Nauczyciele już w tym roku szkolnym nie zastrajkują. Nie dlatego, że im minister Giertych podwyższył pensje lub obiecał wylanie ze szkoły, a tylko z powodu kończących rok wycieczek edukacyjnych. Za to czerwiec może być decydujący dla przyszłości opieki zdrowotnej. Jeśli oczywiście lekarze wytrzymają psychiczny nacisk propagandy i aparatu kontroli rządowej. Oby starcie władzy politycznej z lekarską nie odbiło się na naszym zdrowiu
Bublownicy
Jeśli tylko pozwala mi czas i zdrowie, w weekendy zwiedzam folklorystyczną Polskę. Mimo, że III Festiwal Chleba dopiero 15-16 września, już teraz trzeba dbać o poznanie nowych zespołów ludowych, by co roku dolewać do festiwalu świeżej krwi. Po trzech latach etnowojaży mogę wyraźnie stwierdzić, że informacje o śmierci polskiego folkloru są przesadzone. Mark Twain miał o nim mierne pojęcie, bo nie przestawał z polskimi emigrantami. Nasi etnografowie również, bo już nawet zamiast folkloru wolą folkloryzm. Ale gdy wieś obserwuje się zza biurka i tomów literatury, to ciężko o sprawiedliwe opinie. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że owi etnouczeni chcą sprowadzić widowiskowy folklor na manowce. Żeby tylko ze sceny na łąkę lub ściernisko to pal ich licho. Gorzej, że przez swe werdykty gotują nam w Kazimierzu autentyczną ucztę sakralno-dziadowskich smutasów. Pojedziemy, zobaczymy i opiszemy... Już niedługo, od 22 do 24 czerwca.
Czas zmienić temat, ale nie do końca, bo z bubli ludowych na buble inwestycyjne. Gdzie? Oczywiście w Mińsku, bo jak doniósł mi zdesperowany czytelnik, źle się dzieje na budowie naszego basenu.
- Bubel na bublu i bublem pogania - obrazował przez telefon głos czytelnika, dając liczne przykłady owego bublowania. Wprawdzie podczas majowej sesji z rocznicową wkładką (burmistrz urządził krótkie, ale smaczne przyjęcie) w interpelacjach któryś radny (pewnie Andrzej Kuć) martwił się o basenowy ciąg dalszy, ale nadaremno. Tak twierdził burmistrz Grzesiak, który na żądanie Holmy o aneks zwiększający wartość wykonawczą, powiedział - nigdy w życiu. Udowodnił tym, wbrew opiniom niechętnych mu radnych, że jednak uległość ma swoje granice. Mógł nie żądać kar za przekroczenie terminu, ale dodatkowa forsa z kasy miasta to już przesada. No to Holma zeszła z placu budowy. Tak wydaje się naszemu czytelnikowi, bo żywego ducha tam nie widać, a na budowie szerzy się wandalizm. - Gdzie ta miejska straż. Dość już podrywania bab na ulicach, do roboty! - wołał mężczyzna po drugiej stronie słuchawki. A jego zdaniem drewniana elewacja z lekko pomalowanych desek sosnowych to już pośmiewisko. Nie zdążyliśmy sfotografować tej basenowej Bublolandii, ale wszystkiemu przyjrzymy się dokładnie za tydzień. Może i burmistrz będzie miał coś do powiedzenia. A może basen z lodowiskiem to jeden z mińskich półśrodków wiodących do samozadowolenia.
Podczas konferencji prasowej z okazji oficjalnego oddania do użytku przejścia podziemnego nie mogłem nie zapytać, czyje ono będzie. Okazało się, że nawet jeśli przejęłoby tunel miasto, nic tam nie może zrobić oprócz pilnowania, by nie poużywali sobie graficiarze. Brak jakichkolwiek praw to również brak możliwości urządzenia w tunelu handlu, który nawet przy 6 metrach szerokości jest możliwy, a nawet pożądany.
Jak kafejki i nocne kluby nad Srebrną czy w pasażu na ulicy Piłsudskiego, bo Mińsk Mazowiecki letnią nocą zamiera. Ten zorganizowany, kulturalny, bo żądnieuciech nocne marki zawsze znajdą sobie nielegalne lokum. Jak nie na melinie to pod blokami zdesperowanych mińszczan. I znowu trzeba zapytać. - Gdzie ta straż, gdzie policyjne patrole, gdzie wreszcie okrzyczany monitoring?
Wszystko działa, ale nie nocą. Zanim zacznie, przenieśmy się stąd jak najdalej. Tylko pamiętajmy, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, a w domu - najlepiej. Nawet w Bublolandii.
Numer: 2007 23 Autor: Wasz Redaktor
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ