W Mrozach

Miła atmosfera, duża dawka śmiechu i spontaniczne rozmowy – w takich warunkach gimnazjaliści z Mrozów uczestniczyli w spotkaniu z pisarką Ewą Nowak w miejscowej bibliotece. - Pisarze są skryci, dlaczego więc zostałam pisarką, skoro jestem gadułą? – zapytała jeszcze mało znana autorka podczas rozmowy z młodymi czytelnikami

Nowak jak Montgomery

W Mrozach / Nowak jak Montgomery

Do oddziału dla dzieci, gdzie jest przytulnie i kolorowo, wchodzi niewysoka blondynka, szczupła zwyczajna kobieta - ubrana w spodnie, bluzkę i pulower z włóczki – uśmiechnięta i sympatyczna, ma w sobie tyle uroku i optymizmu, że szybko udziela się i nam. Już od progu rozpoczyna monolog, przeplatany masą zabawnych historii z czasów swojego dzieciństwa. Bez skrępowania przyznaje, że czytać nauczyła się dopiero w wieku 10 lat.
- Byłam rudowłosa i pulchna, nazywali mnie „grubą wiewiórą” – z uśmiechem wspomina dzieciństwo. Kiedy ktoś z rodziny czy znajomych pytał ją, kim chce zostać, odpowiadała: archeologiem (oczywiście nie rozumiejąc słowa), za co dostawała ulubione ciastka i była wychwalana. Kiedy podrosła, wymyślała nowe zawody, np. topolastyk, serwisant pieców kremacyjnych czy balsamator zwłok.
Jej debiutem był artykuł napisany do szkolnej gazetki, składanej przez męża, nauczyciela matematyki. Dziś felietony, artykuły i porady Ewy Nowak można czytać w takich pismach, jak: Cogito, Victor Gimnazjalista, Victor Junior, Magazyn 13-latka, Edukacje Twojego Dziecka i Filipinka.
Nadszedł czas na powieści. W pierwszej - „Wszystko, tylko nie mięta”- opisała siebie i zabawne perypetie ze starszym bratem. Czekając na jej wydanie, napisała drugą pt. „Diupa”. Ten intrygujący tytuł to ulubione słowo jej profesora z politechniki, tak małe dzieci wymawiają to, na czym siedzimy.
- Zawsze najbardziej lubię książkę, którą akurat piszę. Nigdy nie wiem, jak potoczą się losy moich bohaterów. Mimo że wszystko planuję, robię szkic wszystkich wątków, w trakcie pisania wymykają się spod pióra i same się kreują – zwierza się pisarka. Jej zdaniem, najpoważniejszą lekturą jest powieść „Koleżaneczki”, w której bohaterką jest dziewczynka naznaczona złem.
- Rozliczyłam się ze swoją przeszłością... Uważam, że w wielu ludziach jest zło, ziarno demona i nic na to nie można poradzić – stwierdza.
Niepostrzeżenie autorka zmienia temat. A że jest również mistrzynią retoryki, chętnie słuchamy o znaczeniu imion.
- Można je podzielić na szerokie i wąskie. Szerokie imię oznacza wolność, wąskie w pewnym sensie ograniczenie dla dziecka. Te szerokie, jak Anna czy Ewa, pasują zawsze i w każdym wieku. A wyobraźcie sobie sytuację, że w trakcie roku szkolnego przybywa do waszej klasy wysoki, przystojny brunet. Wychowawczyni go przedstawia, mówiąc: od dziś będzie to wasz nowy kolega – Mietek. I to jest przykład wąskiego imienia – mówi do śmiejących się gimnazjalistów.
Mamy zapytać rodziców, kto i dlaczego wybrał nam imię, sugerując, że najczęściej córka ma imię pierwszej miłości taty, natomiast syn nosi imię dawnego chłopaka mamy.
- O co najczęściej w listach pytają panią czytelnicy? – zmienia temat Karolina.
- Tony listów od młodych dziewcząt są tej treści: „Kochana Pani Ewo! Od dłuższego czasu kocham się w chłopcu z równoległej klasy. On jednak nie zwraca na mnie uwagi. Błagam o radę! Zdesperowana X”. Wyjaśnia przy okazji, dlaczego nie podobają nam się koledzy z naszej klasy. - To proste. Widzimy ich słabości podczas lekcji, przy tablicy... mówią więcej i często byle co, a innych obserwujemy tylko na przerwie, dyskotece czy na ulicy. Niepostrzeżenie nadszedł czas na zakończenie spotkania i autografy. Następnego dnia zabrakło w bibliotekach książek Ewy Nowak.

Numer: 2007 02   Autor: Jolanta Kielak





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *