Święto bibliotekarzy

Nie jest źle, bo tylko co dziesiąty z nas przyznaje się do totalnego nieczytania. To rzeczywiście margines lenistwa lub - jak kto woli - głupoty. Ale nie jest też dobrze, ponieważ te 90% czytają cokolwiek. To prawie w połowie czytelnicy okazjonalni, by nie powiedzieć czytający tylko wtedy, gdy im coś wpadnie w ręce i zdoła zaciekawić. Ich lekturą są głównie książki i gazety pożyczone, bo wciąż kupujemy niewiele

By więcej czytali

Święto bibliotekarzy / By więcej czytali

Na święto mińskich bibliotekarzy przyjechał do Mińska Mazowieckiego szef branżowego periodyku - Jan Wołosz. Mówił głównie o badaniach czytelnictwa, które z jednej strony cieszą, a z drugiej zatrważają. Według badań czyta książki 53% kobiet i 47% mężczyzn, 60% - mieszkańców miast i 40% wsi. Głównie książki z bibliotek lub od znajomych, bo wciąż tylko co trzeci daje zarobić wydawcom i księgarniom. Co ciekawe, wciąż w rankingach popularności dominują kryminały, lektury szkolne, obyczajowe, romanse, tzw. książki chwili i reportaże.
Jeszcze ciekawsze są wyniki badań o wpływie internetu na czytelnictwo. Ze strony wirtualu książkom nic nie grozi, gdyż korzystanie z sieci wpływa korzystnie na ich lekturę. Aż 69% osób z dostępem do internetu przyznaje się do czytania druku papierowego, a bez dostępu - tylko 30%.
W szkołach zaś zapanowało pozwolenie na nieczytanie. Podobnie w 30 gminach, gdzie nie ma ani jednej biblioteki publicznej. Naczelny redaktor „Bibliotekarza” odwiedza książnice w całym kraju i Europie. W wielu miastach funkcjonują już biblioteki hybrydalne realizujące oprócz edukacji i informacji także zadania integrujące społeczność poprzez organizację kilkudziesięciu imprez kulturalnych w roku - od spotkania z twórcami po festyny i targi książki. Mieszczą się w specjalnie dla nich budowanych pomieszczeniach spełniających normę 5,6 mkw. na 100 mieszkańców - u nas tylko 3,8 mkw.
Prelegent zauważył, że w polskich bibliotekach zalega dużo nieaktualnych tytułów, a przecież przechowywanie kosztuje (w USA - 30 USD za książkę). Wkracza też do bibliotek polityka, a nie było jej tam od dawna.
Właśnie temat polityki w kulturze zainspirował burmistrza Grzesiaka do zapewnienia, że w Mińsku Mazowieckim tego nie było i nie ma. Jest natomiast problem z budową gmachu mińskiej książnicy. - Wlecze się jak woda pod górę - spuentował burmistrz niedawną decyzję radnych o okrojeniu budżetu na tę inwestycję.
- Widocznie ci, co budują mińską bibliotekę, nie czytają książek - poszła jeszcze dalej dyrektorka MDK Elżbieta Kalińska, życząc sąsiadce z dołu poprawy warunków lokalowych, która - trzeba to jasno przyznać - będzie miała korzystny wpływ na funkcjonowanie domu kultury.
A zanim wszyscy udali się pod pomnik pionierek mińskiego bibliotekarstwa, burmistrz Grzesiak z redaktorem Wołoszem wręczył medale Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich Jadwidze Mikiel z Mińska Mazowieckiego i Stanisławie Laskowskiej z Jakubowa. Wspomniano Jolantę Wiśnioch, która w tym roku obchodzi 35 lat pracy w filii mińskiej biblioteki. Były pamiątkowe zdjęcia i wspólna biesiada wśród książek, które wcale się nie gniewały na chwilowy brak zainteresowania.
To fakt, że mińska biblioteka pęka w szwach, ale trudno sobie wyobrazić taką przyjazną atmosferę w nowym, luksusowym budynku. Chyba, że wszystkie bibliotekarki (z rodzynkiem) pójdą tam razem z książkami.

Numer: 2007 20   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *