzi, bo dla burmistrza Grzesiaka ten problem globalnie nie istnieje. Mińsk Mazowiecki to odcinek Piękna-magistrat, co widać i czuć (zwłaszaca w gorące dni). Jedno, za co należy burmistrza pochwalić, to realizacja programu „tanie państwo”. Po co miasto ma wydawać pieniądze na gospodarkę odpadami, skoro można tymi kosztami obiążyć mieszkańców. Wtedy nie będzie niewygodnych pytań na sesjach rady, bo nie będzie istniał problem. A już całkiem poważnie, to miński włodarz nie musi się interesować problemem odpadów, gdyż przepisy stosownych ustaw nie nakładają sankcji na burmistrza za niedopełnienie obowiązków, mimo że ustawa o utrzymaniu porządku i czystości jednoznacznie określa, że należą one do zadań własnych gmin. Z ilości firm można odnieść wrażenie, że problem śmieciowy został w Mińsku Mazowieckim rozwiązany perfekcyjnie. Że tak nie jest, widać to na każdym kroku. Do pytań, które zadał nasz czytelnik, należy dodać jeszcze kilka.
Jak wygląda realizacja gminnego programu ochrony środowiska i planu gospodarki odpadami? Dlaczego burmistrz nie wystąpił po środki wspierające program selektywnej zbiórki odpadów do organizacji odzysku, choć taka możliwość jest zagwarantowana zgodnie z przepisami tzw. Ustawy opakowaniowej? Odpowiedzi na te dwa proste pytania są dla burmistrza trudne, ale chcemy je poznać dla dobra mińszczan.

Komentarze
DODAJ KOMENTARZ