O czystość w Mińsku

Mińszczanie reagują na nasze artykuły, a szczególnie na informacje dotyczące porządku i bezpieczeństwa w mieście. Piszą bez ogródek, co im się nie podoba, i wyciągają wnioski, a nawet podpowiadają urzędnikom, co trzeba zrobić, byśmy się nie musieli wstydzić za innych i siebie

Wstyd na pokaz

Lektura Co słychać? upewniła mnie, że nadal żyjemy w mieście półsposobów i półśrodków, działań ukierunkowanych na pokaz i pod publikę. Nie wiem, czy wynika to z lenistwa władz i służb, czy może z ich nieudolności - ubolewa Krystyna G. (nazwisko znane redakcji). - Mieszkańcy Mińska Mazowieckiego otrzymali „Regulamin utrzymania czystości i porządku w mieście”. Zwróciłam uwagę przede wszystkim na fragmenty poświęcone właścicielom zwierząt. Owszem, wyłuszczono, co należy i co trzeba (to wie nawet mój 3-letni wnuk), ale nie napisano, że jeśli nie, to..., więc chyba nikt się regulaminem specjalnie nie przejął. Psy nadal załatwiają się na trawnikach i chodnikach, a właściciel zwierzaka ma regulamin gdzieś! Bo co mu zrobią? Pewno nic, jak zwykle, nic. Chciałabym wiedzieć, czy zapisy uchwały będą egzekwowane i w jaki sposób? Czy to tylko znowu papier dla zamydlenia oczu mińszczanom?
Półśrodkami posługuje się również policja – dorzuca nasza czytelniczka. Nic nie dadzą pokazowe akcje w biały dzień, żeby wszyscy widzieli! Wieczorem znów dzicz szaleje, wrzeszczy, śmieci, bluzga... a was, panowie policjanci, nie ma! Patrole w niektórych, dobrze znanych policji, rejonach miasta nadal są konieczne kilka razy w ciągu doby. Są naprawdę skuteczne, jeśli... faktycznie są. Prawdę mówiąc ręce opadają z bezradności, bo cóż obywatel może zrobić bez wsparcia przez władze, służby itp.?
Dorzucę też refleksję o administratorach budynków. Oczywiście, zarząd wspólnoty winien informować administratora o nieprawidłowościach, by ten mógł zareagować. A jeśli administrator wie i nic nie robi? To nie są teoretyczne rozważania, taka sytuacja jest w budynku administrowanym przez pewne mińskie przedsiębiorstwo. Czasem myślę, że nadal żyję w czasach ciężkiej komuny, kiedy to paniusie z okienka były wszechwiedzące i wszechmocne, choć tak naprawdę tylko siedziały w okienkach i niewiele robiły (...). Życie pokazuje, że półśrodkami niewiele można zdziałać. Może więc czas na działania, które przyniosą pożądane efekty? Pozostaję z nadzieją, że tę świadomość odkryją w sobie włodarze i służby w naszym mieście – postuluje pani Krystyna.
Natomiast pani Teresa G. (nazwisko także do wiadomości redakcji) po lekturze artykułu o straży miejskiej konkluduje, że panowie mają bardzo trudną pracę, wiele obowiązków itd. Nie może jednak potwierdzić ich rzetelności. Nie przekonuje jej uzasadnienie, że targowisko jest tak ważne, a obecność strażników - efektywna.
- To prawda, że na mińskim rynku kwitnie nielegalny handel papierosami i alkoholem. Wszyscy wiedzą, czym handlują panie zza wschodniej granicy, stojące każdego dnia w sąsiedztwie sklepu ogrodniczego na targu. Strażnicy pewnie też wiedzą i co? I nic! Interwencja ogranicza się do wymiany uśmiechów i żartów między strażnikami i pannami ostro wymalowanymi i natrętnie nagabującymi przechodniów: papirosy, papirosy! Nigdy nie widziałam właściwej reakcji ze strony strażników. Myślę, że targ jest dla nich zwyczajnie fajny! – przypuszcza nasza społeczna korespondentka, by zająć się regulaminem utrzymania czystości. - Być może trudno jest rozliczyć właścicieli psów z każdej zostawionej kupy, ale niczym nie można wytłumaczyć faktu, że strażnicy nie reagują nawet wówczas, kiedy pies na ich oczach załatwia się na chodniku (takie sytuacje widywałam wiele razy, właśnie w okolicy targu). Nic tu nie da regulamin burmistrza, wszak dzieci już w przedszkolu są uczone, że śmiecić nie wolno, po psach należy sprzątać, a o wspólne dobro dbać. Regulamin nie zawiera zapisu dotyczącego sposobów egzekwowania zawartych tam zaleceń, więc chyba szkoda papieru... Nie ma tam również informacji o karach, jakie czekają osoby, które nie respektują uchwały - dlatego myślę, że nic się nie zmieni. Zwraca się również do pana Dobosza, który skarży się na arogancję obywateli. - Proszę pana, czemu pan się dziwi? Ludzie odpłacają pięknym za nadobne! Kultury nie da się nauczyć i już! (...)
A na koniec twierdzi, że siła nie w ilości, a w jakości. Trudno z takimi argumentami i... humorem się nie zgodzić.

Numer: 2007 12   Autor: Janko Fridayski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *