Sokół tygodnia

7 kwietnia 2007 roku WHO ogłosiła Światowym Dniem Zdrowia. W tym roku obowiązuje hasło - inwestujmy w zdrowie, budujmy bezpieczną przyszłość. Oznacza to potrzebę takiego wzmacniania systemów ochrony zdrowia, by w przyszłości było nam bezpieczniej. Właśnie uświadomienie korelacji między zdrowiem a bezpieczeństwem to główny cel rozpoczętej akcji. A zagrożeń jest wiele. Efekt cieplarniany, skażone środowisko, genetycznie przetwarzana żywność, pasywny tryb życia to najważniejsze przyczyny „psucia zdrowia”

Zdrowie na potem

Sokół tygodnia / Zdrowie na potem

Zdrowe stołówki
- Stołówki w przedszkolach i szkołach są pod nieustającym nadzorem - zapewnia Maria Kopeć z mińskiego PSSE. – Niestety, nie mogę powiedzieć, ile razy dana placówka jest kontrolowana, to tajemnica – mówi – ale pragnę zapewnić, że wszystkie, i te duże, i te najmniejsze są sprawdzane bardzo skrupulatnie. Jakość placówek zbiorowego żywienia diametralnie zmieniła się w porównaniu do tego, co jeszcze istniało dziesięć, piętnaście lat temu. Wiele z nich zostało wyremontowanych, w znacznej części zmieniono wyposażenie – nigdzie już nie znajdziemy kuchni opalanych węglem. Placówki gastronomiczne mają obowiązek wprowadzenia wewnętrznych procedur utrzymania i kontroli jakości wydawanej żywności. – Ważne jest też, że personel tych zakładów jest coraz bardziej wykształcony – dodaje Kopeć. – Podczas kontroli sprawdzamy m.in. tzw. dekadówki, czyli jadłospisy z kolejnych dziesięciu dni pod względem wartości odżywczych. Muszę tu powiedzieć, że wyżywienie w naszych placówkach jest znacznie lepsze niż w podobnych zakładach na zachodzie, może dlatego, że w naszym powiecie prawie w ogóle nie został wprowadzony catering, dzięki temu wiemy, ile tłuszczu i ile białka jedzą nasze dzieci, możemy to kontrolować. Według norm w ciągu dnia dzieciom w przedszkolu powinno być podane około pół kilograma warzyw i owoców, prawie pół litra mleka – często w domu dzieci nie jedzą tak różnorodnych i tak dobrze zbilansowanych posiłków jak w placówkach oświatowych, zwłaszcza, że w wielu placówkach zatrudnieni są dietetycy – podkreśla Maria Kopeć.
- O jakości zbiorowego żywienia w szkołach niech świadczy fakt, że sanepid w ostatnim czasie nie zarejestrował żadnych zatruć w tych placówkach – mówi Ewa Elas-Jurek. Brzuch może rozboleć naszych milusińskich co najwyżej z przejedzenia, stawka żywieniowa przedszkolaka to około 4,5 zł, przy 5,5 zł dla ludzi dorosłych w DPSie. Dzieci często nie dają rady zjeść wszystkiego, co dostają na talerzach.
- PSSE wciąż prowadzi w szkołach i przedszkolach zajęcia na temat zasad zdrowego żywienia, coraz mniej jest przypadków chorób tzw. brudnych rąk – mówi Elas-Jurek. (cyk)

Chore sklepiki
Niestety, standardami nie muszą wykazywać się sklepiki szkolne. Traktowane są one jak normalne sklepy spożywcze. – Oczywiście, musi być czysto, artykuły w nich sprzedawane muszą być odpowiedniej jakości – mówi Maria Kopeć. Jednak na to, co w sklepikach jest sprzedawane, inspektorzy sanepidu nie mają wpływu. Często jest niestety tak, że dzieci wolą od rodziców wziąć pieniądze i wydać je na chipsy lub batoniki, zamiast pójść na normalny obiad, dlatego to, czy nasze dzieci odżywiają się bezpiecznie i zdrowo, zależy przede wszystkim od nas dorosłych. (cyk)

W zdrowym ciele...
Uzdrowicieli różnej maści jest u nas chyba tyle samo, co medyków. Mają i zagorzałych zwolenników, i wielu przeciwników. Wśród zwolenników co i raz objawia się ktoś, kto przysięga, że raka widocznego niemal gołym okiem na jego ciele po kilku seansach unicestwił ten czy inny uzdrowiciel. Zupełnie jak dawny „znachor”. Tyle, że to określenie wyszło z mody po poczytnej niegdyś powieści Dołęgi-Mostowicza pod tym samym tytułem. Z kolei racjonalni przeciwnicy medycyny alternatywnej, czyli naturalnej, twierdzą, że gdzieś czeka nagroda w wysokości miliona dolarów dla tego, kto bez pomocy medycyny wyleczy kogoś z choroby nowotworowej. I od lat jakoś nikt po tę nagrodę nie sięgnął.
W całym tym zamieszaniu wokół problemów ze zdrowiem są zarówno wśród znachorów, jak i wśród lekarzy zwolennicy teorii sprzecznej z powiedzeniem, że w zdrowym ciele zdrowy duch – ale wprost przeciwnie, to poraniona dusza wywołuje choroby ciała, załamuje żelazne dotąd zdrowie i dopóki się nie sięgnie do duszy, do źródła stresu – to choroba będzie trudna do wyleczenia i może powracać do tego stopnia, że żadna profilaktyka nie obroni człowieka. I tu ciekawostka - w działaniu na uzdrawianie ducha, w umiejętności relaksowania chorego i uczenia go wybaczania totalnego – czyli samemu sobie i innym, spore sukcesy odnoszą właśnie bioenergoterapeuci.
O tym, że takiej pomocy może sobie udzielać prawie każdy człowiek, już od dawna mówi się w mediach. Przykładem może być pani Anna, absolwentka AWF, obecnie emerytowana nauczycielka. Zajęcia z umiejętności rozluźniania ciała ma w małym palcu, do tego potrafi narzucić ćwiczenia relaksujące umysł, coś z jogi, coś z zen. Dysponuje ciepłym, dość niskim głosem i dobrą dykcją. Kilka lat temu stworzyła grupę złożoną z osób cierpiących na bóle reumatyczne i artretyczne, osób żyjących w wiecznym pośpiechu, przeładowanych obowiązkami, które sami sobie narzucili. Dwa razy w tygodniu wynajmuje szkolną salę gimnastyczną i prowadzi swoje coraz to nowe grupy do pełnego wyciszenia, rozluźnienia i pogody ducha. Ma powodzenie. Uśmiechnięci i pogodni „studenci” nawet jakby nieco uzależnili się od ćwiczeń u niej. A pani Anna pozbyła się stresu związanego ze skandalicznie niską kwotą jej emeryturki. (bak)

Szanujmy siebie
Z reguły ludzie narzekają na lekarzy, szpitale i przychodnie lekarskie, że nie dbają o pacjentów i źle ich leczą. Czy z kolei ludzie szanują zdrowie własne i innych?
Dobrze zarabiający murarz Bronek, mój sąsiad, często wracał z roboty „na fleku” i sypiał po drodze na ziemi. Później chorował i jeździł po lekarzach; odszedł z tego świata, mając 46 lat. Bracia Bolek i Kazik nie zwracając uwagi na bliskie pokrewieństwo, często bili się o byle co na wspólnie używanym podwórku. Teraz przez bójki jeden kuleje, a drugi chodzi z dużą blizną na twarzy. Kobiety także kłócą się o byle co. Powodów jest mnóstwo: zawody miłosne, zły ubiór, zazdrość, rzekome niechlujstwo itp. I niszczą sobie zdrowie, popadając w depresje i nerwice, a niejednokrotnie włączają w to mężów czy rodzinę. Jako starsi dają zły przykład dzieciom.
Dlatego szanujmy zdrowie własne i innych. Bądźmy opanowani, rozsądni i współczujący, róbmy wszystko z umiarem, a z pewnością mniej będziemy przesiadywać u lekarzy i dłużej będziemy żyć. (fz)

Szkodliwość naturalna
Cywilizacja gna do przodu, pojawiają się coraz to nowsze wynalazki. Ostatnio modny jest powrót do natury. Przenosimy się z dużych aglomeracji na cichą spokojną wieś, kupujemy naturalne produkty. Ale czy to wszystko wychodzi nam na zdrowie? Od dłuższego czasu „wychowani” na chemii, nie jesteśmy przystosowani do natury. Zabójcze są już w tej chwili dla nas fizjologicznie występujące drobnoustroje. Nie ma nic gorszego dla alergika niż bieganie po kwitnącej łące lub świeżo skoszonej trawie. Picie wody ze studni czy o zgrozo ze strumyka kończy się żołądkowymi dolegliwościami. Mleczko prosto od krowy powoduje alergie. To, które pijemy z kartonika, jest przecież pasteryzowane. A te produkty, które kupujemy w supermarkecie jako naturalne, tak naprawdę takimi nie są. I co z tego, że naturalny nawóz, jak gleba skażona i producent dodaje magicznych składników przy przetwarzaniu produktu. Albo co gorsza genetycznie wypacza się żywność! Pomidory z własnego ogródka przy autostradzie mają w sobie masę ołowiu. Nie ma co kombinować z tą „naturalnością”, lepiej zostawić tak, jak jest, a rozwój cywilizacji i tak zrobi swoje. (mps)

Praca fizyczna
Praca, a zwłaszcza fizyczna, to wielki dar dany człowiekowi - mawiał majster stolarski Dembowski do swych czeladników. Płacił im uczciwie, ale harowali od 7 do 19. Nikt na majstra nie narzekał, a wszyscy zgodnie wykonywali zlecone im zadania. Będąc klientem Dembowskiego, zapytałem Makosa - starszego czeladników - czy wytrzymują normę. Ten dopiero mi wytłumaczył sens pracy, szacunek do szefa i rolę wypoczynku. Praca to źródło utrzymania siebie i rodziny, dająca dużą satysfakcję i regulująca pracę organizmu, a także wypoczynku. Po przepracowanym uczciwie dniu, odpoczynek jest przyjemnością i nie trzeba martwić się o zaśnięcie czy dobry sen. Dobrego szefa, który daje robotę i zarobek, należy szanować i być mu wdzięcznym.
Dembowski i Makos już dawno zmarli, ale zarazili mnie swoją teorią i praktyką, bo rzeczywiście po pracy fizycznej zje się smaczniej, śpi się lepiej, w ogóle człowiek jest sprawniejszy. Lenistwo i nieróbstwo połączone z pijaństwem i obżarstwem, a także wylegiwanie się, jest zabójstwem dla zdrowia. (fz)

Numer: 2007 15





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *