W Macierzance

Jeszcze niedawno mieliśmy okazję oglądać spektakl „Woyzeck” na podstawie dramatu Georga Büchnera. Aktorami byli licealiści Macierzanki. Sama sztuka otrzymała dobre recenzje, aktorzy zdobyli uznanie mińskiej publiczności. Niestety, pomimo sukcesu, bo tak możemy mówić, zespół zakończył działalność. A zaczęło się dość prozaicznie

Teatrum Papisa

W Macierzance / Teatrum Papisa

Andrzej Papis, student psychologii, od zawsze jego pasją był teatr. Reżyser i organizator w jednej osobie. Założyciel zespołu teatralnego w Macierzance. Dwa lata temu, za aprobatą Jadwigi Ostrowskiej-Dźwigały, dyrektorki ogólniaka na Pięknej, postanowił założyć zespół teatralny.
- Nie zachęcałem nikogo specjalnie. Powiesiłem plakat z informacją o spotkaniu organizacyjnym. Przybyło sporo osób. Zaczęła się przygoda z teatrem, ale też i intensywna praca. A skąd pomysł? Trafiłem na ten dramat okrężną drogą, poprzez libretto opery Berga, które jest oparte właśnie na tekście Büchnera. Interesująca wydała mi się już sama fabuła, ale to warstwa muzyczna przechyliła szalę - opowiada Andrzej. Zafascynowany mroczną muzyką Berga, postanowił spróbować przenieść ten nastrój na deski szkolnego teatru, choć, jak mówi, dramat nie jest edukacyjny, sztuka jest niełatwa, a tekst - raczej drastyczny. Przedstawiony spektakl tak naprawdę nie jest wierny oryginałowi. Jest to bardziej wariacja na temat dramatu.
- Pozwoliliśmy widzowi zobaczyć migawki z wątlejącej świadomości tytułowego bohatera. W naszej pracy skupiliśmy się na wewnętrznym świecie Woyzecka - tłumaczy Papis. I tu trzeba przyznać, że sztuka skłania widza do głębszych przemyśleń. Wyreżyserowanie tej sztuki było nie lada wyzwaniem, ale jak widać, zarówno aktorzy, jak i reżyser podołali temu zadaniu. Zresztą Andrzej nie oczekiwał jakichś aplauzów...
- Tworzyliśmy grupę, wspólnie dążyliśmy do celu, to nas łączyło. I pewnie bez większego znaczenia było to, czy jest to dramat Büchnera, czy na przykład Moliera. Ale nie tylko wystawienie spektaklu było nie lada wyzwaniem, również sama organizacja. Każdorazowo przed spektaklem zespół wraz z prowadzącym musiał zadbać o techniczne aspekty, takie jak zaciemnienie sali, instalacja skomplikowanego oświetlenia sceny i nagłośnienia. Szkoda tylko, że nie wystawią nowej sztuki. Powodem jest nie tylko zbliżająca się matura, ale też finanse. - Pani dyrektor dała mi dużą swobodę twórczą, na bieżąco realizowała zgłaszane potrzeby, ale w pewnym momencie zabrakło środków - z nutką żalu mówi reżyser. A szkoda, bo w Mińsku Mazowieckim zapowiadał się teatr z prawdziwego zdarzenia. Mimo że Papis na pierwszym planie stawia ukończenie studiów, chętnie sformuje nową grupę teatralną.
- Co było najfajniejszego w tej pracy? To, że młodzi ludzie po prostu chcieli to robić, i to, że obdarzyli mnie zaufaniem. To daje satysfakcję i silną motywację do działania - opowiada o grupie reżyser. I tak dla Andrzeja była to ogromna przygoda, która dała mu poczucie, że zrobił coś pożytecznego nie tylko dla siebie. Licealiści z zespołu mieli przekonanie, że to, co robią, jest cenne, wartościowe, a bycie w grupie daje poczucie bezpieczeństwa. Po ostatnim spektaklu cała 17-osobowa grupa wybrała się do Opery Narodowej, gdzie mieli okazję obejrzeć prawdziwego „Wozecka” (nie wszyscy wiedzą, że obowiązująca różnica między pisownią tytułu opery i dramatu jest efektem zwykłej pomyłki, jaka kiedyś przytrafiła się wydawcy Büchnera).
Po ukończeniu psychologii Andrzej chce kształcić się w szkole teatralnej. Nie tylko on. Życzymy powodzenia.

Numer: 2007 15   Autor: Monika Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *