W Mińsku Mazowieckim przy Siennickiej

Stary drewniany dom pamiętający jeżdżące po Mińsku Mazowieckim dorożki, który stoi przy ul. Siennickiej 25, mógłby być małym białym domkiem z piosenki Fogga. Niestety, nie jest, a jego mieszkańcy boją się w nim przebywać, i to nie dlatego, że na Siennickiej straszą duchy, a dziurawy dach

Dziury na święta

W Mińsku Mazowieckim przy Siennickiej / Dziury na święta

Straszą grzyby, które wychodzą z każdego kąta we wszystkich pomieszczeniach. Pani Irena, jedna z lokatorek tej posesji, pokazuje ściany z odpadającą farbą. - Niedawno zrobiliśmy remont, bo człowiek chciałby mieszkać w jakichś godnych warunkach, niestety, po miesiącu znów pojawił się czarny grzyb, a zawilgotniała farba odchodzi płatami. - U mnie jest podobnie - dodaje pan Robert, sąsiad Ireny – jak przejedzie jakiś cięższy samochód, to ta farba odpada. Najgorzej jest w trzecim mieszkaniu, po którym oprowadza pani Ewelina. – Proszę zobaczyć, tutaj jest dziura na wylot, cała ściana przegniła – opowiada. - Teraz jest i tak w porządku, bo od paru dni nie pada - opowiadają jeden przez drugiego mieszkańcy Siennickiej 25. - Na strychu mamy poustawiane wiadra i miednice, ale jak mocniej poleje, to i tak nie na wiele się zda – skarżą się.
Właścicielem budynku jest miasto, w imieniu którego nieruchomością administruje PGK. Kolejne interwencje mieszkańców u właściciela spowodowały jedynie to, że na dachu pojawiły się kolejne łaty, a w środku stemple podtrzymujące strych, bo przegniła konstrukcja drewnianego budynku zaczęła się odkształcać. Poza tym pod przegniłymi podłogami, np. w łazience, z której korzysta kilkanaście osób (!) zalęgły się szczury. Gryzonie mieszkańcy pokonali własnymi siłami, ale dachowa prowizorka nie bardzo chciała się trzymać i dalej cieknie.
- Wszystkie moje dzieci mają alergie, lekarze mówią, że to właśnie przez te grzyby i roztocza - przekonuje pani Irena. Mieszkańcy boją się, że dom podpierany belkami w końcu zawali im się na głowy. Skoro nie pomagały interwencje w ratuszu i PGK, aby raz, a dobrze załatwić problem, zwrócili się do sanepidu, ten jednak odesłał ich z powrotem do właściciela budynku.
Zdesperowani, postanowili swoją sprawę przedstawić w tygodniku „Co słychać?”. My zapytaliśmy powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, czy coś w tej sprawie da się zrobić. Jadwiga Madziar wyjaśnia, że o ile zwrócą się do niej mieszkańcy tej posesji, inspektor może zobowiązać administrację do przeprowadzenia kontroli, ale jeśli ta nic nie wykaże, inspektor nic tu nie zdziała. – Jeśli okazałoby się, że budynek jest w złym stanie technicznym i zagraża bezpieczeństwu ludzi, inspektor wydaje nakaz opróżnienia budynku i przeprowadzenia odpowiednich napraw, wszystkie prace należą oczywiście do właściciela – podkreśla Madziar. Wszystko wskazuje jednak na to, że nadszedł kres kłopotów mieszkańców rudery na Siennickiej. Prezes PGK zapewnia, że jest już gotowy projekt remontu dachu na tej posesji. Wystarczy, że właściciel, czyli urząd miasta, wyłoży na ten cel około 30 tys. zł. - Wniosek do burmistrza już jest gotowy – mówi prezes Nowak.

Numer: 2007 14   Autor: Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *