Majówka w Mińsku

Na tegoroczne obchody 216. rocznicy uchwalenia majowej konstytucji mogli narzekać tylko nieliczni malkontenci. Pod pomnikiem było teatralnie i krótko, a na placu wokół gołąbka Picassa - koncertowo i radośnie. Wbrew pozorom również tłumnie, co przeczy tezie, że długi weekend wypędził większość mińszczan poza miasto

Orły z Golcami

Majówka w Mińsku / Orły z Golcami

Posadowiony przy rondzie gen. Hallera obelisk przypomina mińszczanom, i to nie tylko 3 maja, że wszelka władza bierze swój początek od ludu. Ale od 17 lat ani władzy, ani ludowi nikt nie przypomniał, że wolność łatwo stracić, a trudniej ją odzyskać. I nie trzeba do tej nauki wielkich słów, a pomysłu na formę teatralną. Wymyśliła ją Elżbieta Kalińska, dając czekającym na mszę pokaz, jakiego w Mińsku Mazowieckim dawno nie było. Między szpalerami pocztów sztandarowych fruwały dwa orły na szczudłach, a kiedy czarny zaborca pokonał osłabionego kłótniami orła szlacheckiej Rzeczpospolitej, jak Feniks z popiołów wyłonił się orzełek, przepędzając sprzed pomnika czarnego złoczyńcę.
- To była piękna alegoria naszej historii - chwalono pantomimę młodych aktorów, nagradzając ich odwagę oklaskami.
Burmistrz Grzesiak podziękował wyborcom za liczną obecność przed pomnikiem, przypominając wszystkim, że Konstytucja 3 maja nie obroniła nas przed zaborami, ale stała się pierwszą jutrzenką odzyskanej po 123 latach wolności i odpowiedzialności za losy kraju. Nikt nie zwolnił z niej ani polityków, ani ludu, który daje im władzę.
Celebrowana przez mińskich księży liturgia mszy polowej trwała tak krótko, że nawet po ceremonii składania wieńców, mińszczanie mogli spokojnie zjeść obiad przed popołudniowym festynem.
Tegoroczną majówkę nazwano regionalnymi spotkaniami z muzyką i tańcem. I słusznie, bo na wielkiej scenie przez osiem godzin nie było przerw na odpoczynek. Pierwsze prezentowały się dzieci, za nimi szkoły podległe starostwu (Siennica, Janów, ZSZ-2 i ZS im. MS-C) i zawsze emocjonująca Kapela Małego Stasia.
Zagrały Maki i Chłopaki, Buckleys oraz zauważeni przez menedżera Golców - folkowi Tamarysze. Opanowali całą scenę, a dzięki niezłemu nagłośnieniu wypadli przekonująco, choć publiczność doszła do wniosku, że na tańce jeszcze za wcześnie. Nie mniej oklasków zebrali goście z Litwy. Przyjechali spod Telsai, grając, tańcząc i śpiewając oryginalne przeboje muzyki ludowej ze swoich stron, która skocznością nie ustępuje naszej. Bracia Golcowie stawili się w Mińsku Mazowieckim na dwie godziny przed koncertem. Jedli, pili, rozdawali autografy i pozowali do zdjęć, a tuż po 20.30 przed scenę podjechali rasowymi motocyklami grupy Andrzeja Piwka. Na zadymionej i roziskrzonej światłami scenie zamienili się w żywioły folku, góralszczyzny i w romantycznych amantów. I tak przez bez mała dwie godziny, od Ścierniska i jemu podobnych hitów o zmianach na wsi, przez piosenki o miłowaniu ze słodyczami, po golcowe dynamity, jak Crazy is my life, Pieniądze to nie wszystko czy Pędzą konie po betonie.
Paweł i Łukasz Golcowie są nadal potęgą estradową, bazując wyłącznie na czterech wydanych dotychczas płytach z około stu piosenkami. Ale każda z nich elektryzuje publiczność, zachęca do nieskrępowanej zabawy. W Mińsku Mazowieckim nie było inaczej - młodzi i starsi fani zespołu z Milówki wypełnili prawie cały plac przed sceną, śpiewając z artystami każdy ich przebój. Ile osób przyszło na Golców? Od 4 do nawet 6 tysięcy, ale słyszał ich cały Mińsk.
To był niezapomniany wieczór, a my już zaprosiliśmy orkiestrę Golców na nasz piąty Festiwal Chleba. Obiecali, że do września 2009 roku przywiozą do Mińska Mazowieckiego nowe folkowe szlagiery.
PS Więcej zdjęć na: www.co-slychac.pl/galeria

Numer: 2007 19   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *