Sokół tygodnia

Kochamy nasze pociechy, ale zdarzają sie takie sytuacje, że potrafią wyprowadzić nas z równowagi, doprowadzić do śmiechu, zawstydzić. Zwykłe wyjście na spacer czy do sklepu może okazać się dla nas niezbyt miłe, gdy maluch otworzy usta i powie coś nie na miejscu lub też stworzy nieprzyjemną sytuację. Kochamy je jednak mimo wszystko. Bo przecież to nasze odbicie – słuchają nas, obserwują, uczą się od nas. Uważajmy więc na to, co mówimy i robimy, wtedy na powiedzonka naszych dzieci będziemy reagować tylko śmiechem

Mówią dzieci...

Sokół tygodnia / Mówią dzieci...

Wiedzą lepiej
Świat widziany oczami dzieci różni się od tego, co postrzegają dorośli. Przede wszystkim dlatego, że dzieci patrzą na nas ze swojej perspektywy, jak wygląda ten świat, wystarczy kucnąć i spróbować zobaczyć, co leży na stole. Wykorzystała to Katarzyna Stoparczyk z Programu 3 Polskiego Radia, nagrywając dzieci opowiadające o świecie dorosłych. Oto kilka właśnie takich krótkich, a jakże trafnych, spostrzeżeń przedszkolaków:
Z tym małżeństwem to zawracanie głowy, prawdziwemu mężczyźnie wystarczy niania.
Przyjemność to jest wtedy, kiedy chłopak z dziewczyną bawi się w lekarza i on ją bada albo wtedy, kiedy ma się na wsi dobrą pracę, np. kiedy się jeździ traktorem, albo kombajnem. Jak tatuś da nasionko, to dziecko się rodzi.
Co jest najważniejszego w życiu zakochanych? Pieniądze. Po czym poznać, że ludzie są zakochani? Po tym, że tatuś siedzi cichutko z gazetą.
Dziewczyna to zawsze ma mniejszy mózg niż chłopak, bo ona musi tylko wiedzieć jak rodzić dzieci, a chłopak to musi wiedzieć, jak się mięśniować i jak dziewczynę obronić.
Dzieci mają różne zdanie, np. według nich naukowcy mają ciągle depresję, są zmęczeni i nie mają czasu dla rodziny. Noszą grube okulary i muszą chodzić w białych fartuchach. (pik)

Powiedzonka maluchów
Upalne lato. Plaga biedronek. Biedronki są wszędzie – na ulicach, na drzewach... Idąc na spacer, tłumaczę mojemu 4-letniemu synkowi Mateuszkowi, ze biedronki są pożyteczne i nie wolno ich zabijać. Drugiego dnia podczas spaceru Mateusz woła: - Mamuś, mamuś, zabiłem biedronkę, bo chciała wyjść na ulicę i samochód by ją przejechał.
3–letni Mateuszek mówi: - Jak dorosnę, zostanę papieżem. – Dlaczego? - pytam. - Bo będzie mi się śniła Matka Boska. 6-letniego Maksia męczy ruszający się ząbek. Jutro jedzie na wycieczkę do Muzeum Narodowego do Warszawy i mówi: – Wiesz, mamuś, chyba przejdę do historii, bo zgubię ten ząb w muzeum.
„Jajeczko” w przedszkolu. Konradek podsumowuje uroczystość: - Mamusiu, to było nie fair. My jedliśmy jajka, a panie miały serniczek z brzoskwinką. To się nadaje chyba do sądu. (eka)

Dziecięca sprawiedliwość
Chyba dopiero z wiekiem człowiek nabiera cech ujemnych, jak: chciwość, zazdrość, niesprawiedliwość i agresywność. Małe dziecko ma w sobie dobroć, co widać z jego oczu. Marcelina miała dwa lata, gdy otrzymała od dziadka ciastko. Nim spróbowała, natychmiast upomniała się o ciastko dla brata w języku znanym domownikom. Mateusz starszy od niej o półtora roku na najdrobniejszą krzywdę zrobioną siostrze reagował płaczem. W domu nie można było krzyczeć, czy się kłócić, a już nie daj Boże podnieść ręki. Ta dobroć dziecięca przeniosła się na relację obcowania ze zwierzętami domowymi, jak: kot, królik lub pies. Przed Marceliną i Mateuszem trzeba było mówić prawdę. Przekłamane wyjście z domu starszej osoby było dostrzegane. Rzeczywiście od małych dzieci można się wiele nauczyć, tylko trzeba dostrzegać ich pozytywne reakcje. Moim zdaniem deprawacja dzieci pochodzi od starszych, bo świat dzieci to piękno, dobro, miłość i sprawiedliwość. O tym powinniśmy pamiętać, dając życie dzieciom i wychowując je. (fz)

Niecierpliwość
- Ja to bym chciała być już dorosła, bo jak się jest dzieckiem, to strasznie się czas dłuży. Na nic nie można się doczekać. Czeka się i czeka, a mama mówi – dostaniesz tę lalkę, jak tacie dadzą premię, no a jak w końcu kupiła mi tę lalkę, to nikt się już taką nie bawił, bo to było Bejbi i ja się doczekałam za późno, bo już chciałam czarną Barbi. A mama powiedziała, że ja nie wiem, czego chcę. A jak by mi kupili Bejbi, wtedy kiedy chciałam – to teraz jeszcze bym się nią bawiła, a jak bym marudziła, to mama mogłaby powiedzieć – przecież dopiero co kupiłam ci Bejbi! Mogła mnie zapytać, czy wciąż marzę o Bejbi, a zrobili mi niespodziankę – tylko że za późno! No i po radości. A jak się ma 6 lat i takie brzydkie imię – Kazia, to tych radości ciągle mało, bo zawsze coś się przeskrobie i zamiast się cieszyć to trzeba się bać bury, obiecanek, czego to nie dostanę, co miałam dostać. Zdaje mi się, że mama tylko czeka, żebym była niegrzeczna, bo wtedy może nie dotrzymać słowa i nie pójdziemy na lody, albo nie wypuści mnie na podwórko, bo musiałaby mnie pilnować z balkonu, a ona akurat chce sobie poczytać albo obejrzeć serial – no to woli, żebym za karę siedziała w domu! (bak)

Opuszczone dzieci
Nieodpowiedzialność niektórych, zwłaszcza młodych rodziców jest niekiedy tragedią dla dzieci. Rodzone w sposób nieodpowiedzialny są później opuszczane lub podrzucane. Część z nich nigdy nie dowie się, kim byli ich rodzice. Już sam fakt braku rodziców jest znamieniem ciążącym na psychice dziecka, a później nawet dorosłej osoby.
Szkolny kolega Bolek był dobrym chłopcem. Jako niemowlę został znaleziony przy murze kościelnym. Miejscowy kierownik szkoły, prawdziwy patriota, zaopiekował się dzieckiem. Na chrzcie nadano mu imię i jednocześnie nazwisko. Samotna rodzina przyjęła go na wychowanie. W rozmowie na temat rodziców Bolek zwierzał się, że ma wielki żal do rodziców, a zwłaszcza matki, za opuszczenie go. To jak znamię ciążyło na jego psychice. W wieku dojrzałym, mając własne dzieci, był bardzo dobrym, czułym mężem i ojcem.
Karolina pochodziła z wieloletniej rodziny. W dzieciństwie rodzice oddali ją na wychowanie bezdzietnemu wujostwu. Pomimo o wiele lepszych warunków materialnych u wujka Karolina tęskniła za domem rodzinnym i chętnie go nawiedzała. Jako dojrzała kobieta zdradziła, że miała żal do rodziców, że pozbawili ją ciepła rodzinnego domu. (fz)

Zabawne sytuacje
Szymon w soboty rano ma wychodne, idzie na samodzielną wycieczkę do lasu. Kiedy raz spóźnił się, przywitałam go bardzo niezadowolona.
- No, nie wiedziałem, która godzina - tłumaczył się.
- Jak się idzie, to trzeba patrzeć na zegarek - ja na to.
- Jak się idzie, to trzeba patrzeć pod nogi - skwitowała Ania.
Pod koniec nabożeństwa w zborze babtystów pastor odczytuje tradycyjnie przeróżne ogłoszenia. Zapowiada, że w związku ze świętami w najbliższą niedzielę, szkółki niedzielnej nie będzie. Wtedy spod ściany odzywa się wcale nie szeptem szczery mały buntownik: - I dobrze!
4-latka w czasie wizyty u pani psycholog: - Mama, dlaczego pani Kinga ma łańcuch na zębach?
Mój 5-letni Kamilek strasznie nie lubi się ubierać, za to kocha oglądać bajki i powtarza wiele powiedzonek z tych bajek. Pewnego wieczoru zakłądałam małemu piżamkę, ale on tak się wyrywał, że poprosiłam męża o pomoc. Założyliśmy mu spodenki tak, że miał dwie nóżki w jednej nogawce. Na to Marcel: - Takie są skutki jak się zbierze banda amatorów. (cytat z Rudolfa, czerwononosego renifera).
Mama Ewelina

Synek (ok. 3-4 lat) często jeździł z ojcem samochodem. Pewnego dnia jechał z mamą autobusem. Gdy autobus ostro zahamował, maluch wyskoczył z tekstem: - Jak ch... jeździsz?! 4-letnia dziewczynka bawi się ze swoim 2-letnim bratem w małe kreciki. Dziewczynka mówi do brata:
- Ja będę małą kretynką, a ty Maciek będziesz kretynem.
Majka, dwa lata z hakiem, na mszy próbuje odmawiać „Ojcze nasz”. Gdzieś w połowie się zamyśliła, a w ciszy po modlitwie zadała pytanie:
- A czy tam mieszka królewicz?
Wytrzeszczyłam na nią oczy, więc mi wyjaśniła:
- No, w tym ... przyjdźkrólestwie.
Rozmowa z Martą na temat Biblii.
Mama pyta:
- A jak się nazywały dzieci Adama i Ewy?
- No, Abel i Kabel!
Czy wiecie, po co są studia?
Kiedyś przeprowadziłam z Anią taką rozmowę:
- Mamo, gdzie znajduje się męża?
- Ja poznałam tatę na studiach.
Chwila zastanowienia. A potem Ania z niepokojem:
- Ale czy tam są jeszcze męże?
Mama 4,5-letniej Ani

Michałek bardzo boi się wielkich budowli, w tym kościołów.
Dziadkowie byli na spacerze z wnuczkiem i spotkali zakonnice, i Michał rozpoczął z nimi rozmowę. Na końcu konwersacji zakonnice spytały, czy w takim razie chce z nimi iść. Na co mały odpowiedział:
- Nie, bo ja to się boję kościoła jak diabeł święconej wody.
Zakonnice w śmiech, a dziadkowie byli czerwoni jak buraczki :-))
Tatuś Michałka

Przed wyjściem na dwór wołam Basię, żeby ją odpowiednio ubrać. Mała nie znosi ubierania się.
- Baśka, chodź tu - wołam - Założę ci buty!
A Baśka na to:
- Nie słyszę! Jestem głucha!

Sadzam małą na jej kuchennym foteliku.
- Czas na kolację - mówię.
- Ojejku - stęka Baśka - tylko nie to!!!

Jadę z małą taksówką. Taksówkarz ostro ruszył na zielonym świetle.
- Nie tak szybko, panie - skarciła go Basia.
Mama Basieńki

W autobusie komunikacji miejskiej, w dużym tłoku, mały chłopczyk (ok. 4-5 lat) mówi:
- Mamo, ja chcę usiąść!
- Ależ synku, nie ma miejsca.
- Mamo! Ja chcę usiąść!!
- Mówiłam ci już synku, popatrz - nie ma miejsca!
- Mamo! Ja chcę usiąść!!!! Bo coś powiem!!!
- Ależ synusiu - nigdzie nie ma wolnego miejsca!!!!
Na to synuś na cały głos:
- A tata powiedział, że masz zimną pupę!!!!!!!

W aptece kolejka. W kolejce stoi mama z synkiem i cały czas się przekomarzają:
- No mama! Kup mi ten samochodzik!
- Mówiłam ci już tyle razy - byłeś niegrzeczny i za karę ci nie kupię!
No i tak przez dłuższą chwilę mama z synkiem sie wykłócają.
W końcu synek wali na cały głos w tej aptece z grubej rury:
- Mama!!!! Kup mi ten samochodzik, bo powiem babci, że widziałem, jak całowałaś tatę w siusiaka!!!!!!!!

Kilka tygodni temu rozmawiałyśmy na temat seksu z moją 8-letnią córką Leną (topowy temat w jej klasie).
Mówię do niej:
- Wiesz, ja w twoim wieku też rozmawiałam z koleżankami na te tematy, ale potem okazało się, że połowa z tego, co mówiły, to były bzdury. Ciekawa jestem, co teraz się mówi? Na to moja córka:
- Ja wiem, że dorośli używają REZERWACJI!!
Mama rezolutnej Leny

Numer: 2007 22





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *