W Dębem Wielkim Wielkim

Dębscy radni mimo że od wyborów minęło już ponad pół roku, wciąż tworzą procedury swojej pracy. Podczas ostatniej sesji rady gminy 31 maja na warsztat trafiły zasady wysyłania do deputowanych projektów uchwał

Tajne kwity

W Dębem Wielkim Wielkim / Tajne kwity

Mimo obfitego w punkty programu obrad, już przy zatwierdzaniu rozkładu zajęć na ubiegłoczwartkowy wieczór okazało się, że radni nie zajmą się nabyciem przez gminę ziemi. Chodziło o opisywany także w Co słychać? teren byłego SKR w Bykowiźnie. I tak naprawdę nie byłego, bo SKR się reaktywował. Okazało się jednak, że istnieją wątpliwości prawne, czy zmartwychwstanie kółka rolniczego było w ogóle możliwe i czy zombi jest wpisane do rejestru sądowego. Niestety, przygotowujący uchwałę o wykupie terenów SKR gminni urzędnicy nie sprawdzili tego przed sesją rady. By zapobiec sytuacji, że radni podejmą decyzję o kupieniu gruntów od SKR, który wg prawa nie istnieje albo przynajmniej nie jest tak naprawdę właścicielem ziemi, którą chce sprzedać, radni postanowili swoją decyzję odłożyć do następnego spotkania.
Radzie nie udało się też podjąć decyzji w sprawie, o której zdążył już za gminę zdecydować miński sąd. Chodzi o to, że teren przeznaczony jest wg planu zagospodarowania terenu na drogę. Dukt wprawdzie jeszcze nie istnieje, ale właściciel działki M. Madziar wezwał za pośrednictwem sądu, by Dębe wykupiło od niego ziemię pod drogę, za cenę, którą określi rzeczoznawca sądowy. Sąd Rejonowy w Mińsku Mazowieckim po wnikliwym rozpatrzeniu zagadnienia przyznał rację panu Madziarowi i zobowiązał wójta gminy do złożenia oświadczenia woli, że nabywa od (...) Madziara działkę za kwotę 14 605 zł… Wójt Hanna Wodnicka przekonywała radnych, że nie mogą dyskutować z postanowieniem sądu, oraz że wprawdzie wyrok mówi o oświadczeniu woli i kwocie, jaką gmina ma zapłacić za kilkanaście metrów terenu pod drogę, to nie określa, kiedy ma ono być zrealizowane. Wodnicka chyba jednak nie do końca była przekonana do swoich argumentów, gdyż uchwała, jaką przygotowała dla rady, mówiła o zakupie działki, a nie o wyrażeniu woli. Niby gra słów, jednak prawo to właśnie to, co jest zapisane na papierze. Tymczasem M. Madziar straszy gminę komornikiem. Jak stwierdziła wójt, gmina pieniądze, które będzie musiała i tak zapłacić, weźmie od mieszkańców, pobierając np. opłaty abiacenckie, i tu może się okazać, że wprawdzie wyrok zapadł i gmina musi dać pieniądze, jednak renta planistyczna, którą będzie musiał zapłacić właściciel działki, może pochłonąć większość zysków i korzystny wyrok stanie się tylko przysłowiowym gołębiem na dachu. Rada jednak nie zdecydowała się przyjąć uchwały, która pozwalałaby Wodnickiej jako wójtowi Dębego Wielkiego Wielkiego na złożenie zasądzonego oświadczenia woli. W ciągu najbliższego miesiąca radni z komisji finansów przeprowadzą wizję lokalną i podejmą decyzję, czy zgodzić się z wyrokiem sądu powszechnego.
Po raz pierwszy w tym roku rady gmin muszą zatwierdzić skonsolidowany bilans gminy i gminnych jednostek budżetowych. Jak wyjaśniła radzie skarbnik gminy Grażyna Brańska, taki bilans był sporządzany co roku, jednak tylko po to, by trafić na półkę. Jednak z powodu zmiany przepisów teraz taki bilans musi trafić do organu nadzoru i aby był pełny, musi być zaakceptowany przez radnych. Brańska przejęta swoją rolą, zrezygnowała z dołączenia bilansu do materiałów przesyłanych do radnych przed sesją. Tłumaczyła się tym, że i tak dla większości czytających to tabula rasa, to dokument tylko dla fachowców, więc nie chce, aby tak ważne papiery gdzieś się potem walały. – Przecież można to znaleźć w Internecie, a te same materiały dostają także sołtysi i nie wiadomo, co z tym będą robić. Radni po wysłuchaniu wyjaśnień Brańskiej, dotyczących deficytu jednostek budżetowych jedenastoma głosami za przeciw trzem przyjęli ten ważny dokument.
Brańskiej udzielił się chyba nastrój z filmu sensacyjnego i zapomniała, że bilans owszem jest ważnym dokumentem, ale sołtysi i radni są wybierani przez tych samych obywateli, którzy płacą jej pensję, i jeśli ktoś z bilansu będzie chciał zrobić podściółkę dla kur, to jego prawo. Skarbnik Dębska nie może też zapominać, że jest osobą publiczną i nasz fotoreporter ma prawo, zwłaszcza w trakcie posiedzeń rady robić jej zdjęcia.

Numer: 2007 24   Autor: Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *