W Mińsku Mazowieckim i regionie

Prezydent Warszawy, 7 burmistrzów, 6 wójtów, 4 przewodniczących rad powiatu, 47 przewodniczących rad miast i gmin, i tysiące radnych Mazowsza może być pozbawiona mandatów i funkcji. To efekt prawnego rozdwojenia jaźni i niedostatecznej informacji odpowiednich służb wojewody i biur obsługujących radnych. Wśród pokrzywdzonych nie brakuje samorządowców z Mińska Mazowieckiego i ościennych powiatów

Zgwałceni przez prawo

W Mińsku Mazowieckim i regionie / Zgwałceni przez prawo

Wojewoda mazowiecki nie zamierzał niczego ukrywać. Zanim został odwołany, umieścił na stronie internetowej wykaz samorządowców, którzy nie dopełnili terminowego złożenia oświadczeń majątkowych lub oświadczenia o działalności gospodarczej małżonka czy jego cywilnoprawnych umowach. Do 2 lutego lista obejmowała 65 nazwisk, w tym dwa z powiatu mińskiego - Sylwestra Zbrzeznego z Dobrego, wybranego na przewodniczącego rady powiatu, oraz Waldemara Padzika ze Stojadeł, przewodniczącego rady mińskiej gminy. Obaj złożyli swoje oświadczenie, ale za późno. Zbrzezny zamiast do 25 grudnia, dopiero 11 stycznia, a Padzik spóźnił się 9 dni (od 24 grudnia do 2 stycznia).
Obaj są zażenowani sytuacją, ale zgodnie twierdzą, że poddadzą się woli swoich rad, które podczas najbliższych sesji podejmą decyzję za lub przeciw wygaśnięciu mandatu.
- Prawo jest prawem i ja się na nie nie obrażam, bo powinienem dopilnować, by złożone przeze mnie oświadczenie dotarło na czas do wojewody - mówi pogodzony z faktem Sylwester Zbrzezny. Twierdzi, że dokumenty złożył w biurze rady już 22 grudnia, ale stempel pocztowy jest z datą 11 stycznia. Co się działo z oświadczeniem przez prawie trzy tygodnie? Czy leżało w biurze rady, czy na poczcie - to już dzisiaj bez znaczenia, a jednak ktoś zawinił i teraz wszyscy mają kłopot.
Waldemar Padzik nie owija w bawełnę, winiąc za spóźnienie Alberta Woźnicę, który najpierw instruował radnych z trybuny, a potem sam nawalił, wysyłając kopertę z oświadczeniem dopiero 2 stycznia, tj. 11 dni po terminie jej złożenia w kancelarii tajnej urzędu gminy.
- Nie sądzę, by radni podjęli uchwałę przeciwko mnie, bo w niczym nie zawiniłem - mówi z nadzieją przewodniczący. Wierzy też, że do czasu ostatecznych rozstrzygnięć przez wojewodę, zmieni się prawo na korzyść spóźnionych samorządowców. Na liście wojewody nie ma żadnego burmistrza i wójta z powiatu mińskiego, ale jest nasz bliski sąsiad - Adam Budyta, wójt z Kołbieli. Jest również przewodniczący rady powiatu otwockiego, gminy Parysów, Łaskarzew, Wiśniew i Sadownego.
Już niebawem (lista spóźnialskich jest aktualizowana) może dołączyć do nich Leon Jurek, przewodniczący mińskiej rady. Okazało się, że Jurek nie złożył na czas oświadczenia o działalności gospodarczej swojej małżonki. Jakby tego było mało, z podobnymi oświadczeniami spóźniło się jeszcze trzech tuzów mińskiej rady - Dariusz Kulma, Andrzej Kuć i Leszek Górecki. Sankcja na dzisiaj jest jednoznaczna - utrata mandatu i wejście do rady kolejnych osób z list wyborczych.
Z takim rozstrzygnięciem absolutnie nie zgadza się Leon Jurek. Prawo jest na tyle sprzeczne, że nie można go tak jednoznacznie interpretować. Szczególnie w stosunku do radnych, którzy w odróżnieniu od burmistrzów nie mają służby prawnej i mogli być wprowadzeni w błąd lub niedoinformowani o sankcjach zapisanych w dwóch wykluczających się ustawach. Bo chyba każdy przyzna, że utrata diety to nie to samo co utrata demokratycznie zdobytego mandatu radnego i sprzeniewierzenie się woli wyborców.
Są jeszcze inne przesłanki, włącznie z konstytucją, by walczyć o uchylenie czy zmianę krzywdzącego prawa, o czym Leon Jurek zdążył już zawiadomić wojewodę, parlamentarzystów i uznanych prawników. Słowem - będą bronić mandatów jak niepodległości, bo złe prawo nie może gwałcić dobrego, a przy okazji również niewinnych ludzi. A ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi.

Numer: 2007 06   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *