Mińska Mazowieckiego gmina

Tego jeszcze w mińskim, gminnym parlamencie nie grali. Edward Szopa z Huty Mińskiej pochwalił wójta Dąbrowskiego za tegoroczny budżet gminy, nazywając go historycznie dobrym, gdyż zapewnia 5-procentowy rozwój. Całkiem inaczej projekt budżetu potraktował radny Stanisław Celiński, nawołując radnych do przełożenia głosowania ze względu na zbyt duże zmiany i brak konsultacji

Zanim rozkwitnie

Mińska Mazowieckiego gmina / Zanim rozkwitnie

Zaczęło się ostro, a po wystąpieniu radnego Celińskiego można było odnieść wrażenie, że chodzi o miliony. Tymczasem tuż przed sesją wójtowie przenieśli tylko 150 tysięcy, m.in. na studium zagospodarowania przestrzennego i program umożliwiający wykonywanie wyrysów z planu bez konieczności odwiedzania starostwa. Trzeba było również wzmocnić fundusz płac ze względu na nagrody jubileuszowe i odprawy oraz konieczność prac rozbiórkowo-odwadniających przy nowo wybudowanych szkołach.
- Jeśli dzisiaj nie budżet, to co będziecie uchwalać? Siedźmy choćby do rana, bo to interes gminy – przekonywał wójt Dąbrowski.
Radni przy pomocy sołtysów zrewanżowali mu się licznymi interpelacjami. Pytano m.in. o poręcze na moście w Zakolu, odśnieżanie, brak oświadczeń majątkowych w internecie i oświetlenie w Mariance. Wystąpił również Marek Nowicki, dotychczasowy przewodniczący GKRPA. Po 6 latach przestał nim być, bo wójt rozwiązał komisję i powołał nowy skład, ale już bez Nowickiego.
Podczas dyskusji nad budżetem nikt nie pokusił się o radykalizację jego zmian. Radna Staniszewska postulowała o pieniądze na przekwalifikowanie działek na budowlane, a wójt zapewnił o tworzeniu nowego studium zagospodarowania przestrzennego za 60 tys., bo na cały plan trzeba aż pół miliona. Celiński zaś (po przegraniu 13 głosami wniosku o odłożenie budżetu) narzekał na wzrost o 60 tysięcy funduszu płac w gminnym ratuszu oraz małe środki na biblioteki i świetlice. Do tej pory gmina budowała wodociągi i szkoły, teraz czas na kanalizację. Jednak w 2007 roku w budżecie jest na nią tylko 1,7 mln złotych. - To tylko na projekt, bo z wykonawstwem zaczekamy na pieniądze unijne - zaznaczył wójt, czym doprowadził Andrzeja Chrystopha do pasji.
- To wstyd, Stojadła czekają na rury już 10 lat, a gmina nie wzięła do tej pory ani jednego euro - krzyczał z tylnych krzeseł. Jeszcze tylko radny Cacko wymówił Celińskiemu, by ten mu nie żałował kawałka drogi w Wólce Iłowieckiej, a zaczepiony odgryzł się, że nie chce wcale zaorywać wymierającej wsi i zobaczyliśmy niemal idyllę w wykonaniu Edwarda Szopy. Mąż byłej radnej Barbary (pozdrowienia!) nie dość, że ocenił pozytywnie budżet, ale upomniał się o podwyżki dla pracowników gminy, którzy znacznie podwyższyli jakość obsługi mieszkańców.
Braw nie było, ale rzeczywiście prawie 23-milionowe dochody i ponad 5 milionów na inwestycje (z czego 3,2 mln ze środków własnych) zasługują na pochwałę. A jeśli do tego dojdą środki z Unii Europejskiej (nawet 10 mln zł), to mińska gmina może wkroczyć w erę rozkwitu.
Ma taką szansę ze względu na kilka dodatkowych czynników, z których na pierwszy plan wchodzi obwodnica Mińska Mazowieckiego i lotnisko cywilne. Szkoda tylko, że wójtowie nie zamierzają zatrudnić specjalisty od pisania unijnych wniosków. Może jednak zmienią zdanie, bo nie ma to jak swój profesjonalista od gromadzenia funduszy. Już wójtowie Dąbrowski z Sędkiem będą wiedzieli, na co (i komu) je przeznaczyć.
PS 10 lutego w mińskiej gminie zakończyły się wybory sołtysów, o czym już wkrótce.

Numer: 2007 07   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *