Gdy zbliża się święto matek, mam mieszane odczucia. Widzę całe plejady rodzicielek w różnym wieku, emocjach i charakterze. Od zmęczonych ciężkim porodem do steranych niewdzięcznym losem. Od matek jadących do swoich dzieci jak do sanatorium po zapomniane, niepotrzebne i czekające śmierci, bo dla kogo tu żyć... To matczyny drugi obieg, który także dotyczy ojców. Niekoniecznie tych, przed którymi trzeba chować noże i uciekać nocą do sąsiadów
Drugi obieg
Rodzice zawsze i do końca kochają swoje dzieci. Wraz z wiekiem maleje ich troska, ale nie miłość. Czasami jest ona przelewana na wnuczęta, ale wszystko działa na zasadzie naczyń połączonych krwią.
A jednak czasami się wydaje, że rodzice i dzieci to konary z dwóch różnych pni rodzinnego drzewa. Dlaczego tak jest, że wraz z dorosłością zapomina się arkadię dziecięcych lat, gdy z matką i ojcem było się kumplami do wszystkiego, a zabawy w szczególności. I co zrobisz rodzicu, gdy po latach usłyszysz, że już nie jesteś wszystkowiedzącym autorytetem, gdy twoja córka powie ci prosto w twarz, że się ciebie wstydzi, gdy wspólny obiad smakuje jak trucizna? Możesz się zbuntować, przeklinać dziecko i więcej nie jeść proszonego obiadu. A co robisz ojcze - matko? Zazwyczaj zagryzasz wargi z nadzieją, że to tylko incydent wynikający ze złego nastroju twojej dorosłej pociechy. Wierzysz - kiedyś zrozumie moje racje i przeprosi.
Gdy słyszę takie opowieści, zawsze mi staje przed oczami płacząca Barbara Niechcic, która - jak każda kochająca matka - wierzy w nawrócenie wyrodnego syna czy córki. A może trzeba postąpić jak chciał Bogumił? Tyle tylko, że on kochał żonę i przez nią nie potrafił wychować rozbrykanego Tomaszka.
Życie jest bardziej skomplikowane od lektury, a gdy mowa o niezatartych widokach, to wciąż mi stoi przed oczami obraz zakonnicy ze śpiącym dzieckiem na ręku. Było to na jednym z integracyjnych festynów PCPR-u, a ta scena warta jest pędzla artysty.
Drugi obieg rodzicielstwa to również rozumiejące zięciów teściowe i współczujący synowym teściowie. To także matki - sieroty, które nie doczekały potomstwa lub pochowały je nim rozkwitło. Cierpienia matki, której dziecko umiera przed nią, nie da się porównać z największym fizycznym bólem. Wtedy oczyszczenie przychodzi po latach lub nie przychodzi wcale. Tylko inna miłość, często do Stwórcy, może cokolwiek pomóc.
Już niedługo w drugim, tylko prywatnym obiegu pozostaną polscy lekarze. Chyba, że wcześniej premier Kaczyński z marszałkiem Dornem obują ich w kamasze. Szykuje się oto lekarski, a od 29 maja także oświatowy stan wosjkowy. Nie ma cegły, pustaków, wartościowych ludzi do pracy, a teraz jeszcze nie będzie kto miał nas leczyć i uczyć. No i dobrze - tańsze materiały budowlane sprowadzimy z zagranicy, a służba zdrowia wreszcie się sprywatyzuje, kończąc erę państwowego dziadostwa.
Jakie życzenia złożymy w tym roku swoim naturalnym lub duchowym rodzicom? Nasza sonda wskazuje, że kochamy ich za ich istnienie. Za to, że są lub byli. Może bardziej po ich śmierci, gdy zechcą nas we śnie odwiedzić. Bo tak jest, że szorstkość ojca rozumiemy dopiero wtedy, gdy sami jesteśmy zbyt szorstcy dla swoich dzieci, a łzy matki, gdy same w kąciku zapłaczemy.
W trzy lata po swoim odejściu zabrał mnie ojciec na spacer ponad polami i łąkami. Płynęliśmy nad ziemią jak na niewidzialnym poduszkowcu, a on opowiadał te swoje dziwne historie, które pamiętam do dzisiaj. Czasami myślę, że to była obietnica spotkania w drugim życiu, które nie męczy, nie powoduje cierpień ani nie wyzwala tęsknot za nieosiągalnym.
Życzmy więc swoim żyjącym matkom i ojcom, by mogli z nami pospacerować jesze na tym świecie. Nawet bez słów, ale z sercem pełnym dobroci i zrozumienia. To ważniejsze od wszystkich skarbów doczesności.
W drugim obiegu życia jest inaczej, ale wcale to nie znaczy, że głupiej lub gorzej. Czy to grzech, że czasami aż korci, by choć na chwilę tej inności spróbować.
Numer: 2007 21 Autor: Wasz Redaktor
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ