W Mrozach

Jeśli pisarka jest żoną reżysera filmowego, można się spodziewać ekranizacji jej powieści. Wbrew przypuszczeniom „Niebieskie nitki” Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk wcześniej doczekały się wystawienia na scenie. Ale nie w warszawskim teatrze, a mroziańskim kinie, które słusznie nazwano centrum kultury

Nitki na scenie

W Mrozach / Nitki na scenie

Jeśli mowa o przejawach kultury w Mrozach, to trzeba koniecznie dodać, że chodzi o kulturę wysoką. Już sam pomysł przeniesienia poszarpanej prozy Gutowskiej na scenę był na tyle karkołomny, że nawet odważna Danuta Grzegorczyk przeraziła się własnych myśli. Ale słowo się rzekło, więc nie wypadało poddać się w przedbiegach. Tym bardziej, że pomysłem spektaklu zaraziła się Ewa Jagodzińska, a wraz z nią młodzież z klasy dziennikarskiej mroziańskiego liceum.
Próby trwały ponad miesiąc, a ich efekty zobaczyliśmy w czwartek, 29 marca. Atrakcjami teatralnego wieczoru była sama autorka i jej mąż Wojciech, reżyser serialu „Ranczo”, którego drugi cykl bije właśnie rekordy oglądalności. Sala kinowa również nie świeciła pustymi fotelami. Ba, część widzów oglądała spektakl na stojąco. Był tego wart, bo perypetie Linki, którą wyśmienicie zagrała Martyna Szostak, to problemy wielu nastolatek, nie tylko w Mińsku Mazowieckim czy Mrozach.
Co robi i co czuje 16-letnia mińszczanka? Uczy się, maluje obrazy, ale przede wszystkim buntuje przeciw matce (Anna Gałązka) i szuka miłości wśród kolegów - Grześka (Michał Bieńkowski) i Szymka (Michał Gołębiowski). Szuka również miejsca dla siebie, bo po odejściu ojca (Kamil Filipek) bezpieczny świat legł w gruzach. Tożsamość odnajduje w opowiadaniach babci Musi (Katarzyna Braula) i prababci Buni (Katarzyna Grasiak), ale jej prawdziwym przewodnikiem staje się pisarz Marek Śliwiński (Mariusz Sekuła), którego podziwia za miłość do zmarłej żony, opisanej w kultowej powieści. Linka szybko dorasta - zaczyna rozumieć rodziców, a w finałowej scenie przy obrazie z symbolicznymi, niebieskimi nitkami - uczuciami potrafi już kochać i wybierać. Zakończenie powieści nie jest tak jednoznaczne, więc warto ją przeczytać. Także z powodu akcji rozgrywającej się na ulicach Mińska. W przedstawieniu miasto również było widoczne dzięki multimedialnym efektom Radka Krążały.
Autorka „Nitek” aż zaniemówiła z wrażenia, by wreszcie spuentować: - Wydobyliście więcej, niż napisałam. I w ten sposób autorki scenariusza wyręczyły panią Małgorzatę z marzenia o napisaniu sztuki teatralnej.
Jeszcze większą niespodziankę sprawił młodym aktorom Wojciech Adamczyk, obiecując wszystkim angaż w serialu „Ranczo”. Bez egzaminu do szkoły teatralnej, bo o tym, jak on jest trudny, przekonał się Michał Gołębiowski, próbując wersami ze „Stepów Akermańskich” zagrać zdrajcę-partyzanta i człowieka z narastającym bólem głowy. Otrzymał brawa za odwagę, a autorka - tort z ciastkarni Gmitrzuków. Fani „Rancza” raczyli się zaś orzechowcem z małą dawką półwytrawnego Memrota i opowiadali o swym zauroczeniu serialem reporterce TVP-3. A sam spektakl? Na razie nie schodzi ze sceny w Mrozach, ale mamy nadzieję, że zostanie pokazany w Mińsku, bo przecież nad Srebrną toczy się akcja „Niebieskich nitek”. Kino Światowid na pewno będzie pełne.

Numer: 2007 14   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *