Mińska Mazowieckiego oświata

- Temat mińskich szkół wraca do nas co kilka lat jak bumerang - tak rozpoczął debatę oświatową burmistrz Zbigniew Grzesiak. Przypomniał też nowym radnym i „starym” dyrektorom, co się działo ze szkolnictwem w ciągu ostatnich 16 lat. Po 7 latach od ostatniej reformy (tworzącej gimnazja) przyszedł czas na zmiany, tj. utworzenie sześciu zespołów szkolnych, by - jak dowodził burmistrz - stworzyć nowy, korzystniejszy dla uczniów system wychowawczy

Szkolny bumerang

Mińska Mazowieckiego oświata / Szkolny bumerang

Pomysł na pozasesyjną debatę oświatową wypłynął z magistratu. Cel był jasny - udowodnić radnym, że zmiana organizacji szkół ma sens, ponieważ przyniesie korzyści pedagogiczne i ekonomiczne, integrując w procesie wychowawczym nauczycieli, rodziców i księży. Według burmistrza najbliższe 8 lat to malejąca liczba dzieci w podstawówkach, a potem w gimnazjach. To również tworzenie się kolejnych szkół prywatnych - salezjanie np. chcą mieć ciąg podstawowy. Stworzenie zespołów to także uniknięcie budowy nowych szkół, a szczególnie podstawówki przy ul. Grochowskiej i gimnazjum przy ul. Granicznej. Po co obciążać budżet 20-30 milionami złotych, gdy stojące budynki na gwałt potrzebują sal gimnastycznych i wyposażenia pracowni na miarę nowoczesnego kształcenia. Oczywiście - ciągnął burmistrz - ze zmianą łączą się pewne wydatki na sprzęt, pomoce i prace adaptacyjne, ale nie będą one wysokie. Nie należy się również spodziewać zwolnień z pracy, a co najwyżej roszad w zatrudnieniu nauczycieli.
Trzeba przyznać, że burmistrz przygotował koncepcję z rozmachem statystycznym. W materiałach aż roi się od liczb, porównań i mapek obrazujących słuszność nowych rozwiązań, które dopasowują liczbę uczniów do wielkości budynku i - co również ważne - skracają drogę ucznia do szkoły.
Co na to dyrektorzy szkół, których o ocenę poprosiła Teresa Murawska, przewodnicząca komisji oświaty w mińskiej radzie. Grzegorz Szylberg jest za pozostawieniem niezależności GM-1, byleby poprawić warunki, tj. najlepiej wybudować nowe gimnazjum o profilu sportowym przy ul. Granicznej, za basenem i lodowiskiem. Grzegorz Wyszogrodzki jest również przeciwny, bo łączenie SP z GM to większa „szara sfera strachu” dla uczniów i nowe udręki dla dyrektorów, którzy i teraz nie mają znikąd pomocy w walce z patologią.
- Jak zespoły to wszędzie i od zaraz, a wtedy nie będzie trzęsienia ziemi - obrazował Mirosław Samociuk. Jest przekonany, że 9 lat ucznia w tej samej szkole ułatwi jego wychowanie i podniesie poziom nauczania.
- Ważne, co z tego będą miały dzieci, a na pewno będą miały bliżej do szkoły - akceptowała zespoły Jadwiga Zawadka, której zespół obejmie całe Zatorze (teraz Zatunelowo).
Mirosław Krusiewicz twierdzi zaś, że zmiany w SP-5 są niewskazane, bo szkoła w obecnej strukturze ma się dobrze, plasując się od kilku lat na pierwszym miejscu w testach kompetencji.
- Celem Dąbrówki jest obniżenie liczby uczniów do 900 osób - postulował Sławomir Domański, zaznaczając, że ciąg SP-GM wzmocni kontrolę nad uczniami.
- Nie jesteśmy ani entuzjastami, ani też przeciwnikami reformy sieci szkół - polubownie łagodził Tomasz Ciechański, zwracając uwagę na problemy, gdy w jednym budynku mieszczą się dwie szkoły.
Poproszono o opinię również związki zawodowe nauczycieli. - Przed 7 laty zorganizowano szkoły wbrew opinii społecznej. Teraz mińszczanie powinni się wypowiedzieć - kategoryzowała przedstawicielka zarządu ZNP, zwracając przy okazji na wysokie koszty, utratę miejsc pracy i trudności wychowawcze, ale również na pozytywny: skrócenie drogi do szkoły i poprawę bezpieczeństwa uczniów.
W imieniu komisji oświaty wypowiedział się Tomasz Płochocki. W swym prawie naukowym referacie radny poinformował, że celem reorganizacji systemu było m.in. wyrównanie szans i poprawa jakości kształcenia. Temu miały służyć gimnazja jako oddzielne placówki dla dojrzewającej młodzieży. Tak było w starożytnej Grecji, podobnie w latach międzywojennych i u Anglosasów, więc nie należy burzyć wypracowanych wzorów.
- Gimnazjum to nie tylko zmiana podręczników, to inny sposób przekazywania informacji, inne metody wychowawcze - konstatował Płochocki, by na koniec stwierdzić, że zespoły SP-GM to posunięcie szkodliwe, a nawet niebezpieczne.
- Co się bardziej liczy: bliskość czy warunki nauki - pytał radnych Dariusz Kulma. I uzasadnił, że warto zmieniać miejsce nauki, by potem nie lękać się zmiany miejsca pracy i zamieszkania. - Okopaliśmy się w kurniku demografii, zamiast budować sale sportowe i podnosić standardy kształcenia. A przecież inaczej zachowujemy się na salonach niż w kurnikach - obrazował stan mińskich szkół radny Kulma.
- Klub radnych PO nie zgadza się z propozycją burmistrza - oświadczył Andrzej Kuć. Radny potwierdził, że nauczyciele muszą być specjalistami, pracować w jednej szkole, a połączenie SP z GM nie da żadnych oszczędności.
A Ryszard Sztorc zapytał, w czyim interesie wraca temat oświaty. Nie należy więc eksperymentować, a zabrać się szybko do budowy szkół przy Grochowskiej i zrezygnować z Granicznej.
- Nie neguję systemu kształcenia, a chcę tylko usprawnić funkcjonowanie szkół. W zespołach system wychowawczy będzie korzystniejszy - obstawał przy swoim burmistrz Grzesiak. Ale stwierdził też, że jeśli radni będą przeciwni, nie pogniewa się, a nawet zbuduje im nowe szkoły.
- Komisja oświaty wyciągnie wnioski z tej debaty. A może do terminu marcowej sesji padną nowe propozycje - zastanawiała się przewodnicząca Teresa Murawska.
PS Czekamy na opinie naszych czytelników. A za tydzień - statystyczny obraz mińskich zespołów szkół.

Numer: 2007 10   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *