Sokół tygodnia

Podobno przysłowia ludowe są mądrością narodu. Jeżeli tak, to „ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka”. Takim przysłowiem można podsumować coroczną kampanię Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce i Stowarzyszenia Klon/Jawor „1% na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP)”. Mimo corocznej kampanii na rzecz wspierania OPP aż 13% społeczeństwa twierdzi, że 1% odpisu od podatku i tak nie wystarcza nawet na minimalne zabezpieczenie ich potrzeb

Ufać i pomagać

Sokół tygodnia / Ufać i pomagać

Nie tylko akcyjnie
Co roku możemy oddać 1% z naszych podatków na cele charytatywne. Z obserwacji wynika, że jesteśmy coraz bardziej skłonni do wspierania działalności organizacji, które ten szczytny cel mają wpisany w swoje zadania. Co powoduje takie podejście z naszej strony? Przykłady Katowic, „Halemby”, Wrocławia czy też „Orkiestry” Jurka Owsiaka pokazują, że potrafimy zjednoczyć się wokół nieszczęścia innych. Takie doraźne wspieranie potrzebujących nie jest jednak zasadą. Ci, którzy oddają ten symboliczny procent na organizacje charytatywne, stanowią z roku na rok coraz większy procent podatników. Ich wpłaty jednak to kropla w morzu. Mimo że w ubiegłym roku już ponad 5% podatników wpłaciło na konta OPP ponad 62 miliony złotych, to średnia kwota przekazana na cele charytatywne nieznacznie przekroczyła 50 złotych. W roku 2004 było to odpowiednio 0,3% podatników i średnia wpłata 125 złotych. Ten fakt budzi zaniepokojenie organizatorów kampanii „1% na rzecz OPP”. Być może wpłaty te byłyby większe, gdyby z odpisu mogli korzystać podatnicy rozliczający się za pomocą podatku „liniowego”. (jal)

Pomoc samorządowa
Nie tylko 1% wspiera działania OPP. Mogą one także uzyskać pomoc od samorządów lokalnych. Zgodnie z ustawą o organizacjach pożytku publicznego i wolontariacie co roku rady gmin uchwalają regulamin przydzielania środków na działalność tych organizacji. Przydzielane są one w drodze przetargu publicznego i jedynie na konkretne zadania. Ze względu na pieniądze publiczne, gmina ma prawo kontrolować wydawanie przydzielonych funduszy, a OPP ma obowiązek rozliczenia się z nich, zwracając jednocześnie niewykorzystane fundusze do gminy. Ostre kryteria formalne powodują, że w powiecie mała liczba OPP uczestniczy w tego typu przetargach. (jal)

Komu zaufać?
W gąszczu ogólnopolskich OPP, w samym Mińsku działa ich sześć. Mazowieckie Stowarzyszenie na rzecz Dzieci i Młodzieży z Mózgowym Porażeniem w 2005 roku z 1% otrzymało kwotę 60515,49 zł. Fundusze te przeznaczono na rehabilitacje, grupy wsparcia, zajęcia z psychologiem.
Miejski Klub Sportowy „Mazovia” w roku 2006, jak się dowiedzieliśmy, około 300 zł, były to wpłaty od klubowiczów. Kwota na tyle niewielka, że ginie w gąszczu potrzeb.
Mińskie Towarzystwo Muzyczne otrzymało również niewiele ponad 300 zł i suma ta została wykorzystana przy organizacji koncertów.
Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze w Mińsku, nie ujawnioło, jaką kwotę otrzymano z 1%, natomiast wiemy, że otrzymują dotacje ze Starostwa Powiatowego. Rajdy, biwaki, konkursy o tematyce krajoznawczej, również przewodnik „Mińsk i okolice” można było zorganizować dzięki funduszom.
Stowarzyszenie „Koniczynka” działające na rzecz dzieci z niepełnosprawnością umysłową za uzyskaną sumę 1500 zł wysłało podopiecznych na wyjazd zimowy.
Stowarzyszenie Integracji z Artystami Niepełnosprawnymi „Dom Muzyki”, tu niestety nie uzyskaliśmy informacji dotyczących ani otrzymanej sumy, ani też na jakie cele przekazane zostały środki. (mps)

Kampania "mały wielki procent"
Akademia Rozwoju Filantropii wraz ze Stowarzyszeniem Klon/Jawor od 2005 roku prowadzi kampanię dotyczącą przekazania 1% podatku na rzecz OPP. W całej Polsce takich organizacji jest zarejestrowanych 5086, w województwie mazowieckim 941, w Siedlcach 14, w powiecie mińskim 16, a w samym Mińsku 6.
Kampania ma na celu zarówno poszerzenie wiedzy na temat przekazania 1%, jak i zachęcenie jak największej liczby podatników. Ma też uświadomić społeczeństwu, jak ważny jest dla takich organizacji nawet ten 1%. Każdy odpis jest ważny niezależnie od tego, jakie się osiąga dochody. Nie wyróżnia się ani też nie promuje żadnej z tych organizacji. Jedynie organizatorzy chcą przedstawić organizacje jako odpowiedzialne, realizujące różne społeczne inicjatywy. To podatnik ma sam zdecydować, na jaki cel przeznacza swój 1% podatku. Stowarzyszenie Klon/Jawor stworzyło bazę organizacji pożytku publicznego dostępną dla każdego jako stronę internetową www.jedenprocent.pl. Urzędnicy tutejszego urzędu skarbowego również chętnie służą pomocą, dysponują wykazem tychże organizacji. W razie problemów chętnie pomogą. (mps)

Proszące ulice
Matka biedoty - demokracja ludowa opuściła Polskę już siedemnaście lat temu. Z nastaniem wolnego rynku i powstaniem III RP powrócili na ulice żebracy i proszący. I mamy jak przed wojną - jedni zbierają na operację dziecka, inni na opłatę mieszkania czy zakup węgla, a jeszcze inni na podróż lub „kieliszek chleba” czy puszkę piwa. Pomagać tym ludziom, czy nie pomagać? Zdania są podzielone. Na Dworcu Wschodnim w Warszawie podszedł do mnie pan w średnim wieku, prosząc o kilka złotych na zakupienie biletu na pociąg do Sosnowca, bo opuścił więzienie i nie miał za co wrócić do domu. Dobrze patrzyło mu z oczu. Pomyślałem, że facet chyba nie kłamie. Ofiarowałem mu 10 złotych. Ponieważ długo czekałem na pociąg, chodziłem tunelem, oglądając stragany. Przed tablicą pociągów dalekobieżnych zauważyłem, że mój znajomy wypraszał pomoc od jakiejś zakonnicy, a po kilku minutach już swoje nieszczęście przedstawiał starszej pani. Można byłoby rozdać worek pieniędzy. Obserwując go przez około 40 minut stwierdziłem, że dostał pomoc od około 10 ludzi. W pewnym momencie podszedł do niego chyba kolega, bo po zamienieniu kilku zdań wyszli na ulicę Kijowską, a następnie wsiedli do toyoty i odjechali. (fz)

Dobrocią czy rozumem?
Dawać! Przede wszystkim dawać, jeśli widzimy kogoś w potrzebie. Dawać nie tylko to, czego nam zbywa, ale umieć się podzielić – to jest prawdziwa dobroć. Dawać ludziom pracę, mimo że wtedy wyzyskuje nas bezlitośnie ZUS. Jeżeli potrzebny jest fachowiec, dodatkowy pracownik, to nie zamieniajmy się sami w nocnego pracoholika. Pogodzić się trzeba z mniejszym zyskiem i zatrudniać. Ludzie bezrobotni mają swoją godność i większość z nich z wdzięcznością przyjmie pracę, nawet najgorszą - zamiast jałmużny w postaci zasiłku. A swoją drogą, dziwię się, że my, pracodawcy, jeszcze nie walczymy skutecznie z przepisami hamującymi zatrudnienie i stwarzającymi niemal w obliczu prawa – szarą strefę! – oburza się pani Jadwiga, właścicielka kilku zakładów fryzjerskich. - Ja nie tylko daję pracę. Będąc osobą samotną, wolną od opieki nad dorosłymi dziećmi, po prostu rozdaję wszystko, co się do tego nadaje, a co już nie jest mi potrzebne. Myślę tu o różnych sprzętach czy ubraniu w bardzo dobrym stanie. Kiedyś czesałam pewną emerytkę, która chciała dobrze się prezentować na jakiejś uroczystości, a przyszła w zimny dzień w kurteczce wiatrem podszytej. Ileż mnie wysiłku kosztowało, żeby wcisnąć jej moją karakułową kurtkę, która już dawno mi się opatrzyła, a nie miała żadnych uszkodzeń. Bo dawać trzeba umieć. Trzeba czasem robić to tak, aby obdarowywanego nie urazić, nie pokazać, że widzi się jego nędzę. Jakoś mnie wtedy natchnął dobry duch i wmówiłam mojej klientce, że robi mi wielką uprzejmość, uwalniając mnie od tej nielubianej kurtki, która na żadną inną osobę nie pasowała, bo nikt się w nią nie mieścił! Uwierzyła, podziękowała i od tej pory jesteśmy zaprzyjaźnione. Nie wiem, kto na tym więcej korzysta, bo jest to osoba bardzo inteligentna i wykształcona, która w wielu sytuacjach pomaga mi swoim rozumem. Prawdą jest ta, obecna w każdej religii – że cokolwiek dajesz ze szczerego serca, będzie ci w dwójnasób oddane! (bak)

Kościelni żebracy
Żebractwo przy kościołach istniało już od dawna. Zmieniają się tylko sposoby działania i mentalność żebraków. Kiedyś z żebrakami wiązały się modlitwy, jakie ci odmawiali za drobną jałmużną na rzecz ofiarodawcy: zdrowia, lekkiej śmierci lub na rzecz duszy zmarłego. Jałmużna obok modlitwy była cząstką pokutną.
Obecnie żebracy przykościelni rzadko się modlą, a raczej hałaśliwie błagają o datek. Żeby wywrzeć większe wrażenie, biorą ze sobą kalekie dzieci lub maleństwa. Kiedy ludzie wychodzą z kościoła, wtedy klękają na betonie lub ziemi i zawodzą o jałmużnę. Hojność ludzi jest różna, przeważnie pomocy udzielają ludzie w wieku emerytalnym. (fz)

Sposób na branie
Pod mińskimi dużymi sklepami zaczepia kupujących chuda smutna kobieta prosząc o jakiekolwiek wsparcie w postaci kawałka pasztetówki, pieczywa, może kosteczki smalcu? Mężczyzn w ogóle nie zaczepia, bo na ogół opędzają się od niej. Ale wiele osób robi dla niej skromne zakupy, za które ona wylewnie dziękuje. Pytam, czy wystąpiła o zasiłek, dlaczego musi żebrać? Dość mętnie tłumaczy, że ma rentę, o ileś tam groszy większą niż taka, do której można wystąpić o zasiłek, a w ogóle urzędników od pomocy społecznej to ona nienawidzi. – Ludzi litościwych jest jeszcze trochę, to jakoś dam sobie radę, mam bezrobotne dzieci – mówi cichutko. Kupiłam jej co nieco do jedzenia. W tym momencie podjechała pod sklep moja znajoma i powiedziała: – Ty jej nic nie dawaj, to moja sąsiadka, ona jest po prostu pijaczką, całą rentę w tydzień z chłopami przepija, rozpiła nawet własną córkę, a jak nie ma co do garnka włożyć, to tu przychodzi. Jak ma dobry dzień i sporo ludzi naciągnie na wiktuały, to je później sprzedaje pijaczkom, bo by się zepsuły. A za te pieniądze kupuje wódkę! Byli ludzie, którzy chcieli jej pomóc, namawiali na leczenie – ale ona wprost mówi, że woli żyć na rauszu, pijana umrzeć i nie przejmować się tym cholernym światem. Filozofka!
Nie będzie się leczyła, bo jej na to dobroczyńcy nie pozwalają, jakby trochę pozdychała z głodu i przekonała się, że z żebraniny nie wyżyje, to może poszukałaby jakiejś pomocy. Ona jeszcze nie jest taka stara. A urządziła się sprytnie, bo nie prosi o pieniądze. To by się od razu kojarzyło z wódką, zwłaszcza przy jej wyglądzie. Ale ona udaje ciężko chorą na raka i prosi tylko o jedzenie! Mało która kobieta się nad nią nie ulituje! (bak)

Pomoc rzeczowa
Ignacy miał wyjątkowo dobre serce dla proszących. Sam doświadczył biedy jako dziecko w okresie wojny. Rozumiał każdego potrzebującego i w granicach możliwości udzielał pomocy. Jednak powiada, że obecnie naród się zdemoralizował i trudno jest rozróżnić oszusta od prawdziwego ubogiego. Opowiadał mi, że w Warszawie na Placu Zbawiciela zaczepił go człowiek wyglądający na ubogiego i prosił o wsparcie na obiad. Postanowił nie dawać proszącemu pieniędzy, lecz wziąć go ze sobą do baru. Kiedy zaczęli jeść obiad, Ignacy zauważył, że jego kompan jakoś niechętnie spija z zupy tylko wodę. Po zupie ubogi wydukał, że przydałaby się setka wódki. Na taką propozycję Ignacy nie przystał. Żebrak nie wytrzymał nerwowo i krzyknął: - Bez wódki to niech pan sobie sam je. I wyszedł z baru. (fz)

Numer: 2007 08





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *