Wielu szczęśliwców twierdzi, że na sukces składa się talent i praca. Pierwszy w kilku procentach, druga jest dominantą nie do przecenienia. A może - zgodnie z magiczną zasadą 80 na 20 te proporcje są zgoła inne. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że w 80 procentach trzeba mieć talent i szczęście, a resztę uzupełnić pracą. Pod warunkiem, że będzie ona ciężka i efektywna
Rwać, nim pryśnie
Lubimy grę liczb, a gdy są one magiczne, wręcz je hołubimy. Numerologia osobista (jak na przykład cyfra wynikająca z daty urodzenia) to jednak zbyt mało, by na liczbach zarabiać lub zasłynąć.
Wystarczy mały sondaż, by się przekonać o magicznej proporcji 80/20. Już odkryto, że 20 procent ludzi jest w posiadaniu 80 procent majątku, że 20 procent kryminalistów popełni 80 proc. wszystkich przestępstw, że 20 procent klientów kupuje 80 proc. produktów itd... Może się wkrótce okazać, że co piąty grający w TOTKA wygrywa 80 procent z puli kumulacji, że 20 procent społeczeństwa pracuje na 80 procent darmozjadów, a 20 procent wiedzy zapewni nam 80-procentowy sukces na egzaminie.
To w kontekście przyszłych matur (dziś ostatnie relacje ze studniówek), ale taki przepis może niedoświadczonych ludzi doprowadzić do zguby, jeśli nie będą potrafili znaleźć tych 20 procent wartościowej wiedzy. Bo tak to już w życiu jest, że wszystko trzeba analizować, odrzucać plewy i cierpliwie zbierać dorodne ziarna, by osiągać cele.
Choć to nie magia, wróćmy do rzeczywistości - też trochę magicznej. Nasza koleżanka Bożena Abratowska znała osobiście Ryszarda Kapuścińskiego. Jego śmierć nazywa stratą dla literatury, choć wiemy, że Kapuściński był przede wszystkim dziennikarzem. Fakt, ogromnej skali i poetyckiej formy, a przy tym skromnym człowiekiem. Trudno się też nie zgodzić z Mistrzem, że praca dziennikarza wymaga ciągłego doskonalenia i bacznej obserwacji świata, ale... No właśnie, co napisałoby sprytne, uważne i pracowite beztalencie?
- Dlaczego pan kpi z ludzi, którzy mieszkają w blokach - strofuje mnie w liście Marian N. (nazwisko do mojej wiedzy). A dalej tłumaczy, skąd wzięła się jego irytacja. To wszystko przez niektórych sąsiadów uprzykrzających mu życie balangami podczas ciszy nocnej. To oni powinni się wynieść z bloku, a nie spokojni ludzie, którym ja - zdaniem pana Mariana - to właśnie proponuję - ten heroiczny wyczyn.
Wyjaśniam, że o blokowisku pisała nasza czytelniczka, której też nie podobają się blokowe odgłosy, ale skoro nie ma domu w lesie, jest na taki dyskomfort skazana. I nic tu nie ma do rzeczy fakt, że do blokowisk spędzono wywłaszczonych właścicieli posesji, czy uwaga, że pan Marian dłużej mieszka w Mińsku Mazowieckim ode mnie. Prawdą zaś jest, że wolałbym mieszkać w szałasie niż w klaustrofobicznym bloku. Dlatego też wybudowałem dom, a starszym mieszkańcom blokowisk szczerze współczuję, bo - jeśli nie zdecydują się sprzedać mieszkania i kupić domku na wsi - czeka ich wielkopłytowe dożywocie.
Może więc, nawet w późnym wieku, warto się wyzwolić z klatki i spełnić marzenia. Miała je 67-letnia Hiszpanka i... urodziła bliźnięta. Najstarsza matka świata jest szczęśliwa, a to w życiu najważniejsze. Z pracą czy bez pracy, z talentem, czy bez talentu, dla bogaczy i biedoty, z wiarą i bez wiary - dla wszystkich. Przypominam więc za Foggiem, że szczęście trzeba rwać jak młode wiśnie, bo potem przyjdzie mróz i szczęście pryśnie.
Już przyszedł - razem ze śniegiem więc Mińsk Mazowiecki wygląda jak zwykle zimą - biało, ślisko i z brudnymi górami śniegu. ... do wiosny.
Numer: 2007 05 Autor: Wasz Redaktor
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ