W Mińsku

Gdy się zna radnych, nietrudno przewidzieć ich zachowania. Mińscy elekci wciąż usiłują przekonać burmistrza Grzesiaka, że to oni są najważniejsi, a media - o wielkiej wadze potoku swoich słów, które szybko zamienią się w niezbędne miastu decyzje władzy wykonawczej. W poniedziałek 26 marca praktycznie wyrzucili za burtę ozdrowieńczy pomysł na zespoły szkół

Szkolna aborcja

W Mińsku / Szkolna aborcja

Ktoś kiedyś powiedział, że najgorszym złem w radzie są niedouczeni populiści i rozgadani nauczyciele. Wtedy sesje zamieniają się w łąkę pełną pastuchów i bydła. Przydałby się drut z prądem, ale nawet burmistrz musi ulegać demokratycznie wybranym elektorom. I ulega, bo podczas ostatniej z zakrytą dłońmi twarzą słuchał wyroku komisji oświatowej, której przewodnicząca już w pierwszym zdaniu zaproponowała odstąpienie od koncepcji utworzenia zespołów ze względu na... nowe, nieodkryte podczas debaty oświatowej względy. Na czoło wysunął się brak konsultacji z rodzicami i nieuzyskanie opinii psychologów, a także pogorszenie bezpieczeństwa, brak środków na adaptację i wyposażenie i zwolnienia nauczycieli. Pracowici członkowie komisji wnioskowali także o natychmiastowe rozpoczęcie budowy szkoły przy ul. Grochowskiej i zmuszenie powiatu do partycypowania w kosztach działania szkoły artystycznej, bo głównie korzystają z niej mieszkańcy podmińskich siół.
Dyskusja była długa i profesjonalna, bo rzadko zabierali głos nie-nauczyciele. Teresa Szymkiewicz od zawsze, czyli od 1999 roku była i jest za zespołami, bo tylko one w szybkim czasie poprawią warunki kształcenia i wychowania. A jeśli nie we wszystkich szkołach, to tam, gdzie chcą zespołów dyrektorzy, czyli przy Siennickiej, Sosnkowskiego i prawem kaduka przy Kopernika. Za zespołami był również Robert Ślusarczyk, który twierdził, że chcą tego nauczyciele Dwójki, ale boją się zwolnień. Również Stanisław Kirylak, którego do zespołów przekonała dyrektor „Szóstki”. Tam rodzice sondowali opinię i wyszła im druzgocąca przewaga za połączeniem SP z gimnazjum.
Inni zwolennicy zespołów nabrali wody w usta. Tymczasem grzmieli przeciwnicy oświatowego małżeństwa, a po ich wypowiedziach miało się wrażenie, że trudno o gorszy w skutkach mezalians. Maciej Cichocki zmienił zdanie i już mu obecna struktura szkół pasuje, a Wanda Rombel porównała sejmową aborcję do mińskiej oświaty, bo oba problemy które wyskakują co roku jak króliki z kapelusza.
- Jesteśmy jako PO przeciwni rewolucji oświatowej burmistrza, która sprzyja etykietowaniu uczniów - punktował Andrzej Kuć, a przewodniczący Leon Jurek był zaskoczony aż takimi emocjami radnych i zaproponował za radną Szymkiewicz utworzenie trzech zespołów.
- Albo wszędzie, albo bez zmian - zaoponował dyrektor Samociuk. Oliwy do oświatowego tygla dolał też dyrektor Wyszogrodzki, przytaczając wskaźniki policji mówiące o 100-procentowym wzroście przestępczości nieletnich.
Burmistrz czekał do końca, jakby nie wierząc w głoszone przez radnych racje. A potem szczerze wystrzelił: - Zrobiłem błąd polityczny i merytoryczny, likwidując Trójkę i Czwórkę. Ulegając wówczas kolegom, zostałem czarną owcą dla rodziców.
Grzesiak jeszcze próbował argumentować za zespołami, ale bez charakterystycznej dla siebie charyzmy, by na koniec stwierdzić, że jeszcze nie wie, jaką uchwałę przygotuje na kwietniową sesję. A może niczego nie będzie płodził, skoro jego pomysł radni skazali na aborcję jeszcze przed głosowaniem projektu uchwały. Pokazali za to swą siłę podczas zmian w budżecie, przeznaczając 250 tysięcy na projekt podstawówki przy ul. Grochowskiej. Są również za gimnazjum sportowym przy ul. Granicznej, a to wróży, że Mińsk Mazowiecki - oprócz czołowego miejsca w handlu - ma szansę na podobną lokatę w gęstości szkół.

Numer: 2007 13   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *