Ciepło w Mińsku

Miński PEC od dwóch lat jest pod kreską. Ponieważ deficyt jest pokrywany z budżetu, do ciepła dopłacają wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Nowy prezes Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej Andrzej Ferdek chce uzdrowić tę chorą sytuację. Jak? O tym rozmawia z Pawłem Drzewińskim

Bezpieczny monopol

Ciepło w Mińsku / Bezpieczny monopol

- Jak czuje się pan jako nowy szef firmy, która ma służyć miastu, czyli w zasadzie nie przynosić dochodów, a z drugiej strony ma pan dbać o jak najlepszą jakość usług i rozwój przedsiębiorstwa?
- Muszę tu wnieść sprostowanie. PEC jako spółka prawa handlowego jest utworzona po to, aby przynosiła zysk, który jest niezbędny do tego, aby spółka mogła funkcjonować, inwestować i odtwarzać majątek. To nie jest tak, że spółka mińska powinna działać jako non profit, bo gdyby tak było, to w przypadku inwestowania powinna wciąż wyciągać rękę po pieniądze do urzędu miasta, a przecież nie o to chodzi. Musimy przynosić zysk, oczywiście zysk umiarkowany, akceptowany społecznie. Takie są prawa ekonomii i nie da się ich zmienić.
- Jak chce pan to zrobić, aby firma w tym roku wyszła przynajmniej na zero?
- Najprościej byłoby podnieść opłaty za ciepło. Ale proszę mieć świadomość, że musiałaby to być podwyżka rzędu 30%. Nie tędy droga. Chciałbym, aby ewentualna poprawa wyniku ekonomicznego spółki nie była zrobiona kosztem mieszkańców. Mam zamiar najpierw zacząć naprawę firmy przez mocne ograniczenie kosztów. Wstrzymamy się też z remontem tych urządzeń, które nie wymagają napraw w tym roku. Zrezygnujemy z tych inwestycji w sieci czy węzły cieplne, które nie wiążą się z przyłączeniem nowych odbiorców. W tym czasie będziemy przygotowywać projekty inwestycyjne pod środki z funduszy unijnych. Chciałbym dużą część inwestycji w 2008 roku prowadzić za pieniądze pozyskane z Unii Europejskiej.
- Czyli sąsiedzi kotłowni przy Armii Ludowej na razie nie mogą liczyć na to, że zniknie z ich parapetów i okien czarny osad.
- Muszę powiedzieć, że zanieczyszczenia emitowane przez naszą największą kotłownię, która jest opalana miałem węglowym, mieszczą się w normach. Oczywiście kotłownie zasilane gazem są znacznie mniej uciążliwe. Moglibyśmy radykalnie zmodernizować i tę kotłownię przez zmianę paliwa, ale wiązałoby się to ze znacznymi kosztami, co z kolei niosłoby konieczność znacznego podniesienia cen za ciepło. Dlatego w najbliższym czasie będziemy się skupiać tylko na modernizacji systemu filtrowania spalin, aby kotłownia była jeszcze mniej uciążliwa dla mieszkańców.
- Rosną ceny paliw, w tym gazu. Czy odbije się to na naszych kieszeniach?
- Niestety tak. Gaz podrożał od nowego roku o prawie 10%. My musimy produkować ciepło przynajmniej bez strat. Należy się spodziewać, że w najbliższym czasie wzrosną ceny za ogrzewanie, ale tylko u tych odbiorców, którzy są zasilani z kotłowni gazowych. Jednak ta podwyżka nie będzie tak duża jak cen gazu. Planujemy wzrost opłat nie większy niż 6%. Mam nadzieję, że nasi klienci przyjmą to ze zrozumieniem.
- Coraz więcej nowych budynków korzysta z własnych ciepłowni. Nie czujecie na plecach oddechu konkurencji?
- Czujemy ten oddech i ja przynajmniej cieszę się, że istnieje konkurencja, bo jest ona bodźcem, by firma robiła wszystko jeszcze lepiej niż konkurencja. Jednak sądzę, że mamy dużo atutów, by sobie poradzić z konkurencją, jest to: doświadczenie, odpowiednia kadra, no i infrastruktura, która dominuje w mieście. Zresztą będziemy starali się w najbliższym czasie przekonać użytkowników tych małych kotłowni, żeby powierzyli nam w odpłatną eksploatację te kotłownie, gdyż uważamy, że potrafimy to robić taniej i lepiej. Na ogół zleca się to różnym firmom o nie wiadomo jakim potencjale, które mogą w każdej chwili zniknąć. My zapewnimy konkurencyjne ceny oraz poczucie bezpieczeństwa i stabilizację.
- Tego życzymy i PEC-owi, i mińszczanom nie tylko w 2007 roku.

Numer: 2007 02   Autor: Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *