Sokół tygodnia

Mówi się, że bez rodziny człowiek jest samotny jak pies. Bez ojca i matki cierpią dziatki. Niestety, coraz częściej dzieci nie szanują własnych rodzicieli – dla niektórych liczy się kolejne kieszonkowe, inne wolą spędzać czas poza domem, niż porozmawiać z rodzicami. Wiekszość pociech zapewne odpowiedziałaby „tak” na pytanie, czy kocha matkę i ojca. Dla naszych respondentów najistotniejsze jest jednak to, że rodzice są, po prostu są. O mamie pamiętamy przynajmniej w Dniu Matki, a co z tatusiami?

Rodziciele

Sokół tygodnia / Rodziciele

Wdzięczność mamie
Własną matkę wspominam z pewną dozą świętości. Była prostą kobietą wiejską, mającą zaledwie elementarne wykształcenie w zakresie czytania i pisania. Jej pokora, rozsądek i bezcenna praca miały podstawowy wpływ na rozwój i kształtowanie się mojego charakteru. Jako dzieciak nie miałem dobrych ubrań, obuwia czy lepszego jedzenia, ale znałem ciepło jej serca i troskę o moją osobę i współrodzeństwa. Okres wojny i powojenny, kiedy wszystkiego brakowało, wymagał od rodziców szczególnej zaradności i rozwagi, a zwłaszcza w sprawach wychowywania dzieci. Obarczani byliśmy rygorem posłuszeństwa względem rodziców. Każde polecenie trzeba było wykonać. Pomoc w pracy domowej rodzicom ciążyła na dzieciach. Mama gotowała nam jedzenie, opierała nas, wysyłała do szkoły i kościoła. Była stróżem naszego życia. To mama przekazała mi najwartościowsze elementy życia, jak: szacunek, wiara, praca, szczerość i rozsądek. Mama dała mi z siebie wszystko, co mogła i o nic do niej nie mam żalu. Wdzięczny za życie, troski i wychowanie składam jej w darze swoje serce, korząc się przed Jej pamięcią. (fz)

Wielka powinność
Zapytany przeze mnie 30-letni Józek, pracujący jako maszynista drogowy, na temat ojcostwa, sprawę skwitował tak:
- Wielkim darem i szczęściem było dla mnie zostanie ojcem. Jako mężczyzna jestem dumny, że przekazałem życie w postaci dwóch synów, których wspólnie z żoną Danką wychowujemy. Uważam to za moje powołanie i wyznacznik odpowiedzialności. Tym bardziej, że we współczesnym świecie występuje kryzys małżeństwa. Tylko dzięki wzajemnej miłości i poszanowaniu w rodzinie dzieci moje mogą prawidłowo się rozwijać i w sposób normalny kształtować swoją osobowość.
Jako człowiek trzeciego wieku, zbudowany zostałem wypowiedzią Józka. Okazuje się, że pomimo fali rozwodów, ataków na małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, większość młodych małżeństw trwa przy swoim powołaniu. Skutki rozpadu małżeństw są fatalne dla społeczeństwa i narodu. Przede wszystkim zwiększa się odsetek dzieci żyjących w niepełnych rodzinach, które ponoszą skutki odrzucenia, co odbija się na rozwoju i nauce dzieci. Dzieci te częściej są ofiarami przestępstw, prześladowań i wykorzystywania przez dorosłych. Ojcostwo to rzeczywiście wielka powinność i odpowiedzialność, ale jednocześnie zaszczyt i godność. (fz)

Opiekunka sióstr
Miałam 8 lat, kiedy mi zmarła matka w 1943 roku na tyfus - opowiada pani Agata. - Zostało nas łącznie 4 siostry. Ojciec, jak to mężczyzna, popijał wódkę i rozglądał się za następczynią. Wychowaniem nas zajęła się mająca 17 lat najstarsza siostra Janka. Z czasem ojciec sprowadził do domu macochę z dwojgiem jej dzieci. Siostra musiała uchodzić z domu. Na szczęście znalazła mieszkanie i pracę w fabryce. Wkrótce zabrała nas wszystkie do siebie, wychowywała nas, łożyła na nas i kolejno starała się o nasze wykształcenie i zatrudnienie. Było nam ciężko. Żebym mogła być zatrudniona, to w papierach napisałam, że mam skończone 18 lat. W tym pomógł nam przewodniczący rady zakładowej towarzysz Kubicki - dobry człowiek.
Tak to rodzona siostra, z konieczności zastąpiła mi matkę. Była opiekunką i nauczycielką w moim dzieciństwie i młodości. (fz)

Kto da mamie kwiat?
W sobotę, 26 maja wszystkie mamy mają swoje święto. Większość dzieci tego dnia bez sprzeciwów wyniesie śmieci, czy pomoże w zakupach. I nawet kiedy mamuśka nie dostanie kwiatka czy laurki, to i tak najlepszym prezentem będzie uśmiech dziecka. Większość mam będzie tulić tego dnia swoje pociechy. Ale będą też i bardzo smutne mamy. Te mamy, które straciły swoje pociechy. Prawdą jest, że najgorsze, co może spotkać w życiu matkę, to śmierć jej dziecka, nawet, kiedy to dziecko było już całkiem dorosłe.
Początki święta matki sięgają czasów starożytnych Greków i Rzymian. Otaczano wtedy kultem matki-boginie. Były one symbolem płodności i urodzaju. Zwyczaj powrócił w Anglii, w wieku siedemnastym pod nazwą niedziela u matki (Mothering Sunday). Dzień ten był świętem, wolnym od pracy. Do tradycji należało wręczanie mamom podarunków, głównie kwiatów i słodyczy, w zamian za to otrzymywano błogosławieństwo. Zwyczaj ten przetrwał do około dziewiętnastego wieku. Ponownie zaczęto go obchodzić po zakończeniu II wojny światowej. W Polsce obchodzimy Dzień Matki 26 maja. (mps)

Po prostu – rodzice
Dorastając, starzejąc się co nieco, przestajemy być dziećmi. Gorzej – przestajemy być dziećmi naszych rodziców, stajemy się w najlepszym przypadku ich przyjaciółmi, czasem przemądrzałymi doradcami, a z czasem po prostu opiekunami, nieraz demonstrującymi, jak ten obowiązek opieki komplikuje nam życie. A rodzice, zawsze, do końca czują się rodzicami, po prostu nie zmienia się w ich mentalności nic, co potwierdzałoby przysłowiowe ostateczne zerwanie łączącej nas pępowiny. Pani Anna boleśnie odczuwa zbyt rzadkie odwiedziny swoich zapracowanych dzieci. Bardzo wyraźnie czuje ich zniecierpliwienie, brak uwagi, kiedy po swojemu, dokładnie i może trochę zbyt rozwlekle wyjaśnia swoje kłopoty. Przykro jej, że musi ze swoich synów wyciągać wiadomości, które dla nich są marginalne, ale dla niej ciągle ważne, jak choćby to, czy tej jesieni znowu nie było anginy, na którą przecież jej Antoś tak często chorował, kiedy był jeszcze chłopcem. Fakt, teraz Antoś ma prawie 50 lat. – Jak ten czas leci - wzdycha pani Anna. - Wnuki już odchowane, nie przydam się im na nic i dlatego dopóki daję sobie radę, chcę być u siebie, nie chcę moim dzieciom robić sobą kłopotu. Tęsknię za nimi. Żeby chociaż raz w tygodniu mnie odwiedzali, mieszkają przecież w odległości może kilometra? (bak)

Fajnie być ojcem
20-letni Adam, gdy dowiedział się, że zostanie tatą, poczuł strach. Nie o to, czy starczy pieniędzy na wychowanie dziecka, że nie ma ze swoją dziewczyną ślubu ani lokum, ale czy da sobie radę w tej roli? Teraz patrzy na to inaczej. - Zmieniło się wszystko. Kocham swoją dziewczynę jeszcze mocniej, jesteśmy parę miesięcy po ślubie, mieszkamy z jej rodzicami – mamy 2 pokoje i wyczekujemy małego Igorka. Jestem naprawdę szczęśliwy – mówi z przejęciem.
Podobne odczucia ma 23-letni Krzysiek, który od razu wiedział, że jest gotowy być ojcem. Ze swoją dziewczyną był już prawie 2 lata. - Jak się dowiedziałem, że będę tatą, to fajnie to wspominam, bo chciałem, by była z nas obojga mała istotka. Zresztą byłem też przekonany, że dziecko to tylko kwestia czasu. I teraz z niecierpliwością czekam, aż się maleństwo urodzi, a ja będę mu poświęcał masę czasu – mówi z rozmarzeniem.
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu lubiłem się bawić, tańczyć, spotykać z kobietami – relacjonuje 27-letni Jacek, kawaler spod Mińska. Niestety, jedna z tych znajomości zakończyła się wpadką. - Zacząłem panikować, bo nawet nie myslałem o rodzinie, żonie, a tym bardziej dzieciakach – wspomina. - Przemyślałem jednak sprawę, pogadałem z matką dziecka i doszliśmy oboje do wniosku, że bedę płacił alimenty na małego po jego narodzinach. Nas i tak nic nie łączyło. Wtedy. Po narodzinach zmieniłem zdanie... i siebie. Zacząłem coraz częściej odwiedzać mojego synka i jego matkę, aż pewnego dnia zrozumiałem, że bez nich obojga nie chcę mieszkać – od kilku miesięcy jesteśmy więc rodziną, mieszkamy razem, choć nie mamy ślubu i na razie nie planujemy, dzielimy między siebie obowiązki i opiekę nad małym, to jest fajne – zdradza Jacek.
Jarek, starszy o 10 lat od Jacka, nie ma czasu na rodzinę, ojcostwo i wszystkie sprawy z tym związane. - To nie dla mnie, jeszcze nie teraz. Rozwinąłem swój biznes (ma firmę zajmującą się holowaniem aut), zbieram pieniądze na konto, chcę postawić własny dom i być ustabilizowany finansowo. Mam jeszcze czas. A jak będę za stary, to najwyżej adoptuję, bo ojcem chcę być, tylko jeszcze nie teraz – mówi z przekonaniem. (syl)

Nie chce być ojcem
Wiele, zwłaszcza kobiet, w pewnym wieku chce, wręcz pożąda zostać rodzicielkami. Założenie rodziny kiedyś i posiadanie dzieci w przyszłości planują prawie wszyscy. Czy aby na pewno? Krzysztof, normalny heteroseksualny mężczyzna, jak wspomina – już od dzieciństwa albo raczej od wczesnego okresu młodzieńczego, założył sobie, że nie będzie miał dzieci. Krzysztof, obecnie żonaty trzydziestokilkulatek teraz już nie pamięta, co skłoniło go do podjęcia tak poważnej decyzji w wieku lat 13. – Może wzięło się to stąd, że kiedy miałem 11 lat, na świecie pojawił się mój brat, dotąd byłem jedynakiem, teraz nowy człowiek krzyczący, w nocy raczkujący, zaglądający do moich szafek zburzył mój spokojny świat – analizuje.
To egoistyczne nastawienie do życia nie wpłynęło, jak wspomina, na jego relacje z kobietami. – Dziewczyny kiedy deklarowałem, że nie chcę mieć dzieci, to jakby w nie diabeł wstępował, tak chciały mnie przekonać, że jednak mogę być dobrym tatusiem. Przekonywały mnie bardzo dosłownie, co jak łatwo się domyślić, wcale mi nie przeszkadzało, za to zacząłem się zastanawiać nad wazektomią. Jednak nikt w Polsce takiego zabiegu na 17-latku by się nie podjął – opowiada Krzysztof.
Dorosły już Krzysztof zracjonalizował swój pomysł na tacierzyństwo – by być odpowiedzialnym ojcem, trzeba na rodzinę zarabiać, co mimo tego, że na rynku pracy jest coraz lepiej, wciąż nie jest łatwe.
Nasz bohater trwa w swym postanowieniu – nie mam z tym problemów, tym bardziej, że moja partnerka także nie planuje zostać matką.
Okazuje się, że takich mężczyzn nie jest wcale mało. Według badań Columbia University większość mężczyzn boi się ojcostwa. Tylko 10 proc. męskiej populacji w wieku 20 lat chce mieć dzieci. (ola)

Numer: 2007 21





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *