W Kałuszynie

Już 10 października 2006 roku prezydent RP przyznał im medale za długoletnie pożycie małżeńskie, ale ze względu na wybory, szefowa kałuszyńskiego USC - Jolanta Tenderenda przełożyła ich wręczenie na 12 stycznia 2007. Egzamin z małżeńskiego życia zdało tym razem 12 par z miasta i gminy Kałuszyn

Tuzin trwania

W Kałuszynie / Tuzin trwania

Dostojni jubilaci, dzisiejsza uroczystość to zasługa waszej miłości, odpowiedzialności i wzajemnego zrozumienia. Na pewno w życiu bywało różnie: dobrze i źle, wesoło i smutno, jednak te wspólne przeżycia umocniły jeszcze bardziej wasz związek - mówił do złotych par burmistrz Marian Soszyński. Przypomniał jubilatom trudne lata na początku ich małżeństwa, dziękując za ofiarność w wychowaniu dzieci, a teraz wnuków. By wspólnie doczekać największego odznaczenia państwowego, trzeba dojrzałego zrozumienia, by małostki nie wzięły góry nad radością z rodzinnego życia. Każda z 12 par zaproszonych na jubileuszowe spotkanie potrafiła je przezwyciężyć, zdobywając autorytet w rodzinie i lokalnej społeczności.
Po ordery stanęło 10 złotych par, prowadzonych pod scenę fanfarami orkiestry dętej Adama Kwaśnika. Szli dziarsko, z uśmiechem, ale już w momencie dekoracji, nie wytrzymali, patrząc na medale i kwiaty mokrymi ze szczęścia oczami. Były też momenty... humorystyczne, jak np. zachowanie pewnej jubilatki, która sama chciała przypiąć medal do bluzki, gdy dekorator dotknął jej dekoltu. Na szczęście protestowała dość cicho i obyło się bez orderowego skandalu, który byłby pewien przed pół wiekiem.
Wtedy, w 1956 roku najmłodszą mężatką była 17-letnia Barbara Pachnik, która ślubowała o 7 lat starszemu Franciszkowi. Najmłodszym mężem został zaś Roman Wocial, biorąc za żonę o rok młodszą Helenę. Pozostałe panie brały ślub w wieku 18-25 lat, a najdłużej w stanie kawalerskim wytrzymał 29-letni Stanisław Dybicz i 27-letni Aleksander Komorowski z Wąsów. Wszystkim 10 parom urodziło się 31 dzieci, mają 51 wnucząt i na razie 5 prawnucząt. Niewiele, choć - jak żartowali - wtedy prąd wyłączano dość często. Ale są wyjątki, jak pięcioro dzieci państwa Jadwigi i Ireneusza Gójskich z Wólki Kałuskiej czy po czworo państwa Dybiczów i Pachników. Na reprodukcję prostą zdecydowali się państwo Chmielewscy z Kałuszyna, Gójscy z Kluków i Komorowscy z Wąsów.
Na uroczystości w domu kultury przyjechały niemal całe rodziny jubilatów. Były pod wrażeniem gali z płonącym tortem i szampanem, a szczególnie programu artystycznego z koncertem orkiestry dętej i wierszami o miłości, które recytowali młodzi kałuszynianie. A po kilku minutach przekonywania, ruszyli do walców i tang dedykowanych tylko im, by w zdrowiu doczekali diamentowych i brylantowych godów. Mają dopiero 67-79 lat, więc jeszcze 4-9 lat nie powinno być trudne. Byleby razem i z przepisem na szczęście, które mierzą wspólną pracą, dobrymi dziećmi oraz kielichem na lepsze trawienie i humor.

Numer: 2007 03   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *